Odpust ku czci Narodzenia NMP Żuromin, 8 IX 2019 r.

Od 1708 r., czyli od 311 lat to miejsce znaczone jest śladami pielgrzymów, którzy dążą do Żuromina, bo tu mieszka ich Matka, Królowa, Powierniczka, ukazana w cudownym obrazie. Dokładnie 300 lat temu, w 1719 r., przybyli tu z Pułtuska jezuici, aby szerzyć kult Maryi. To oni rozpoczęli budowę obecnego, murowanego kościoła, co zostało przerwane kasatą zakonu w 1773 r. Ale ich trud nie był daremny, bo ta ziemia żuromińska, jej okoliczne parafie, wydały troje błogosławionych: przede wszystkim bpa Leona Wetmańskiego, mojego błogosławionego poprzednika w szeregu biskupów pomocniczych diecezji płockiej; dalej – bł. Klarę Ludwikę Szczęsną, współzałożycielkę sercanek; jak również bł. brata Stanisława Tymoteusza Trojanowskiego, męczennika niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau. A dokładnie 20 lat temu, 2 grudnia 1999 r., Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów pozwoliła na koronację obrazu żuromińskiego, czego 20. rocznicę będziemy obchodzili w przyszłym roku. Tyle dat, ale takich, które wiele mówią o tym miejscu. Dlaczego je przytaczam?

Czcigodni Kapłani! Drodzy Klerycy! Drogie Siostry Zakonne!
Szanowni Przedstawiciele władz parlamentarnych i samorządowych! Wielce szanowne poczty sztandarowe! Kochani pielgrzymi, którzy mimo trudów drogi chcieliście, jak co roku, przyjść do Żuromina. Kochani Bracia i Siostry, którzy w modlitwie i skupieniu przyszliście upamiętnić wydarzenia sprzed osiemdziesięciu lat!

1. „Dąż w imię Trójcy, dąż do Żuromina
W Imię i Ojca i Ducha, i Syna;
Bogarodzica w Żurominie z dawna
W obrazie swoim cudami jest sławna!” (Pieśń pątnicza).
Od 1708 r., czyli od 311 lat to miejsce znaczone jest śladami pielgrzymów, którzy dążą do Żuromina, bo tu mieszka ich Matka, Królowa, Powierniczka, ukazana w cudownym obrazie. Dokładnie 300 lat temu, w 1719 r., przybyli tu z Pułtuska jezuici, aby szerzyć kult Maryi. To oni rozpoczęli budowę obecnego, murowanego kościoła, co zostało przerwane kasatą zakonu w 1773 r. Ale ich trud nie był daremny, bo ta ziemia żuromińska, jej okoliczne parafie, wydały troje błogosławionych: przede wszystkim bpa Leona Wetmańskiego, mojego błogosławionego poprzednika w szeregu biskupów pomocniczych diecezji płockiej; dalej – bł. Klarę Ludwikę Szczęsną, współzałożycielkę sercanek; jak również bł. brata Stanisława Tymoteusza Trojanowskiego, męczennika niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau. A dokładnie 20 lat temu, 2 grudnia 1999 r., Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów pozwoliła na koronację obrazu żuromińskiego, czego 20. rocznicę będziemy obchodzili w przyszłym roku. Tyle dat, ale takich, które wiele mówią o tym miejscu. Dlaczego je przytaczam?

2. Mimo zaborów, rozbiorów, wojen i ciągle nowych przeszkód nikt ani nic nie zdołał zniechęcić tysięcy ludzi, by przed tym niewielkim obrazem Maryi ze św. Antonim szukali sensu swojego życia. Czy – jak chcą nam dziś niektórzy wmówić – ci nasi przodkowie błądzili, otumanieni wiarą? Czy nadaremnie trudzili się i walczyli w codziennym życiu o wytrwanie przy Bogu? To nie wiara, nie religia jest opium dla ludzi. Drodzy pątnicy! To nie wiara prowadzi na manowce i otumania, ale właśnie rewolucja jest opium dla wiary. Każda chęć przewrotu społecznego ładu chrześcijańskiego, której próbowali dokonywać ludzie różnych czasów i epok, kończyła się smutnym upadkiem człowieka.

