1. Jestem bardzo wzruszony widokiem katedry, w której są ludzie! Wzruszony tym, że jesteśmy teraz razem na modlitwie, że sprawujemy Eucharystię, że te prastare mury oddychają modlitwą płocczan, po czasie przymusowej i koniecznej izolacji. Jakże pięknie wygląda dziś nasza bazylika katedralna! Ogromnie się cieszę, że w płockiej katedrze i kościołach w całej Polsce są znów wierni. Nasze świątynie znów, po kilku tygodniach, zapełniają się ludem Bożym, spragnionym sakramentów i doświadczenia wspólnoty Kościoła. Nasze świątynie powoli zaczynają żyć normalnym życiem.
Mam w pamięci bardzo osobiste doświadczenie Wielkiego Tygodnia… widok pustych ławek… przy ołtarzu dwóch biskupów sprawujących liturgię. Dziś, Bogu dzięki, jest już w miarę normalnie. Dziękuję, że przyszliście dziś do kościoła na Mszę świętą. Ja nie mogłem doczekać się tego spotkania! Ostatni raz, wraz z wiernymi w kościele, miałem okazję modlić się 10 marca, na bierzmowaniu w Zawidzu. To było niemal 7 tygodni temu… Kościół bez wiernych jest Kościołem niekompletnym. Posługa biskupa jest niekompletna. Biskupstwo niejako rozbłyska, świeci właściwym światłem, jedynie wtedy, gdy jest zwrócone na człowieka, ukierunkowane na wspólnotę ludu Bożego. Dziękuję Dobremu Bogu, że dziś znów spotykam w kościele człowieka, że powoli nasze życie kościelne wraca do normalności.
2. Po tym osobistym, koniecznym wstępie, pozwólcie na kilka myśli, którymi chętnie się w Wami podzielę.
Przeżywana dziś III Niedziela Wielkanocna, niesie ze sobą wielką radość ze zmartwychwstania Chrystusa. Rozpoczyna ona także XII Ogólnopolski Tydzień Biblijny, pod hasłem „Kto wierzy we mnie, będzie spożywał Chleb życia wiecznego” (J 6,35-36)”. W tych dniach powinniśmy być bliżej Pisma świętego i mieć na względzie niezapomniane i poruszające nasze sumienia słowa św. Hieronima, że „nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”, a także te, że „Ewangelia jest Ciałem Chrystusa”.
3. Przed laty wybitny polski poeta Roman Branstaetter napisał, „Biblio, Ojczyzno moja, Biblio, moja ziemio polska, galilejska i franciszkańska (…)”. Kiedy trzydzieści cztery lata temu rozpoczynałem naukę w szkole średniej, na pierwszych lekcjach języka polskiego analizowaliśmy właśnie teksty z Biblii. Pani od polskiego uświadamiała nam, wówczas nastolatkom, że Biblia – święta księga chrześcijaństwa, jest jednym z głównych źródeł kultury europejskiej, w której orbicie kształtowała się kultura polska. Że nie można zrozumieć kultury i literatury polskiej bez znajomości Pisma św. Że polscy pisarze i poeci przez całe stulecia mieli świadomości więzi łączącej ich twórczość Biblią, i że wyrażali to w swych dziełach. Jan Kochanowski, Adam Mickiewicz, Henryk Sienkiewicz, Zbigniew Herbert czy Czesław Miłosz, to tylko nieliczni z mistrzów polskiej literatury i poezji, dla których Biblia była „Księgą wszystkich ksiąg”.
Jednak moja polonistka, oprócz tego, że przekazała nam, iż Biblia stanowi niezgłębione źródło inspiracji dla literatury, nie ukrywała, że jest to nade wszystko księga wiary, ponadczasowa i uniwersalna, bo jej autorzy byli natchnieni Duchem Świętym. Że w Biblii człowiek odnajduje prawdę o Bogu i o sobie samym. Że dzięki Biblii ludzie dowiadują się, że są obrazem i podobieństwem Pana Boga. To w Biblii zawarte są odpowiedzi na najważniejsze pytania, nurtujące ludzkość: kim jest Bóg? Kim jest człowiek? Czym jest śmierć? Co nas czeka po śmierci? Biblia była, jest i będzie zbiorem wzorców osobowych, daje nam uniwersalny system moralny, uczy, gdzie jest granica między dobrem a złem.
