Msza św. w intencji księży męczenników Gostynin, par. św. Marcina, 2 grudnia 2022 r.

1. „Pan mówi: «Myśli moje są myślami pokoju, a nie udręczenia. Wzywać Mnie będziecie, a Ja was wysłucham i sprowadzę do domu ze wszystkich krajów waszego wygnania»” (por. Jr 29,11.12.14).

Drodzy wierni miasta Gostynina! Gdy zostałem poproszony, aby przewodniczyć dziś tej Mszy św., przypomniały mi się te słowa Jeremiasza, proroka żyjącego w VI wieku przed Chrystusem, który płakał nad swoją ojczyzną, zniszczoną przez wrogów i nad rodakami, doświadczającymi wojen, wygnania, śmierci. Takie dramaty były także udziałem waszych przodków, tu w Gostyninie, mieście wcielonym przez Niemcy hitlerowskie do Rzeszy, mieście, które miało zapomnieć o swej tożsamości, także tożsamości chrześcijańskiej.

Podobno każdy zakątek ziemi, każda miejscowość ma swoich bohaterów, ludzi godnych naśladowania, wolnych i odważnych, których nie poddali się złu tego świata. Wy macie w Gostyninie takich księży. Ich portrety są w tym kościele: to ks. Kazimierz Stankiewicz, ks. Antoni Dubas, ks. Stanisław Krystosik i ks. kanonik Apolinary Kaczyński – kapłani niezłomni duchem i czynem.

Od lat ich pamięć w Gostyninie jest czczona, istnieje poświęcona im strona na Fejsbuku i książka pt. „Nikt nie ma większej miłości… Męczeństwo kapłanów gostynińskich w latach II wojny światowej”, autorstwa ks. prof. Henryka Seweryniaka i Łukasza Zielińskiego, oparta na źródłach archiwalnych, w tym pozostawionych przez ks. dr. Wincentego Helenowskiego, powojennego proboszcza w mieście, a także relacjach potomków naocznych świadków wydarzeń z pamiętnej jesieni i zimy 1939 roku. Jest też tablica pamiątkowa w kościele, a zaledwie wczoraj niektórzy z was modlili się w Woli Łąckiej, miejscu kaźni 29 gostynian, w 83. rocznicę niemieckiej zbrodni.

2. Pamiętacie o męczennikach z Gostynina! Pamiętacie o ks. proboszczu Apolinarym Kaczyńskim, wiekowym i schorowanym, uwiezionym przez Niemców, i o jego trzech niezwykłych wikariuszach.

Ks. Antoni Dubas (1909-1939) w 1939 roku miał 30 lat. Już w płockim seminarium uchodził za wybitnie zdolnego. Jako kapłan prowadził Stowarzyszenie Młodzieży i Mężów oraz był kapelanem w szpitalu. Ks. Stanisław Krystosik(1910-1939) był o rok młodszy. W seminarium aktywnie krzewił ideę abstynencji. Zdobył tytuł magistra na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, co na ówczesne czasy było rzadkie. Był harcerzem i pierwszym w Polsce księdzem lotnikiem. Ks. Kazimierz Stankiewicz (1908-1939), mający wówczas lat 31 lat, w seminarium był aktywnym wiceprezesem kleryckiego Koła Misyjnego, a w gostynińskiej parafii zasłynął z wzorowej pracy duszpasterskiej z dziećmi.

Trzej wikariusze, gdy ich proboszcza uwięziono, nie zastanawiali się długo: zgłosili się do więzienia, aby poświęcić swoją wolność w zamian za uwolnienie ks. Kaczyńskiego.

Jak sklasyfikować decyzję wikariuszy? „Ofiarowali się”, „poświęcili”… To był akt oddania życia za życie. Wzięli na poważnie słowa o tym, żeby wziąć swój krzyż i naśladować Chrystusa, który przecież „dał swoje życie na okup za wielu”(Mk 10, 45). Księża Dubas, Krystosik i Stankiewicz podjęli krzyż, tak jak Chrystus. Zostali aresztowani w nocy z 12 na 13 listopada 1939 roku i osadzeni w „maglu”, byłej cerkwi prawosławnej, którą hitlerowcy zamienili na katownię. Tam rozpoczęła się ich droga na Golgotę. Rano 1 grudnia wywieziono ich wraz z 26. innymi osobami do lasu w Woli Łąckiej, gdzie zostali rozstrzelani. Podczas ekshumacji wiosną roku 1945 okazało się, że przed śmiercią zostali poddani okrutnym torturom. Proboszcz ks. Kaczyński, najpierw uwolniony, a potem ponownie aresztowany, został wywieziony do obozu w Inowrocławiu, gdzie 26 grudnia 1941 roku, we wspomnienie pierwszego męczennika św. Szczepana, w piątek, czyli dzień Męki Pańskiej, zmarł jak męczennik.

