1. Spór o pierwszeństwo
Odczytany przed chwilą fragment z Ewangelii św. Marka nosi ty- tuł „spór o pierwszeństwo”. „O czym to dyskutowaliście w drodze?” – pyta swych uczniów Jezus. Oni milczeli. A może wstydzili się ujawnić Mu treść swej rozmowy, by nie spotkać się z naganą, że niczego nie rozumieją, choć są z Nim w tak bliskim związku? A może poczuli wyrzuty sumienia? Dostrzegli swą małość wobec Niego? A może zmieszali się, nie przypuszczając, że będzie ich o to pytał? Jezus spostrzegł, że coś ich niepokoi, dlatego zapytał: o czym rozmawialiście w drodze? Św. Marek w dzisiejszej Ewangelii opowiada, że posprzeczali się o to kto z nich jest największy. Jezus nie gani uczniów za to, że rozmawiali o chęci bycia pierwszym, ale wyjaśnia na czym polega prawdziwa wielkość w Jego królestwie. Mówi tak: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk 9, 35). Tymi słowami Jezus zadał śmiertelny cios ludzkiemu wyobrażeniu zwierzchności, władzy i rządzenia.
Prawdziwa władza nie polega na zajmowaniu pierwszych miejsc, na panoszeniu się, na wynoszeniu samych siebie i na czynieniu z innych niewolników, petentów czy pochlebców. Zdaniem Jezusa wynie- sienie i władza są po to, by czynić dobrze innym. By to jeszcze dosadniej uzmysłowić uczniom, Jezus nie waha się sięgnąć po twarde słowo: służba.
Za czasów Jezusa słowo: służba pachniało potem i krwią. Służyli przede wszystkim niewolnicy oraz nędzarze, którzy nie potrafili się sami utrzymać. Służba nie miała praw. Nie broniły jej żadne ustawy, żadne związki zawodowe. Dniem i nocą sługa był do dyspozycji pana. Ostatni ze wszystkich, najbardziej zapracowany, najgorzej wynagradzany, najmniej w społeczeństwie znaczący i dostrzegany.
Jezus nakazuje wszystkim, którzy staną się Jego uczniami, wyznawcami, aby władzę i wyniesienie przeobrażali w służbę. Służba ta postawi go całego – a więc jego ręce, jego nogi, jego serce, jego czas i zasoby materialne – do dyspozycji biednych, bezbronnych, potrze- bujących pomocy.
2. Jezus wzorem służby
„Jeżeli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich (Mk 9, 35). Im wyżej wstępujesz, tym większe musisz mieć serce, tym bardziej szeroko rozwarte dla wszystkich ramiona, tym czujniejszą świadomość ludzkich potrzeb, tym większą gotowość poświęcenia siebie dla drugich.
Jezus siebie samego stawia za wzór: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). A w czasie Ostatniej Wieczerzy zniży się wobec swoich aż do posługi niewolnika: obmyje im nogi. „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem”? – spyta… „Dałem wam bowiem przykład abyście i wy tak czynili” (J 13, 13.15). Służąc ludziom, służymy samemu Jezusowi. Na Sądzie Ostatecznym usłyszymy z ust Chrystusa Sędziego tej niesłychanej wagi słowa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).
W dziejach Kościoła byli i dzisiaj są tacy, którzy wielkości szukają na drodze świętości, pragnąc jak najbardziej upodobnić się do Chrystusa. Ale w historii Kościoła byli i dzisiaj są też i tacy, którzy wielkości poszukują jedynie na ludzkich i nieewangelicznych drogach.
Papież Jan Paweł II w I Niedzielę Wielkiego Postu, 12.03.2000 r. w Bazylice Watykańskiej sprawując Mszę św. prosił Boga o przebaczenie grzechów popełnionych przez synów i córki Kościoła zarówno w przeszłości jak i w czasach obecnych. Mówił m.in.: „Prosimy o przebaczenie za podziały, jakie nastąpiły wśród chrześcijan, za przemoc, jaką niektórzy z nich stosowali w służbie prawdy, oraz za postawy nieuf ności i wrogości, przyjmowane nieraz wobec wyznawców innych religii. Jako chrześcijanie ponosimy odpowiedzialność za zło występujące dzisiaj. W obliczu ateizmu, obojętności religijnej, łamania prawa do życia, niewrażliwości na ubóstwo wielu krajów musimy zadawać sobie pytanie, w jakiej mierze i my ponosimy odpowiedzialność. Wyznając nasze winy, jednocześnie wybaczamy innym winy popełnione wobec nas. W ciągu dziejów niezliczeni chrześcijanie znosili szykany, przemoc i prześladowanie z powodu swojej wiary” (L’Osservatore Romano, wyd. polskie, nr 6, r. 2000, s. 42).
