1. Zgromadziliśmy się w kaplicy szpitala na Winiarach, której patronuje św. Ojciec Pio, aby modlić się wspólnie w intencji wszystkich pracowników Służby Zdrowia w dniu święta patronalnego, a także ich podopiecznych. Są w tym gronie kapelani szpitali, hospicjów, domów pomocy społecznej czy kapłani związani z duszpasterstwem Służby Zdrowia. Jest z nami pan dyrektor płockiej placówki oraz przedstawiciele innych ośrodków zajmujących się leczeniem, są pielęgniarki, są lekarze, a wreszcie ci, którym oni wszyscy służą – osoby chore, potrzebujące leczenia, opieki medycznej, ale też opieki duchowej. Wszystkich Was, moi drodzy, serdecznie pozdrawiam i cieszę się z tego spotkania oraz wspólnej modlitwy.
W wigilię święta św. Łukasza – ewangelisty, duchowego ucznia św. Pawła Apostoła, ale też lekarza z zawodu, gromadzimy się na płockim osiedlu Winiary. Rodowici płocczanie być może wiedzą, że na tych wzgórzach, położonych nad rzeką Wisłą i jej dopływem, rzeką Brzeźnicą, w X wieku znajdowały się winnice, należące do władców piastowskich. Uprawiano tu winorośla, winne grona, z których produkowano wino. To jednak już bardzo odległa przeszłość. Jednak przypomnienie tamtych czasów przywołuje piękny biblijny obraz, przekazany w Jezusowych przypowieściach o „winnicy Pańskiej” (Mt 20, 1-18). Gdy stoję teraz przed wami – służbą zdrowia, na myśl przychodzi mi właśnie ta ewangeliczna przypowieść o gospodarzu, który „najmuje” ludzi do pracy. Dziś powiedzielibyśmy, że „wynajmuje”.
W duchu tego jezusowego porównania mogę powiedzieć, że wy bezustannie jesteście „wynajęci”, zatrudnieni, by służyć. Na Waszą pełną oddania pracę jest nieustanny popyt. Zdajecie sobie sprawę, jak bardzo jesteście ludziom potrzebni! Jak dobrze wiedzą o tym pielęgniarki, świadome, że pewnie jeszcze więcej koleżanek przydałoby się na oddziale. Jak dobrze wiedzą o tym lekarze, którzy spieszą od łóżka do łóżka, aby wydawać trafne diagnozy i zalecać skuteczne leczenie. W dodatku, „przybywacie do nich [czyli chorych] szybko”, jak św. Paweł zalecał swojemu uczniowi Tymoteuszowi, w czytanym dziś liście (2 Tm 4,9), bo wiecie, że im szybciej się zadziała, tym lepiej dla chorego. Jak dobrze wiedzą o tym wszyscy, którzy na co dzień pracują w różnego rodzaju placówkach medycznych. Waszego poświęcenia nikt nie oszacuje. Wasze oddanie chorym jest nieporównywalne z czymkolwiek innym. Wasz trud jest niepoliczalny. To nie jest praca dla pracy, to coś znacznie więcej. Bóg wam zapłać za waszą służbę życiu!
2. Drodzy Pracownicy Służby Zdrowia z diecezji płockiej - to co robicie na co dzień, to praktykowanie miłosierdzia w czystej postaci. Jesteście sługami miłosierdzia. W trwającym wciąż Roku Miłosierdzia tak wiele mówi się o tym wyjątkowym przymiocie Boga, interpretuje w rozmaity sposób, dopasowuje do osób i sytuacji. A przecież miłosierdzie w czystej postaci, to służba innym, to czyny pełnione z miłości – do innego, do drugiego, do tego, który najbardziej tej miłości potrzebuje, bo cierpi, bo choruje, bo brakuje mu w różny sposób zdrowia.
Błogosławiony biskup Leon Wetmański, zamęczony w niemieckim obozie w Działdowie w 1941 roku przez pewien czas głosił konferencje dla istniejącego przed wojną w Płocku Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia. Owocem tej działalności jest książka pt. „Miłosierdzie”, niedawno wznowiona przez płockie wydawnictwo diecezjalne. Pewnego dnia tak zwrócił się do działaczek charytatywnych: „Jakaż radość, jaki wieczny zachwyt człowieka ogranie, gdy stanie przed majestatem Boga i ujrzy, że urzeczywistniło się w nim grzesznym, nędznym i słabym przez praktykowanie miłosierdzia na ziemi, to, co Pan Jezus powiedział: <Bądźcie tedy doskonałymi, jak Ojciec niebieski doskonałym jest, bądźcie miłosierni, jako Ojciec miłosierny jest>. To ja w tak zwykły sposób upodobniłem się do Boga? – zapyta zdziwiony człowiek. – Tak, ty. Wejdź do wesela Pana twego”.
3.Moi Drodzy! Spotykamy się w tej kaplicy po tuż pocałodniowej konferencji naukowej. Wielu z Was tu obecnych przez kilka godzin słuchało wykładów, których tematem przewodnim był „Człowiek w obliczu zmiany…”. Zakres poruszanej tematyki był bardzo rozległy. Dlaczego o tym wspominam? Bo święto św. Łukasza, to dla Was zarazem strawa dla ducha, jak i dla intelektu.
Musicie przechodzić ciągłą, permanentną wręcz edukację: nauka idzie do przodu, wciąż pojawiają się wyniki nowych badań, nowe leki, nowe urządzenia, ale też nowe choroby niestety. Bo cywilizacja nas niestety nie oszczędza, a w Płocku zdajemy sobie z tego sprawę lepiej niż w wielu innych miastach w Polsce. Jesteście lekarzami ciała, ale pamiętajcie też o lekarzach duszy: patronie tej kaplicy św. Ojcu Pio, który w San Giovanni Rotondo we Włoszech założył Szpital Ulgi w Cierpieniu, św. Matce Teresie, która do swoich leprozoriów przynosiła chorych, umierających na ulicy, św. Janie Pawle II, który doskonale wiedział, co to choroba i cierpienie, i który powiedział kiedyś do chorych, by byli „świadkami niegasnącej nadziei”.
Bądźcie jak wyznaczonych przez Jezusa „siedemdziesięciu dwóch” z dzisiejszej Ewangelii Łukaszowej (10,1-9), którzy mieli go poprzedzać tam, dokąd się wybierał. Zgadzajcie się być wyprawianymi na „żniwo”. Uzdrawiajcie chorych, na ile oczywiście to możliwe i mówcie im, choć będzie to nieraz trudne, że jeśli wierzą, to ich cierpienie ma sens - w Jezusie Chrystusie. Amen.