3. Nie trzeba chyba nikogo dziś przekonywać, jak ważną rolę odgrywa we współczesnych sporach religia, temat Boga i osób wierzących. Jeśli na naszych oczach niektórzy próbują urzeczywistniać kolejne rewolucje, to bardzo jasno widzimy, że ich celem staje się sam Bóg, a także chrześcijańska wizja świata i człowieka. Rewolucja, czyli chęć odwrócenia do góry nogami starego porządku, by tworzyć nowy ład, nie jest czymś nowym w historii świata. Różne rewolucje i różni rewolucjoniści w różnych częściach ziemskiego globu próbowali tworzyć albo raj na ziemi, albo piekło dla innych ludzi. Patrząc jednak w historię bez trudu zobaczymy, że żadna z ziemskich rewolucji nie udała się, nie przyniosła zamierzonego skutku, choć wydawało się, że niektóre z nich na zawsze zmienią serca i umysły ludzi. Wydawało się wielu, że francuskie hasła spod Bastylii przyniosą nowe siły dla zmęczonych monarchią i starym ładem Francuzów. Bardzo wielu sądziło, że potem inna próba, komunizm, rozłoży się szeroko w Europie i pozwoli żyć robotnikom jak panom. A dziś wielu jeszcze myśli, że rewolucja seksualna to jedyne lekarstwo na problemy w małżeństwach, na popęd seksualny, celibat czy pedofilię. Krwawych i smutnych owoców tych wszystkich rewolucji pełne są cmentarze całej Europy i nie tylko. Pochmurnymi skutkami tych rewolucji do dziś naznaczone są miliony małżeństw i rodzin w Europie i na świecie.
Kochani uczestnicy tej dożynkowej liturgii! Z całą odpowiedzialnością trzeba dziś powiedzieć, że tylko jedna rewolucja, którą rozpoczęły narodziny pewnego dziecka w Betlejem Efrata, o czym głosił w pierwszym czytaniu prorok Micheasz – tylko jedna rewolucja rozpoczęła się w tym odrzuconym przez wszystkich mieście Betlejem i trwa do dziś, zmieniając prawdziwie oblicze świata. To rewolucja chrześcijaństwa, rewolucja Chrystusa, który zamiast miecza przynosi lemiesz do uprawy ziemi, zamiast wojny – pokój serca, w miejsce anarchii i upadku obyczajów – proponuje Dekalog i Osiem Błogosławieństw. Chrystus jest rewolucjonistą, ale nie takim, jakiego widzieli zwolennicy teologii wyzwolenia. Jest rewolucjonistą, bo jego wizja świata i człowieka daje życie i sens wszystkim pokoleniom. Te mury klasztorne, ten obraz żuromiński są tego świadkami. Rewolucja chrześcijaństwa to jedyna udana i prawdziwa rewolucja w historii świata.
Jeśli dziś ktoś mami nas innymi, lepszymi światami, w których nie ma małżeństwa jako związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, a dzieci nie są już owocem miłości rodziców współpracujących ze stwórczym działaniem Boga – nie wierzcie takim fałszywym nauczycielom! Jeśli dziś ktoś nam chce wmówić, że nieważne są problemy społeczne, polityczne i gospodarcze, a powinniśmy zajmować się ideologiami i teoriami gender – nie idźcie za takimi fantastami! Jeśli chcemy nad Wisłą mieć spokój i harmonię, jeśli chcemy, by nasze rodziny, osoby starsze i dzieci żyły w świecie, w którym dobro jest dobrem, a zło złem, nie dajmy się sprowokować nielicznym, krzykliwym ideologom i rewolucjonistom obyczajowym, którzy nie rozumieją, jak wielką krzywdę wyrządzają sobie i innym, gdy podkopują dwa tysiące lat cywilizacji chrześcijańskiej na naszym kontynencie. Pokażmy światu, kochani Bracia i Siostry, pokażmy miastom, wsiom, naszym rodzinom, że najlepsza rewolucja chrześcijańska trwa nieprzerwanie od przyjścia Chrystusa. Działajmy dobrem, jak bł. Klara, jak bł. bp Wetmański – przez pomoc drugiemu człowiekowi, przez czyny miłosierdzia, przez naukę modlitwy i pacierza w rodzinach, przez wizytę na cmentarzu, dobrą lekturę i film. Takiej rewolucji potrzebujemy – inne to tylko bałamutne gry i frazesy.

4. Ta chrześcijańska rewolucja ma głęboko zapuszczone korzenie. Sięgają one – jak słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii – poprzez wszystkich przodków Jezusa, aż do Abrahama, który jest ojcem naszej wiary. Św. Mateusz na początku swojej Ewangelii pokazuje, że Jezus nie jest kimś, kto przychodzi znikąd, spada z innego czasu i przestrzeni, ale jest kimś oczekiwanym, wpisanym w cały plan zbawienia. Jego narodziny stają się prawdziwą rewolucją historii ludzkości, bo już nie będzie pokoleń przed przesiedleniami, po przesiedleniach; już nie będzie niewolników i tułaczy. Dzięki przyjściu Chrystusa ludzie stają się na nowo wolni, bo „Bóg jest z nami”. Ale chciałbym zwrócić Waszą uwagę na obecność kobiet w tej Jezusowej genealogii. Mateusz wymienia ich pięć: Tamar, Rachab, Rut, żona Uriasza i Maryja. Co łączy te niewiasty? Wszystkie one pojawiają się w krytycznych momentach dziejów, a przez nie Bóg okazuje swoją wielkość. Najbardziej jednak te kobiety łączy sprawiedliwość wobec Boga. Człowiek sprawiedliwy to taki, który wyznaje, że nad wszystkim czuwa Bóg. Sprawiedliwy to ten, kto nie wstydzi się tego, że jest kimś mniejszym od Boga. Takie właśnie były owe niewiasty. Czy dziś nie o taką postawę nam najbardziej chodzi – uznania właściwego miejsca człowieka w świecie?

