Uroczyste i - dodajmy - piękne obchody 30-lecia rejestracji Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Płocku niosą wiele wspomnień, nostalgii i wdzięczności, zwłaszcza u kogoś, kto z bliska, bo z dwa lata wcześniej powstałego Klubu Inteligencji Katolickiej, obserwował zarówno rodzenie się jak i dynamiczny rozwój Stowarzyszenia. Osobiście nie mogłem być w Sikorzu w sobotę 28 września, tym bardziej ze wzruszeniem czytałem opisy uroczystości jubileuszowych.
To się właściwie powtarza tak często, że stało się rytuałem, do którego demokracja liberalna przyzwyczaiła nas tak bardzo, że nie tylko nie spostrzegamy sprzeczności w tej praktyce, ale wydaje nam się, że jedno bez drugiego nie może istnieć. Myślę o masowej i aktywnej roli policji w zabezpieczaniu najbardziej reprezentatywnych, dostojnych i koniecznych przejawów owej demokracji. Czy to będzie mecz piłki nożnej, czy marsz w obronie homoseksualistów, czy spotkanie przywódców najbogatszych państw świata; bez zmasowanej – jak to się pięknie mówi – obecności policji się nie obędzie. W czasie ostatniego szczytu G8 znowu kilkanaście tysięcy uzbrojonych po zęby policjantów broniło kilkunastu przywódców najbogatszych państw świata, którzy – jakżeby inaczej - szukali rozwiązań w duchu demokracji liberalnej.
Świadomie napisałem, że odszedł. Nie chcę upiększać tamtego odchodzenia żadną metaforą, przenośnią czy pobożnym przymiotnikiem. Piotr odchodził w pełni czerwca, w 25 roku życia, po sześciu miesiącach posługi kapłańskiej i kilkunastu miesiącach potwornego cierpienia. Przytomnie żegnał się z tym, co naprawdę mogło być piękne w takim okresie życia; z drugiej strony dostrzegał wszystkie szczegóły pozaziemskiej perspektywy. Ks. J. Kwiatkowski, duchowo towarzyszący ks. Piotrowi w czasie choroby, wspomina, że w przeddzień śmierci w szpitalu w Płocku Piotr poczynił jeszcze drobne zmiany w testamencie, pytał, czy nie będzie problemem, żeby być pochowanym w białym ornacie.
Kiedy wielu młodych księży przeżywa kryzys, czego dowodem są odejścia ze stanu kapłańskiego, radością napawa postawa wiernych świeckich i ich rola w ewangelizacji. Przyglądając się życiu wielu parafii – choćby na stronach internetowych – można spotkać dużo informacji o aktywności wiernych świeckich. Księża doceniają na ogół ich wkład w organizowanie asyst, pomoc przy budowaniu Grobu Pańskiego, nie zapominają o strażakach, chórzystach, ministrantach, a także o panu kościelnym i organiście. Rzadziej spotykam podziękowania skierowane do członków parafialnych zespołów charytatywnych, pracowników poradni rodzinnych czy też rad parafialnych.
Płomienie unoszące się nad Notre-Dame parzyły mnie niemal fizycznie, prowokowały wściekłość i gdzieś tam w głębi serca budziły echo żalu do Pana Boga. Piekły mnie wszystkie zakamarki ciała, ponieważ w bezlitosnych płomieniach ginęły te wszystkie kościoły, w których zostawiłem cząstkę siebie, ale też wziąłem z nich wszystko, co budowało moją kapłańską i chrześcijańską tożsamość, gdzie odprawiałem Msze święte, głosiłem rekolekcje, chrzciłem dzieci, gdzie przyklękałem przed Najświętszym Sakramentem, począwszy od parafialnego kościoła w Rzewniu aż do naszej płockiej Bazyliki Katedralnej, gdzie jeszcze rano w poniedziałek Wielkiego Tygodnia siedziałem w konfesjonale.
- ← Poprzednia
- 1
- 2 (Aktualna)
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- Następna →