1. Bliski, niezwykle bliski, jest mi ten wielkoczwartkowy wieczór, kiedy czas nabiera innego wymiaru, bo wchodzimy w jakby inny sposób jego liczenia. Zostawiamy na boku różne sprawy i przychodzimy do kościołów, i kaplic, które w tych dniach wypełniają sią dymem kadzielnym ludzkich modlitw oraz żyją obecnością dzień i noc przed Panem. Dzięki liturgii zostajemy zanurzeni w rzeczywistość, która nas przeraża i jednocześnie fascynuje; w wydarzenia, które dobrze znamy, ale które z każdym rokiem nabierają dla nas nowego sensu.
W tych dniach Świętego Triduum Paschalnego zegar nie bije zwyczajnie, ale od tego wieczoru zaczyna nam przypominać kolejne godziny Męki Pańskiej, odmierzane sekundami zdrady Judasza i biczów, smagających niewinne ciało, kwadransami straży nocnych w więzieniu Piłata, minutami spędzonymi w Ogrodzie Oliwnym, godzinami piania koguta i dniami trwogi, konania i bólu. Całe to theatrum Passionis zwraca naszą uwagę na krzyż. Czas przyspiesza, a uczestnicy tego theatrum różnie na to reagują: jedni krzyczą, inni po prostu rozmawiają, a jeszcze inni zwyczajnie milczą. Spróbujmy przyjrzeć się tym trzem postawom reakcji na te dni: krzyk – rozmowa – milczenie.
2. Przestrzenią, w której wypowiadane są te słowa, okrzyki i w której się milczy jest krzyż! „Krzyż (który) stoi, podczas gdy świat się obraca” - „Stat crux, dum vòlvitur orbis”. Dlaczego wspominam tego wieczoru to zdanie św. Brunona z Kolonii? W liturgii tego czasu mieszają się cisza, krzyk i rozmowy, a wszystko dokonuje się w cieniu nieruchomego krzyża. „Krzyż stoi, podczas gdy świat się obraca”. Bo Krzyż Chrystusa jest przestrzenią, wokół której wydawane są te różne głosy: od głosu ciszy, przez rozmowy, po wielki krzyk. Tak było w Jerozolimie Heroda, tak było przez wieki, gdy chrześcijanie świętowali Triduum Sacrum, tak jest i dzisiaj, na Tumskim Wzgórzu, nad Wisłą i Tybrem, na całym świecie.
2. Po pierwsze, w tych dniach wielu ludzi krzyczy. Ten krzyk ma jednak różne natężenie i różne motywy. Krzyczą tłumy, które przybyły na święto Paschy do Świętego Miasta Jeruzalem. Jedni, przejęci radością święta, podejmują radosny okrzyk: „Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie oraz «Król izraelski!»” (J 12, 13). Może nawet nie wiedzieli co ani komu krzyczą, ale pociągnęła ich atmosfera tłumu. Może ci sami stanęli potem przed pretorium Poncjusza Piłata i z jeszcze większą radością i chęcią zobaczenia widowiska krzyczeli: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!” (J 19, 6)? Może to byli ci sami, którzy chętnie słali gałązki palmowe i płaszcze przed Tym, którego nazywali Królem Izraela, a potem wykrzyczeli okrutny wyrok na swojego Króla?
W tych dniach tak wiele krzyku wydobywa się z gardeł różnych ludzi. Jedni krzyczą, bo im sklepy zamknięto w niedziele, a może chcieliby wtedy wśród kolorowych wystaw galerii zdławić krzyk swojego sumienia, które ich nawołuje do dostrzeżenia na horyzoncie życia Boga i wiarę. Inni krzyczą, bo zapomnieli, kto był katem, a kto ofiarą w dramatycznym czasie II wojny światowej, a na tym krzyku chcieliby budować prawdę o przeszłości. Jeszcze inni nie chcą usłyszeć krzyku narodzin nowego życia i wolą rękami powołanych do życia być sędziami wyrokującymi śmierć.
Ale jest jeszcze w tych dniach słyszalny inny krzyk, który ma szczególną moc, bo wraz z nim dokonuje się zbawienie człowieka. To krzyk Syna Bożego, krzyk trwogi konania w czasie modlitwy w Ogrójcu, krzyk siedmiu słów, wypowiedzianych z Krzyża. Ten krzyk przynosi ulgę, sprawia, że wszystkie inne krzyki nie mają już takiej mocy, słabną, milkną. Wraz z nim drży ziemia, skały pękają, rozdziera się zasłona Przybytku, a wielu wraz z setnikiem zaświadcza, że to głos prawdziwego Boga. Bądźmy czujni na ten głos krzyku Syna Bożego! Głos, który przebacza, który otwiera zdrój Miłosierdzia ze swojego przebitego boku. Wydobądźmy go z tumultu świata, niech ten krzyk będzie mocniejszy od innych!