4. Wspomniany Roman Brandstaetter napisał dalej o Piśmie Świętym: Wszystko jest w Tobie, Cokolwiek przeżyłem. Wszystko jest w Tobie, Cokolwiek kochałem (…).
Kochani! Biblia jest słowem Boga do człowieka. On dał nam wersety Pisma Świętego, aby z nami być i z nami rozmawiać. Nie zawsze to do nas dociera, tak jak nie dotarło do uczniów zdążających do Emaus z dzisiejszej Ewangelii (Łk 24,13-35). Byli przybici przez dramat krzyża, załamani duchowo, zawiedzeni. Uważali, że ich świat się zawalił. Uważali, że już wszystko się skończyło i znikąd nadziei. Opowiadali sobie o wydarzeniach w Jerozolimie, ale nie byli w stanie dostrzec, że Ktoś się do nich zbliżył. Przygnieceni rozczarowaniem i porażką, nie dostrzegli Boga. Nie byli w stanie zrozumieć sensu wydarzeń. Ale Bóg nad nimi czuwał – przypomniał Pisma i proroków, którzy napisali, że Mesjasz będzie cierpiał, zanim wejdzie do swojej chwały. I że krzyż nie był kresem Jego życia. I dopiero „przy łamaniu chleba” (Łk 24,35), w sakramencie Eucharystii poznali, że jest z nimi Pan, że On naprawdę żyje, że w Nim wypełniły się wszystkie starotestamentalne proroctwa. „Łamanie chleba” otworzyło oczy ich wiary, zobaczyli w tym geście Zmartwychwstałego.
Kochani! Minęło ponad dwa tysiące lat, a ludzie wciąż doświadczają podobnych dylematów, także my. Oto w tych dniach w niespodziewany dla nas wszystkich sposób znaleźliśmy się w sytuacji próby – również próby wiary. W tych nieznanych nam wcześniej okolicznościach trzeba było się zatrzymać, zwolnić i pomyśleć, co tak naprawdę jest ważne!
Ponad dwa tysiące lat po zmartwychwstaniu Jezusa, niczym uczniowie zdążający do Emaus, też się czegoś w naszym życiu spodziewaliśmy. Mieliśmy nadzieję na pokój i bezpieczeństwo, bo przecież wszystko mamy pod kontrolą, nawet siły natury zaczęły pracować wprzęgnięte w wymyślone przez nas mechanizmy. Liczyliśmy na dobrobyt, bo już dawno nie czuliśmy się tak materialnie zabezpieczeni, z tak niskim bezrobociem, z takimi perspektywami wzrostu PKB na przyszłość. Radości i sensu codziennego życia szukaliśmy w galeriach handlowych. Zaczynaliśmy sami decydować o tym, co dobre, a co złe.
Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, jak bardzo „na uwięzi” były nasze oczy, jak bardzo spętane były nasze serca, jak bardzo zniewolone były nasze umysły. Na szczęście Bóg, w swojej pokornej miłości, wychodzi na spotkanie naszym niewidzącym oczom. Bardzo pragnie na rany naszej niepewności i strachu wylać balsam swojego pocieszenia i nadziei. Bóg otwiera nam oczy! Przez to, co się dzieje w Polsce i na całym świecie, nie przestaje wyjaśniać nam cierpliwie, że droga do ocalenia prowadzi przez zwrot ku Niemu.
5. Kochani! Już na zakończenie proszę, pomyślcie nad swoim życiem, nad jego sensem. Nad tym, co tak naprawdę jest ważne? Jakie wartości? Zdejmijcie z półki Pismo Święte. Otwórzcie i czytajcie! Życzyłbym sobie bardzo, by apel o Narodowe Czytanie Pisma świętego nie pozostał jedynie na papierze, a owocem naszej dzisiejszej modlitwy było Wasze codzienne zaglądanie do Pisma św., choć na jeden rozdział, choć na jeden Psalm, choć na chwilę, tak, aby „zapałało” Wasze serce. Proszę, weźcie sobie te słowa do serca zwłaszcza teraz, gdy przyszło nam żyć inaczej, niejako w odosobnieniu, i gdy mamy dla siebie więcej czasu. Proszę Was o to serdecznie moi kochani! Amen.