1. Czcigodni Bracia Kapłani! Drogie Siostry Zakonne! Kochani Bracia i Siostry, zebrani w płockiej Bazylice Katedralnej, pod pasterkowym niebem pełnym cudów!
Był 24 grudnia 1818 r., kiedy to ks. Joseph Mohr, przybyły kilka miesięcy wcześniej do parafii św. Mikołaja w Oberndorf koło Salzburga, powierzył lokalnemu organiście i nauczycielowi Franzowi Gruberowi napisanie muzyki do swojego tekstu. Muzyk jeszcze tego samego dnia ukończył dzieło, zapisując je w tonacji D-dur, na dwa głosy solowe z towarzyszeniem chóru i gitary, bo popsuł się tamtejszy pozytyw organowy. Dwa lata wcześniej, w 1816 r., kiedy ks. Mohr tworzył tekst swojego utworu, Austria – jak cała Europa – znajdowała się pod wojnami napoleońskimi, wśród głodu i zimna. Pisane przez niego słowa miały natchnąć nadzieją zwłaszcza ludzi ubogich oraz pragnących pokoju i sprawiedliwości. W ten sposób w Wigilię Bożego Narodzenia narodziła się pieśń, która obiegła potem cały świat, a dziś śpiewana jest już w trzystu językach. Dokładnie dzisiaj mija dwieście lat, kiedy po raz pierwszy wybrzmiały w języku niemieckim słowa: Stille Nacht… „Cicha noc, święta noc, / pokój niesie ludziom wszem, / a u żłóbka Matka Święta / czuwa sama uśmiechnięta, / nad Dzieciątka snem”.
2. W 1918 r., sto lat po napisaniu tych słów przez austriackiego kapłana, Europa oddychała po zakończeniu innej wojny, nazwanej potem „wielką”, przez ogrom zniszczeń, zwłaszcza ludzkich istnień, które przyniosła. Rok 1918 „pokój niesie ludziom wszem”, bo powstał nowy ład w Europie, której włodarze wreszcie zgodzili się, aby zmartwychwstała Polska. Dziś, w roku 100. rocznicy odzyskania niepodległości, ze wzruszeniem wspominamy tamtych świadków pierwszej wolnej, polskiej Wigilii, którzy dzielili opłatek na ziemi opróżnionej z obcych wojsk. Polacy w tamtą wigilijną noc niepodległości śpiewali – jak my dzisiaj – kolędę Cicha noc i wierzyli, że obraz ubogiego żłóbka betlejemskiego jest obrazem ich Ojczyzny, ubogiej, ale wreszcie własnej.
Kurier Polski donosił na swoich łamach w dniu Wigilii 1918 r.: „Dziś po raz pierwszy od wielu dziesiątków lat rodzina polska znajdzie się przy stole wigilijnym w Ojczyźnie wolnej od najeźdźców. Stół będzie skromny, przeważnie nawet ubogi, lecz gdy opłatkiem dzielić się z bliskimi będziecie, niech ta myśl otuchą nam się stanie, że nadzieja, którą naród polski żył przez okres niewoli, już się w znacznej mierze ziściła, a najbliższe jutro, da Bóg, ziści się w pełni. Wiara tylko nam potrzebna, wiara mocna i nieugięta, w siły własne i geniusz narodu; wiara, że ostatniego cudu dokona miłość, która zwaśnionych braci do zgody i pojednania powiedzie”.