3. Aktualność modlitwy o jedność chrześcijan
Hasło tegorocznego Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan: „Chrystus jedynym fundamentem Kościoła”, wskazuje na Tego, który łączy chrześcijan. Jesteśmy świadomi, że pojednanie wszystkich chrześcijan w jedności jednego i jedynego Kościoła Chrystusowego przekracza ludzkie siły i zdolności. Ale to, co po ludzku wydaje się dążeniem niedościgłym, może zostać osiągnięte w Bogu, dla którego „wszystko jest możliwe” (Mt 19, 26). Dlatego całą naszą nadzieję pokładamy w modlitwie Chrystusa za Kościół, w miłości Ojca ku nam, w mocy Ducha Świętego, który został nam dany, byśmy byli świadkami Chrystusa.
Niezależnie od hasła, które w tym roku rozważamy, pozostaje wciąż niezwykle aktualna i do spełnienia modlitwa Chrystusa z Wieczernika skierowana do Ojca: „Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 23). Ta wieczernikowa modlitwa jak i cała Ewangelia Jezusa nie zawiera łatwych, miłych, bezbolesnych, nie wymagających wysiłku wskazań. Przecież droga ucznia nie może być inna jak droga Nauczyciela, którego nie wystarczy podziwiać, zachwycać się Nim, wiwatować na Jego cześć, wzruszać się na Jego widok. Należy przyjąć Jego sposób myślenia, Jego hierarchę wartości, Jego ocenę wydarzeń, Jego posłuszeństwo Ojcu, Jego miłość do człowieka. Uczeń to ten, który naśladuje Mistrza, chce się do Niego upodobnić. To zaś wymaga samozaparcia, wysiłku, trudu, pokonywania przeciwności, silnej woli, odwagi, męstwa, cierpliwości, wytrwałości, zawierzenia bez reszty Bogu.
Czy ekumeniczne modlitwy mają jakiś wpływ na naszą wiarę, na nasze postawy? Sercem wszystkich dążeń do zjednoczenia jest ekumenizm duchowy. Oznacza on wewnętrzną postawę nawrócenia, pokory, otwartości, gotowości do dialogu, szacunku dla wierzących inaczej w tego samego Chrystusa. Ekumeniczne dążenia winny najpierw wywierać wpływ na wewnętrzne życie chrześcijan. Tydzień modlitw o jedność jest szansą przemiany myślenia, uczy nas rozmowy, spotkania, bycia z sobą. Odkrywanie duchowego bogactwa innych wcale nie oznacza rezygnacji z własnej tożsamości. Wręcz przeciwnie: spotkanie z innymi chrześcijańskimi tradycjami jest szansą wzbogacenia własnej. Przykładowo: katolik może od mariawitów uczyć się miłości do Jezusa Eucharystycznego, od prawosławnych szacunku dla piękna liturgii, od ewangelików zgłębiania Pisma Świętego. Ekumenizm pokazuje ograniczenia własnej tradycji. Wyzwala z poczucia samowystarczalności. Uczy postawy pokutnej wobec podziałów, które ranią braterską miłość, przejawów pychy, braku przebaczenia, nieprzejednanego potępienia „innych”, pogardy płynącej z chorobliwej pewności siebie.
Ruch ekumeniczny to działalność delikatna, wymagająca wielkiej cierpliwości i umiejętności. Winna być prowadzona tylko w całkowitej wierności prawdzie otrzymanej od Apostołów i Ojców, i ma zmierzać do tej pełni, którą Pan zlecił Kościołowi. Dzięki zaufaniu, zrozumieniu i życzliwości uczymy się dostrzegać obecność Chrystusa i Ducha Świętego u innych.
W minionym roku „bardzo ważnym krokiem ku pełnej jedności” było zdaniem honorowego zwierzchnika prawosławia Bartłomieja I przekazanie przez papieża Jana Pawła II relikwii świętych Grzegorza z Nazjanzu i Jana Chryzostoma patriarchatowi Konstantynopola. Uroczystość odbyła się 27 listopada 2004 r. w Bazylice św. Piotra. „Ten braterski gest Kościoła prastarego Rzymu potwierdza, iż nie istnieją w Kościele Chrystusowym problemy nie do pokonania, kiedy miłość, sprawiedliwość i pokój spotkają się w świętej diakonii pojednania i jedności” – powiedział patriarcha. Podczas wizyty Bartłomieja I w Watykanie Jan Paweł II przekazał wspólnocie grecko-prawosławnej w Rzymie kościół św. Teodora na Palatynie, w centrum starożytnego miasta. Patriarcha odebrał to jako „konkretny znak przyjaźni i braterstwa między naszymi Kościołami”.