5. W ostatnich dniach przypomniało nam o tym dwóch różnych ludzi, z różnych kultur i szerokości geograficznych. Najpierw Benedykt XVI, papież senior, postanowił zabrać głos, gdy różni czytelnicy jego tekstów nie zauważyli tego, co stanowiło istotę przekazu. Kiedy kilka miesięcy temu papież emeryt zauważył, że współczesne grzechy ludzi Kościoła zrodziły się z niewiary. Bez Boga nie można zrozumieć dziejów człowieka. Benedykt XVI pisał: „Świat pozbawiony Boga może być wyłącznie światem pozbawionym sensu” (…). „Społeczeństwo zachodnie jest takim, w którym Bóg jest publicznie nieobecny i nie ma społeczeństwu nic do powiedzenia. Z tego powodu jest społeczeństwem, które coraz bardziej traci miarę tego, co ludzkie”.
A potem, w czasie obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence, ku zdziwieniu niektórych słuchaczy, przywołał przedziwne słowa Aleksandra Sołżenicyna, zapytanego o diagnozę współczesności. Pence odwoływał się do takiego fragmentu z dzieł rosyjskiego myśliciela: „Gdyby poproszono mnie o zwięzłe sformułowanie głównej cechy charakterystycznej całego XX wieku (…) nie byłbym w stanie znaleźć nic bardziej precyzyjnego (…) niż to: Ludzie zapomnieli Boga”.
Drodzy uczestnicy tych dożynek! Nas nie stać na to, byśmy zapomnieli o Bogu albo zapomnieli Boga. Zbyt wiele moglibyśmy stracić. Nie możemy odejść stąd nieprzemienieni, z silniejszą wiarą, mocniejszą nadzieją i bardziej otwartą miłością.

6. I jeszcze jedna myśl, pozwólcie, bo przecież dziś Matki Boskiej Siewnej. W tradycji ludowej i w poezji obecna jest pewna legenda – bardzo piękne opowiadanie o tym, dlaczego Maryja ma związek z siewem, z ziarnem. Dawno temu zboże miało ogromne kłosy, pokrywające całą łodygę rośliny, a ludzie mieli chleba pod dostatkiem. Ziemię nawiedzały jednak potopy i susze, a kłosy zaczęły się zmniejszać. Ale Maryja, poruszona losem biednych ludzi, poprosiła Boga, aby zostawił choć tyle kłosa, ile zmieści się Jej w dłoni. Tak się stało i kłosy do dziś są małe. Gdzie, jeśli nie w Żurominie, lepiej oddać Bogu cześć za tegoroczne kłosy? Przecież cudowny wizerunek Maryi ze św. Antonim ma w tle piękny polski krajobraz. Bo Maryja, jak biblijna sprawiedliwa Rut, dała swoje łono, by dojrzał w nim najpiękniejszy kłos, z którego został wypieczony Chleb Boży. Maryja to nie tylko łan Chrystusowy, Matka siewna, ale także pierwsze tabernakulum, w którym jest prawdziwy Bóg. Maryja, jak Rut, zbiera z pola Kościoła kłosy, aby uczyć nas tej pięknej postawy wdzięczności. Dlatego przez wstawiennictwo Matki Bożej Żuromińskiej przynosimy do ołtarza wieńce dożynkowe i pokarmy, które dała ziemia. Bo tak nam kazali nasi przodkowie. Bo tak nam każe Chrystus, który przyniósł nam Bożą rewolucję miłości i miłosierdzia.
Walczcie, kochani pątnicy, szanowni przedstawiciele władz samorządowych i parlamentarnych, walczcie o świat, który nie będzie pozbawiony sensu! Nie zapominajcie Boga! Promujcie, a gdy trzeba wybierajcie takich ludzi, którzy przynoszą świat z sensem, a nie świat bez sensu. Przyszłym pokoleniom jesteśmy winni oddać świat, w którym jest Bóg. Amen.