Kochani! Dziś dziękujemy Bogu za to, że jesteśmy Polakami, ale widzimy, jak niepokojąco aktualnie brzmią słowa redaktora sprzed stu lat. W czasie tych świąt nam także towarzyszy przekonanie i wiara, „że ostatniego cudu dokona miłość, która zwaśnionych braci do zgody i pojednania powiedzie”. Czyż nie czekamy właśnie na takie gesty pojednania i dzisiaj, w naszym życiu rodzinnym, społecznym i politycznym? Kiedy Polacy wreszcie zaczną dzielić się opłatkiem nie przepraszając ciągle siebie za wzajemne poniżanie, lekceważenie, wyśmiewanie, a jedynie składając sobie życzenia na przyszłość? Jak daleko można się jeszcze posunąć w skarżeniu na Polskę, w głoszeniu nieprawdy o jej przeszłości historycznej? Czy do tego dziedzictwa niepodległości, wywalczonej i wymodlonej, nie potrzeba dołożyć etyki solidarności. Etyki solidarności, która widzi w drugim Polaku brata, a nie wroga… W 1981 r. jej promotor ks. Tischner prosił swoich braci Polaków: „Nie zapominajcie uścisnąć ręki także waszemu tu przeciwnikowi. Z takich gestów rośnie duch Rzeczypospolitej”. Przed stu laty redaktor Tygodnika Ilustrowanego prosił swoich współziomków: „Oto nam, oto Polakom rodzi się Bóg. Jesteśmy ubodzy. (…) My doczekaliśmy. Niech oto naszem zadaniem życia będzie, by ci co po nas przyjdą, nie żałowali nas, ni też przeklinali”. Kochani! Oby ci, co po nas przyjdą, nas nie żałowali… Ile pokoleń Polaków potrafiło się zjednoczyć w Wigilię – w czasie nocy zaborów, na Syberii, w obozach koncentracyjnych, na frontach obcych mocarstw, bo wierzyli, że Polska się narodzi, jak narodził się Jezus w Betlejem. Oby ci, co po nas przyjdą, nas nie żałowali, że zapomnieliśmy im Wigilie powstańcze i zaborcze.
3. „Cicha noc, święta noc, / pastuszkowie od swych trzód, / biegną wielce zadziwieni / za anielskich głosem pieni, / gdzie się spełnił cud” – to druga strofa jubileuszowej kolędy. Od naszej Ojczyzny, spragnionej wewnętrznego pokoju, ta kolęda prowadzi nas za pasterzami do odnalezienia Boga w betlejemskim żłóbku. Jak miliony Polaków przed nami, zdążamy do naszych szopek i grot, rozsianych po wszystkich kościołach, a od niedawna także i w prywatnych domach naszej Ojczyzny. Widzimy jednak, jak bardzo inni jesteśmy, jak bardzo stajemy się inni od tych, co przez wieki klękali przed Bożym Dziecięciem.
Drodzy Bracia i Siostry! Na naszych oczach zmienia się oblicze polskiej wiary, a tym samym obraz naszej Ojczyzny, obraz Europy. Ostatnio opublikowane dane potwierdzają, że na początku XX w. większość katolików mieszkała właśnie w Europie. Dziś jest to już tylko 24% katolików całego świata. Widzimy, jak coraz więcej wierzących wokół nas, nawet jeśli słyszą głos aniołów, zachęcających do pójścia do Betlejem, to wybierają inne drogi, do żyjącej w przepychu Jerozolimy, w której nie ma miejsca dla Boga. Te same badania potwierdzają, że Polska ma najwyższy odsetek wiernych w stosunku do ogółu mieszkańców: 87% Polaków przyznaje się do wiary katolickiej. Tak, jesteśmy najbardziej katolickim krajem w Europie. Wyprzedzamy wszystkie inne narody w Europie: Włochów, Portugalczyków, Hiszpanów, Węgrów… Ale czy w tym wszystkim wielu z nas nie pomieszała się wiara z niewiarą, laickie państwo z autonomią i współpracą? Wydaje się, że nie potrafimy rzeczowo rozmawiać na temat obecności religii w przestrzeni publicznej, bo zbyt wiele w nas argumentów emocjonalnych i płytkich, a zbyt mało namysłu i dyskusji o roli Kościoła w rozwoju życia państwowego i społecznego.
