1. „Pan mówi: Myśli moje są myślami pokoju, a nie udręczenia. Wzywać Mnie będziecie, a Ja was wysłucham i sprowadzę do domu ze wszystkich krajów waszego wygnania” – tymi słowami proroka Jeremiasza (Jr 29,11.12.14) wprowadził nas dziś Bóg w czas modlitwy w tej świętojańskiej wspólnocie parafialnej, w oktawie obchodów 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Wciąż przecież jeszcze trwamy w tym listopadowym świętowaniu, w tej atmosferze jesiennej zadumy nad jednym z najważniejszych wydarzeń w historii naszego narodu. W naszej zbiorowej pamięci wciąż przywołujemy wydarzenia sprzed odzyskania niepodległości, z wygnań, zaborów, konfederacji czy powstań. I wciąż mamy przed oczyma duszy nasze dziejowe zawieruchy, które ostatecznie przyniosły wolność.
Drodzy, tak wiele obrazów w ostatnich dniach przewinęło się przed naszymi oczami. Oglądaliśmy je na żywo, ale też w telewizji czy internecie: marsze, wystawy historyczne, odsłonięcia pomników czy biegi sportowe - dla Niepodległej. Pięknym, rocznicowym aktem był niewątpliwie ogólnonarodowy śpiew „Mazurka Dąbrowskiego przy biciu kościelnych dzwonów i uroczyste „Te Deum” na Mszach św. w naszej diecezji. We wszystkich świątyniach kraju dziękowaliśmy Bogu za niepodległą ojczyznę, za narodowych bohaterów, dzięki którym wciąż mówimy i myślimy po polsku: za Marszałka Józefa Piłsudskiego, któremu jako naczelnikowi państwa udało się stworzyć w Polsce demokratyczne i militarne podstawy; za wysiłki dyplomatyczne Romana Dmowskiego, aby przywrócić Polskę na mapę Europy; za Wincentego Witosa, lidera niepodległościowego ruchu chłopskiego; za działającego wśród robotników Ignacego Daszyńskiego; za Wojciecha Korfantego z jego powstańczymi działaniami czy Ignacego Jana Paderewskiego, który swoją muzyczną sławę wykorzystał w celu przywrócenia światu świadomości, że Polska musi być niezawisłym krajem.
2. Historycy nie mają dziś wątpliwości: Polska przetrwała dzięki wysiłkom polskich żołnierzy, w tym zwłaszcza robotników i chłopów, dzięki powstaniom śląskim i wielkopolskiemu, dzięki ogromnemu wysiłkowi całego narodu. To wcale nie było jednak tak, jak niektórym może się wydawać, że chęć wyzwolenia Ojczyzny spod obcych wpływów spowodowała ogólnonarodową zgodę i miłość. Nasi wyzwoliciele mieli dokładnie takie same cechy charakteru jak my współcześni: lubili się lub nie, współpracowali ze sobą lub rywalizowali. Profesor Andrzej Nowak z Krakowa, jeden z najwybitniejszych polskich historyków, przyznaje wprost: „Jeśli przyjrzymy się źródłom, ówczesnym gazetom czy listom, to wyłania się obraz podobny do współczesnego: kłótnie, nieporozumienia, wiele goryczy. Ale jeśli patrzymy z dystansu, to musimy się zgodzić z tezą, że polscy przywódcy polityczni dobrze zdali egzamin z dojrzałości politycznej (…). Gdyby nie to, w Polsce mogłoby dojść do wojny domowej. Na szczęście tak się nie stało” (tygodnik „Idziemy” 11.11.2018 r.).
Warto dodać, że nie tylko politycy zdali dobrze egzamin sto lat temu. Dobrze zdał go także Kościół. Papież Benedykt XV w połowie października 1918 r. tak pisał w liście do Polaków: „Niech będą nieskończone dzięki Panu, że wzeszła już wreszcie jutrzenka zmartwychwstania Polski! My najgorętsze składamy życzenia, aby Polska – odzyskawszy pełną niezawisłość – mogła jak najrychlej w zespole państw zająć przynależne jej miejsce i dalej rozwijać swoją historię narodu cywilizowanego i chrześcijańskiego”.
W Polsce na tym samym zależało m.in. ówczesnemu arcybiskupowi (a potem kardynałowi) Aleksandrowi Kakowskiemu, naszemu diecezjaninowi, którego rodzina pochodziła z miejscowości Kaki koło Przasnysza. Kardynał ten uczynił wiele, aby Rada Regencyjna mogła płynnie przekazać władzę w ręce Józefa Piłsudskiego. Kakowski apelował, aby uczyć mieszkańców odradzającego się państwa, że nie ma w życiu takiej sytuacji, w której nie byłoby miejsca na Chrystusa i że jeśli na Chrystusie Polska nie będzie oparta, wysiłki ludzkie mogą okażą się daremne i próżne.
