1. «Dziś (...) w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie» (Łk 2, 11).
Moi Kochani! Ależ to niezwykłe!Znakiem Boga jest dziecko! Dziecko urodzone w stajni, leżące w żłobie. Znakiem Boga jest potrzebujące pomocy, ubogie Dziecko.Znakiem Boga jest to, że On dla nas staje się mały. Przychodzi jako dziecko – bezbronne i potrzebujące naszej pomocy. Nie chce nas przytłoczyć siłą. Sprawia, że nie boimy się Jego wielkości. On prosi o naszą miłość – dlatego staje się dzieckiem. Bóg stał się mały, abyśmy mogli Go zrozumieć, przyjąć Go i kochać.
Średniowieczny teolog Wilhelm z klasztoru św. Teodoryka powiedział kiedyś: „Bóg widział — począwszy od Adama — że Jego wielkość budziła w człowieku opór, że człowiek czuł się ograniczony w byciu sobą i zagrożony w swej wolności. Bóg zatem wybrał nową drogę. Stał się Dzieckiem. Stał się zależny i słaby, potrzebujący naszej miłości. Teraz — mówi nam ten Bóg, który stał się Dzieckiem — już nie możecie się Mnie bać, teraz możecie Mnie tylko kochać”.
Z takimi myślami zbliżamy się tej nocy do Dziecięcia z Betlejem – do tego Boga, który dla nas zechciał stać się Dzieckiem. I nam dano ten sam znak. Bracie i siostro, czy widzisz ten Znak – czy widzisz Niemowlę leżące w żłobie?
2. Latem tego roku dane mi było zwiedzać małe, piękne angielskie miasteczko Stradford. Tam urodził się, został ochrzczony i tworzył swoje dzieła William Shakespeare. Naprzeciwko jego rodzinnego domu jest bardzo oryginalny sklep, w którym przez cały rok sprzedaje się tylko rzeczy związane z Bożym Narodzeniem. Na półkach są dziesiątki mikołajów, choinek, bombek, ozdób. Chodząc po sklepowych salach jednego nie mogłem tylko tam znaleźć – figurki Kogoś, bez kogo nie byłoby Bożego Narodzenia – figurki Jezusa! Wreszcie, po pewnym czasie, odnalazłem kilka, kilka, schowanych figurek, gdzieś głęboko na półce, w bocznym pomieszczeniu. Byłem zdumiony! W sklepie bożonarodzeniowym figurki Dzieciątka Jezus stanowią jakby wstydliwy dodatek do świątecznego asortymentu.
Obserwując otaczającą nas rzeczywistość trudno jest oprzeć się wrażeniu, że współczesny świat to taki całoroczny sklep bożonarodzeniowy z angielskiego Stradford. Trudno w nim znaleźć Boga. Ten świat tworzy sobie własnych „bogów”. Nie ma w nim miejsca dla „Niemowlęcia owiniętego w pieluszki i leżącego w żłobie”.
Ostatnie dziesięciolecia, szczególnie ostatnie lata wyraźnie uświadamiają nam, ludziom wiary, że cywilizacja zachodnia obumiera: nie rodzą się dzieci, ma miejsce inwazja kultur i napływ obcych wartości. Liczą się tylko pieniądze i technika. Jak mówił w jednym z wywiadów kard. Robert Sarah: „Europa nie uświadamia już sobie skąd pochodzi. Straciła własne korzenie. Adwent i Boże Narodzenie ulegają postępującej sekularyzacji, bo zatraciliśmy centralne przesłanie tych wydarzeń, jakim jest przyjście Odkupiciela, który nas wyzwala z niewoli grzechu”.
Niestety te niepokojące i niebezpieczne tendencje coraz bardziej wchodzą w przestrzeń naszej Ojczyzny, która 1050 lat temu przyjęła chrześcijaństwo, coraz bardziej zacierają się granice między sacrum a profanum. W mediach pierwsze świąteczne reklamy pojawiają się już pod koniec października, a po pierwszym listopada ma miejsce komercyjne „sprzedawanie” Bożego Narodzenia. W sklepach można kupić politycznie poprawne, neutralne światopoglądowo „złote cielce”: bałwanki, mikołaje, dzwonki, gwiazdki, jabłka i renifery. A zamiast kart świątecznych „laurki z opłatkiem”. Zamiast świąt z rodziną – jest wyjazd do ciepłych krajów. Zamiast rekolekcji adwentowych – wielogodzinne chodzenie po sklepach. Zamiast spowiedzi – pizza w galerii. W reklamach do znudzenia powtarzane są słowa o „magii świąt”, jakby miały coś one z magii i czarów.