W ostatnich dniach przedświątecznych w mediach przeszła wielka dyskusja o tym, jak świętować dzisiaj Boże Narodzenie. Nawet jeśli przyznajemy się do wiary w Boga, to wielu z nas chciałoby święta Jego narodzenia przeżywać tak, by zapomnieć, Komu są one poświęcone. Wydawało się nam, że kwestionowanie religijnego charakteru tych świąt to sprawa zepsutych społeczeństw zachodnich, tymczasem i w naszej Ojczyźnie „pastuszkowie… biegną wielce zadziwieni” tym, jak niektórzy chcieliby spędzać czas bożonarodzeniowy. Wołam dziś za papieżem Franciszkiem: Proszę was, nie zeświecczajmy Bożego Narodzenia! Nie zapominajmy o Tym, którego świętujemy” (Franciszek, 19 XII 2018 r.).
Chcielibyśmy wolnej od pracy Wigilii, Wielkiego Piątku, podoba nam się betlejemska szopka i tkliwe kolędy, ale powoli zaczyna w naszych polskich sercach zwyciężać zwykła poprawność polityczna, żeby tylko nie padło w życzeniach słowo Bóg, zaś wigilijne spotkania wśród pracowników w zakładach pracy, uczniów w szkołach stają się zwykłymi świątecznymi bankietami z sushi i coca-colą. Nawet życzenia wysyłamy bezmyślnie i szablonowo, za pomocą funkcji „kopiuj – wklej”, a potem „wyślij do wszystkich”. W ten sposób nasycone smacznymi pokarmami ciała wierzących stają się coraz bardziej ociężałe na sprawy nieba i jasne patrzenie na wiarę. W ten sposób Bóg, którego już dawno wyrzucono z wielu miejsc i instytucji w Europie, szuka schronienia na innych kontynentach, gdzie nikomu nie przychodzi do głowy, by kwestionować religijny charakter świętowania. A może puste miejsce przy stole wigilijnym będziemy przygotowywać nie z myślą o bezdomnych, ale o samym Chrystusie, którego wyrzucono ze szkół, szpitali, urzędów, także wielu w Polsce? Zmieniamy się, Kochani Bracia i Siostry, stajemy się – jak pisał Benedykt XVI – „małą trzódką”, mniejszością katolicką w morzu laicyzmu i niewiary, co powinno nas motywować do jeszcze bardziej wytrwałego szukania miejsca dla Boga w naszych rodzinach, miejscach pracy i nauki.
4. „Cicha noc, święta noc, / narodzony Boży Syn, / Pan wielkiego majestatu, / niesie dziś całemu światu / odkupienie win” – to trzecia zwrotka pieśni. Nie przyszliśmy tutaj, Bracia i Siostry, by napełnić nasze serca zastanawiającym i smutnym opisem rzeczywistości, ale nadzieją. Chrystus rodzi się mimo to, że nie ma miejsca dla Niego, mimo ludzkiej pychy i głupoty. On „niesie dziś całemu światu odkupienie win”. Przeczytany przed chwilą piękny tekst Pawłowego listu do Tytusa mówi o cudzie dzisiejszej nocy: „Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom” (Tt 3, 4). „Łaska Boga”, (w oryginalnym języku greckim tego listu to filantropìa tou theou), czyli „filantropia Boga”, „dobroć Boga”, jego miłosierdzie. Św. Hieronim w języku łacińskim odda to jeszcze bardziej dosadnie, gdy przetłumaczy ową „łaskę, dobroć Boga” jako humànitas Dei – czyli wręcz człowieczeństwo Boga.
Kochani! Cicha i święta noc narodzenia Boga uczy nas, że dla Boga liczy się bardzo to, jakim jesteś człowiekiem, bo On sam stał się człowiekiem. Wskazał, że Twoje człowieczeństwo, Twój uśmiech, Twoja ręka wyciągnięta do zgody objawiają najpiękniejszą stronę bycia człowiekiem. Jeśli wierzysz w Boga, to przede wszystkim i najpierw uwierz w to, że Ty jesteś człowiekiem, jesteś powołany do bycia ludzkim, życzliwym, dobrym, nawet gdyby wszyscy wokoło postępowali w sposób nieludzki. Chyba taka myśl przyświecała dwieście lat temu autorom kolędy „Cicha noc”, poruszonych widokiem małego człowieka pośród innych ludzi w Betlejem. Niech będą to dla nas ludzkie i Boże święta! Amen