Nie sposób nie wspomnieć też arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego, który piastował urząd biskupa płockiego w trudnych czasach zaborów, a 11 listopada 1918 roku, gdy Polska zrzuciła kajdany niewoli, przewodniczył Mszy św. w katedrze płockiej, dziękczyniąc wraz ze swym ludem za wolność umiłowanej Ojczyzny i śpiewając wraz z diecezjanami hymn „Ciebie Boga wysławiamy”. Jak pamiętamy, 23 lata później w 1941 r. poniósł on najcięższą ofiarę – ofiarę z życia w obozie w Działdowie, gdzie został zamęczony przez Niemców.
3. W to nasze przypominanie wydarzeń z historii Polski wpisuje się także w dzieło bardzo krótkiego życia patronki dnia dzisiejszego – bł. Karoliny Kózkówny, dziewicy i męczennicy. Ta młoda, religijna, wierna Bogu, wielka czcicielka modlitwy różańcowej, została bestialsko zamordowana zaledwie 4 lata przed odzyskaniem niepodległości; została zasieczona szablą przez rosyjskiego żołnierza, gdy broniła swojej kobiecej godności. Wiele się o tej młodej dziewczynie dziś mówi, także dlatego, że jest patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (gdy umierała, miała 17 lat) oraz patronką Ruchu Czystych Serc, którego główną ideą jest promowanie czystości przedmałżeńskiej. Pogrzeb Karoliny w dniu 6 grudnia 1914 r. zgromadził ponad 3 tysiące żałobników i był wielką manifestacją patriotyczno-religijną okolicznej ludności, która przekonana była, że uczestniczy w pogrzebie męczennicy. Kózkówna, beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II w 1987 r., to także symbol dziejów naszej zbolałej Ojczyzny, tak często rażonej nahajem czy szpicrutą, ale ostatecznie zwycięskiej. Dla współczesnych młodych, ale także dla wszystkich, którym bliska jest wiara i Ojczyzna, życie tej błogosławionej kobiety może dawać nadzieję na to, że nic nigdy nie jest do końca stracone, i że przelana krew, wsiąknięta w polską ziemię, wyda owoce, na tym i na tamtym świecie.
4. Drodzy wierni parafii Krasne! Dzień dzisiejszy w Kościele, zgodnie z wolą papieża Franciszka, to Światowy Dzień Ubogich. Obchodzony jest po raz drugi, a został ustanowiony na koniec Roku Miłosierdzia, oficjalnie zakończonego w 2016 r. Ojciec święty ogłosił i ten rok, i ten dzień, aby zwrócić uwagę na wszystkich, którzy są ubodzy, a przez to bardziej „u Boga”. Skierował też do wiernych orędzie, którego punktem wyjścia są słowa Psalmu 34,7: „Oto biedak zawołał, a Pan go wysłuchał”. Dokument ten jest ogólno dostępny i można go znaleźć w mediach katolickich w internecie. Dlaczego jest bardzo ważny? Ponieważ przypomina, że są wśród nas w Kościele ludzie, którzy się „gorzej mają”. Ich krzyk „rozdziera niebiosa i dochodzi do Boga”, ale przede wszystkim do nas, mających obok siebie tych braci i siostry, którzy cierpią różnego rodzaju biedy, materialne, zdrowotne czy duchowe. Oni sobie takiego życia nie wybrali i nigdy go nie chcieli, dlatego od nas wszystkich, w duchu solidarności, wymaga się „wrażliwości miłości” (Evangelii Gaudium, 199), współczucia, empatii i realnej odpowiedzi na ten krzyk. Dlatego Kościół na świecie i w Polsce, inicjując takie akcje jak „Tornister pełen uśmiechu”, „Szlachetna Paczka”, „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”, „Rodzina Rodzinie”, stara się pomagać wielu osobom w różny sposób. Niech także w Waszej parafii na pomoc mogą liczyć ci, którzy, którzy potrzebują Bożego, ale i ludzkiego pocieszenia. I pamiętajmy, że „Ubodzy nas ewangelizują, pomagając nam odkrywać każdego dnia piękno Ewangelii” (10).
W dniu, w którym w Kościele czytamy proroctwo o nadejściu Syna Człowieczego, nie zapomnijcie proszę o modlitwie, życzliwości, dobrym słowie, czy jakiejś formie pomocy wobec ubogich, których macie obok. I o tym, że ze swych czynów każdy człowiek odpowie kiedy przed Bogiem. Amen.