3. Po drugie, w tych dniach usłyszymy wiele rozmów. Dzisiejsza liturgia Mszy św. Wieczerzy Pańskiej prowadzi nas w głąb tajemnicy Paschy i zaprasza nas do wysłuchania pięknej hagady o dziełach zbawczych Boga. Jak Izraelici, na pamiątkę Paschy, czyli wyjścia z Egiptu, co roku opowiadali swoim dzieciom o wielkich dziełach Boga, o swojej historii, o znaczeniu czasu i przestrzeni dla ich życia, tak my, wokół naszego katedralnego, paschalnego stołu, słyszymy Jego głos. Czuły i ciepły głos Skazańca, którego śmierć odwróci bieg historii i czasu. Czy nie jest takim zbawczym opowiadaniem wielka Mowa Jezusa, zapisana przez św. Jana w rozdziałach jego Ewangelii od 13 do 17, której mały fragment przed chwilą usłyszeliśmy? Ileż tam rozmów, cierpliwych dialogów Pana z Apostołami, jakby chciał przed swoją śmiercią przekazać im swój testament, Nowy Testament! Najpierw pełna miłości rozmowa z Piotrem, który nie chce poczuć zimna oczyszczającej wody, spadającej na jego nogi w geście najgłębszej miłości. Potem pełne żalu i zawodu wyjawienie zdrajcy, który bierze z tego pierwszego ołtarza kawałek chleba. Dalej jeszcze, tego wieczoru, odzywają się Tomasz i Filip, którzy zgubili drogę i szukają drogowskazu, a Pan z czułością odpowiada im: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6).
Pan, który cierpliwie rozmawia, Pan, który tłumaczy, objaśnia, nie wyśmiewa pytań, ale próbuje zrozumieć pytającego. Pan, który uczy nas, jak powinniśmy rozmawiać, nie tylko w tych świątecznych dniach przy stole rodzinnym, nie tylko w autobusie czy na ulicy, ale i w szkole, w pracy, gdziekolwiek wypowiadamy słowa.
A może te dialogi Jezusa z Ostatniej Wieczerzy napełniają nas gorzkimi pytaniami o to, jakie są nasze rozmowy? Te dialogi w małżeństwach, gdzie zamiast siły argumentów podnoszony jest argument siły rozwodu. Te wymiany zdań w rodzinach, gdzie dzieci rozmawiają z rodzicami tylko przez telefon i smsy, a rodzice już nie znają języka i tembru głosu swoich dzieci. Te rozmowy nasze powszednie, codzienne, kiedy narzekamy, wytykamy palcami, oczerniamy albo ranimy złym słowem, zachowując się jak paparazzi, którym zależy tylko na tym, aby znaleźć sensację, puścić fakenewsa, żeby coś się działo. Te nasze słowa o Kościele i o kapłanach, których dużo pada zwłaszcza w tych dniach, a które nie zawsze budują młodych, którzy chcieliby może podjąć drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego, ale blokuje ich perspektywa, że kiedyś także ich w taki sam sposób opiszą rówieśnicy, rodzice, koledzy w pracy.
Pan uczy nas rozmawiania, kiedy nie tylko słowami, ale i czynami opowiada nam hagadę o przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Jezus uczy nas, którym się wydaje, że możemy opisać wszystko, że najwięcej powiemy wtedy, gdy zamilkniemy.
4. Właśnie dlatego, po trzecie, w tych dniach będzie można usłyszeć tak wiele ciszy. Z jednej strony milczenia ludzi, których nie obchodzi to, co dzieje się na ołtarzach świata. Ale jednak najbardziej będzie przejmująca ta cisza, w której Chrystus dokonuje najważniejsze sprawy. Cisza, w której przyjmuje pocałunek Judasza. Milczenie na słowa Piłata i w czasie dźwigania Krzyża na Golgotę, a potem cisza świeżego grobu, dopiero co wykutego, w którym dokonał się największy cud – cisza stała się na nowo życiem. Jak w ciszy nocy narodziło się Słowo, tak w ciszy nocy Słowo pokazało swoją wielką moc, silniejszą nawet od śmierci. Napisał o tym autor mądrościowy: „Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz” (Mdr 18, 14-15).
Taka sama ożywiająca cisza wypełnia kościoły, gdzie miliardy modlitw przed Ołtarzem Wystawienia, a potem przed Grobami Pańskimi będą bombardować niebo i prosić Chrystusa, by z ciszy Otchłani wyprowadził więźniów i siedzących w ciemności. By znowu przeszedł z nami przez czerwone morze naszych grzechów i utopił je w paschalnej wodzie chrztu i pokuty. By w ciszy kratek konfesjonałów, w czasie Nocy konfesjonałów, jak i wcześniej, podczas rekolekcji, uciszył nasze skołatane grzechem serca. I to chyba najbardziej do nas przemawia tego wieczoru – cisza Boga, który bez narzekania podejmuje trud za człowieka.
5. Kochani płocczanie, diecezjanie! „Krzyż stoi, podczas gdy świat się obraca”. Krzyż stoi, podczas gdy krążą ludzie, krzyczą, złoszczą się, przeklinają. Krzyż stoi, podczas gdy ludzie wokół niego rozmawiają, śmieją się, bawią. Krzyż stoi, podczas gdy ludzie milczą, umierają, nie zabierają głosu. Krzyk – rozmowa – cisza. „Chlubimy się krzyżem naszego Pana, Jezusa Chrystusa. W Nim jest nasze zbawienie, życie i zmartwychwstanie, przez niego jesteśmy zbawieni i oswobodzeni”. Nie da się zrozumieć krzyku, rozmów i ciszy tych dni, naszych rozmów, bez Krzyża Chrystusa.
W opactwie cystersów w Lerynie, niedaleko słynnego z festiwali filmowych miasta Cannes, znajduje się szczególny krucyfiks. Chrystus jest na nim uśmiechnięty, pełen pogody ducha, mimo cierpienia i bólu, jaki czuł wisząc na tym drzewie. Te Święte Dni to czas, kiedy Chrystus z krzyża uśmiecha się do nas. To uśmiech Boga, który z radością trudzi się dla mnie i dla Ciebie – bo nas kocha! Ty też uśmiechnij się serdecznie do przechodzącego Pana, nie uciekaj od Jego wzroku, gdy będzie szedł na skazanie i śmierć – i kochaj! Amen.