4. Chrystus i Jego Słowo fundamentem naszych Kościołów
Chociaż jako chrześcijanie jesteśmy podzieleni, to jednak fundament mamy ten sam: jest nim Chrystus i Jego Słowo. Pomimo wszystkich braków i ludzkich słabości w naszych Kościołach, konieczny i niezbędny jest nam nasz wspólny głos i wspólne, konkretne działania podejmowane w fundamentalnych dla współczesności sprawach, od których zależy przyszłość chrześcijaństwa w Polsce, w Europie, w świecie, przyszłość człowieka i ludzkości.
Do nas więc w pierwszym rzędzie należy troska o wizję i obronę chrześcijańskiej rodziny, świętości i nierozerwalności małżeństwa chrześcijańskiego, poczętego życia, naturalnego prawa rodziców do wychowania swych dzieci, obecności Chrystusa w życiu społecznym i naszej tradycji, upominania się o ład życia we wszystkich dziedzinach oparty na Dekalogu, obronę słabych, skrzywdzonych, po- zbawionych środków do życia, bezrobotnych.
Trzeba uświadomić, że chrześcijanie są obecnie najliczniejszą wspólnotą religijną, prześladowaną na świecie. Podkreślam z naciskiem: prześladowaną. Ma to miejsce w 50 krajach i obejmuje łącznie 400 milionów chrześcijan, dotkniętych różnymi formami prześladowań. Jak dotąd organizacje międzynarodowe nie potępiają tego. Po prostu milczą.
W ubiegłym roku pojawiły się niepokojące sygnały o negowaniu tradycji związanych ze świętami Bożego Narodzenia i walce z zasadami chrześcijańskimi. Nauczycielka ze szkoły podstawowej z Como w północnych Włoszech w rozdanym uczniom tekście kolędy słowo „Jezus” zastąpiła słowem „cnota”. Chciała, aby w czasie przedstawienia mogły ją wykonać bez oporów wszystkie dzieci. W jej szkole co piąty uczeń jest muzułmaninem. Nauczycielka okazała się bardziej poprawna politycznie niż uczniowie. Muzułmańskie 10-11-latki powiedziały, że mogą śpiewać o Jezusie. Ich religia uznaje go za jednego z proroków. Rezygnowano też np. z budowy tradycyjnych szopek, by nie obrazić muzułmańskich mniejszości. (Gazeta Wyborcza, 14.12.2004 r.)
Filozof katolicki, Rocco Butiglione nie został jednym z Komisarzy w Parlamencie Europejskim ponieważ odważył się zgodnie z katolicką nauką powiedzieć publicznie że homoseksualizm jest grzechem. Oto jak można dyskryminować wierzących i to w imię tzw. tolerancji. W dobrym duchu przyjąłem informację, że przedstawiciele 9 kościołów w Polsce wystosowali we wrześniu ubiegłego roku apel do Senatorów, by wycofali ustawę o likwidacji Funduszu Kościelnego.
Wraz z Wami, Umiłowani: Siostry i Bracia, wpatruję się z wiarą i miłością w Jezusa utajonego w Najświętszym Sakramencie i wołam do Niego słowami modlitwy z Brewiarzyka mariawickiego (1988 r., s. 23-24): „Boże, Panie i Zbawicielu mój, Jezu Chryste, w najgłębszym uniżeniu adoruję Cię, uwielbiam i całym sercem moim miłuję Cię, utajonego w tym najdostojniejszym Sakramencie Ołtarza! Przyjmij ten mój hołd i poddaństwo na zadośćuczynienie za wszystkie niewierności moje, niedbalstwa i zniewagi, jakie z mej ułomności popełnić mogłem. Pragnę, Panie, całym życiem moim wynagradzać Ci wszystkie grzechy, obelgi i bluźnierstwa, jakie Ci wyrządzają ludzie złej woli. Przyjmij, Panie, przy końcu dnia tego moje błagania nie tylko za tych chrześcijan, którzy Cię nie miłują, ale i za tych, którzy Cię wcale nie znają, albo znać nie chcą. Pragnę, Panie mój, wynagradzać Ci za nich i najpokorniej błagam Cię o nawrócenie wszystkich pogan iw wierze świętej błądzących. Oświeć serca wszystkich ludzi i w skrusze przywiedź je do zachowywania przykazań Twoich, do uznania prawdy Świętej nauki Twojej, Który Sam jesteś Drogą, Prawdą i Życiem. Spraw Panie, aby Cię wszyscy poznali, umiłowali i Tobie, Bogu utajonemu w tym Przenajświętszym Sakramencie, wraz ze mną dzięki i cześć składali”.
Niech ten welon, używany w naszych Kościołach – rzymskim i starokatolickim mariawitów do procesji i błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, który pragnę przekazać w Roku Eucharystii obchodzonym w naszym Kościele na ręce Najdostojniejszego Księdza Biskupa Naczelnego, będzie widomym znakiem bliskości i wiary w tegoż samego Chrystusa – fundamentu Kościoła, prawdziwie i rzeczywiście pośród nas obecnego pod postacią chleba i wina.
Amen.