3. „Pan Bóg był, jest i będzie” – odpowiadał umęczony gostyniński proboszcz, gdy podczas przesłuchań Niemcy zmuszali go, by wyrzekł się Boga. Gostynińscy księża zapłacili życiem za wiarę. W czasie II wojny nasza diecezja straciła aż jedną trzecią duchowieństwa i swoich biskupów: arcybiskupa Nowowiejskiego i biskupa Wetmańskiego, których Niemcy zamęczyli w obozie w Działdowie. Nasza diecezja była jedyną w ówczesnej Polsce, która straciła obu pasterzy.

„Ziemia, która «zapomina swoje proroki», staje się ziemią jałową, a męczeńska śmierć księdza, choć w zewnętrznym przejawie nie różni się niczym od innej tragicznej śmierci, to powinna przypominać wszystkim, że kapłan «alter Christus» jest świadkiem w szczególny sposób i ma być świadkiem w imieniu wielu, jak jego Mistrz Jezus” – można przeczytać we wspomnianej przez mnie książce o gostynińskich księżach męczennikach (s. 133). Z serca dziękuję wam za to, że nie chcecie o nich zapomnieć i że pamięć o wikariuszach, którzy potrafili oddać życie za swojego proboszcza, jest tu tak bardzo żywa!

Ciała księży wikariuszy po ekshumacji pochowano 28 kwietnia 1945 roku na cmentarzu w Gostyninie. Ciało proboszcza, zgodnie z jego życzeniem wyrażonym przed śmiercią, też sprowadzono do miasta, jego pogrzeb odbył się 14 listopada 1945 r. Powrócę raz jeszcze do wspomnianej książki: „Trumny zostały przywiezione furami do Gostynina. Msza pogrzebowa odbyła się na gruzach zburzonego kościoła i zgromadziła ponad tysiąc osób, a także liczne grono kapłanów (…). Podczas Mszy pogrzebowej (…) wiele osób szło do spowiedzi, a następnie do Komunii Świętej. Ołtarz został zbity z desek i ustawiony na gruzach od strony plebanii” (s. 124-125). Pogrzeby zamordowanych kapłanów stały się „manifestacją wiary i polskości” (s. 137).

Wracamy dziś myślą, pamięcią i modlitwą do tamtych bolesnych dni, do tamtych osób. Ktoś powie może: „Przecież to było tak dawno. To niepotrzebna martyrologia. Trzeba patrzeć w przyszłość”. Nie zgódźcie się z tym! „Naród, który traci pamięć, przestaje być Narodem - staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium (…). Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości” (kard. S. Wyszyński).

5. W Kościele trwa Adwent, czas oczekiwania na przyjście Pana. Wołamy „Marana tha!” – „Przyjdź Panie Jezu!”, ogrzewa nas ciepło i blask świecy roratniej, znaczymy na wieńcu adwentowym kolejne niedziele, pójdziemy pewnie na rekolekcje i do spowiedzi. Wasz proboszcz ks. Krzysztof na Fejsbuku parafialnym zapewnia, że wasza wspólnota parafialna chce przeżyć Adwent razem z ks. Kazimierzem Stankiewiczem. ks. Antonim Dubasem, ks. Stanisławem Krystosikiem i ks. kanonikiem Apolinarym Kaczyńskim. Bo oni są drogowskazami w oczekiwaniu na przyjście Boga. Bo mogą być najlepszymi drogowskazami. Dali świadectwo wiary w Boga, na jakie stać niewielu ludzi.

Droga Siostro, drogi Bracie! Patrząc na ich postawę nie zmarnuj Adwentu, nie „prześpij go”, nie przeżyj w duchowej pustce i zabieganiu jedynie o sprawy doczesne.

Drodzy Gostynianie! Życzę cierpliwego i pełnego wiary oczekiwania na dni, gdy „Liban zamieni się w ogród, a ogród za bór zostanie uznany, głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widziały”(por. Iz 29,17-18). Niech w tej drodze pomoże Maryja, Patronka Adwentu. Niech Adwent stanie się czasem dobrego życia dla Pana, który „był, jest i będzie”, jak wierzyli gostynińscy księża męczennicy i jak my dziś wierzymy.Amen.