Niby wszystko jest dobrze… Tylko figurki Dzieciątka Jezus nie można znaleźć...
3. Kochani Bracia i siostry! Nie akceptujmy milcząco tego, co się dzieje, nie przyjmujmy tych narzucanych nam przez różne ideologie, wielkie korporacje i kreatorów mody zjawisk obcych duchowi Betlejem. Odrzucajmy zdecydowanie świecką wersję „Bożego Narodzenia”. Nie ulegajmy duchowi tego świata. Nie poddawajmy się światowości. Musimy to sobie wszyscy bardzo mocno uświadomić, że trwa dziś niejako wojna światów, zderzenie cywilizacji życia z cywilizacją śmierci. Toczy się walka o duszę człowieka.Troszczymy się o chrześcijański charakter świąt Bożego Narodzenia. Wtedy nie zatracimy z oczu tego znaku, jakim jest „Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” Jako ludzie wiary jesteśmy powiernikami tej wielkiej Tajemnicy Życia.
4. Jakże w tym kontekście nie wspomnieć o toczącej się w naszym kraju walce o ludzkie życie od poczęcia do naturalnej śmierci. Jak bardzo jest ono kruche, przypomniały nam ostatnie zamachy w Europie, zwłaszcza ten w Berlinie, gdzie rozpędzona ciężarówka wjeżdża w pełen ludzi targ bożonarodzeniowy. Te dramatyczne wydarzenia są popełnionymi z premedytacją czynami przeciwko życiu. Są dosłownym i również symbolicznym uderzeniem w chrześcijaństwo.
Właśnie dziś, w Boże Narodzenie, z serca dziękuję wszystkim matkom, które noszą pod sercem dziecko, które przekazują życie, bywa, że mimo wszystko i wbrew wszystkim. W Boże Narodzenie i w ciągu całego roku kochajmy wszystkie dzieci, które się urodziły: i te z porażeniem mózgowym, i te z zespołem Downa, i te, z wrodzonym zanikiem mięśni. Nie chcemy brać przykładu z laickiego Zachodu, gdzie współczesną formą eugeniki jest wykluczanie ze społeczeństwa ludzi, którzy nie mieli szczęścia urodzić się zdrowymi. Jakże nie protestować, gdy we Francji, w telewizji zakazuje się reklam z uśmiechniętymi dziećmi z zespołem Downa, bo w tamtej rzeczywistości nie mają one prawa ani się urodzić, ani uśmiechać. A w Holandii i Belgii chore dzieci zgodnie z prawem mogą być poddawane eutanazji, co nazywa się przewrotnie „miłosierną śmiercią”.
Polscy katolicy nigdy też nie mogą ze spokojem patrzeć na „czarne marsze”, podczas których niesione są transparenty z hasłami przeciwko życiu i godności człowieka. Jakże nie smucić się faktem, że różni ludzie, mówiący o sobie: „jestem katolikiem”, organizowali i uczestniczyli w tych marszach a później podczas religijnych i patriotycznych uroczystości zasiadali w kościołach, często w pierwszych ławkach, nie mając żadnego dylematu moralnego, żadnego konfliktu sumienia.
5. Kochani Moi! Pomimo wszystko, bądźmy ludźmi betlejemskiej nadziei! Ponieważ «dziś (...) w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie» (Łk 2, 11). Niech dotrze do nas ta głęboka prawda płynąca z betlejemskiej groty, że mamy być obrońcami i promotorami życia. Piąte przykazanie Dekalogu – „nie zabijaj”, to jest nasz sztandar. To reduta, której musimy bronić. Kościół był, jest i będzie za życiem.To jest nasza opcja fundamentalna.
Zróbcie, co w Waszej mocy, aby dzięki Wam „narody ujrzały Bożą sprawiedliwość i chwałę” (por. Iz 62,2). Całym sercem przyjmijcie Syna Bożego, jako Odkupiciela, „Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. „Zaproście Nowonarodzonego do Waszych serc, do Waszych rodzin. Niech będzie pierwszym Gościem Waszych radości i trosk” (Jan Paweł II). Po prostu zaproście. On przyjdzie. Amen!