1. „Nie opuszczaj mnie Panie, zbawienie moje” (por. Ps 38, 22-23). W tych listopadowych dniach wiele osób modli się w tak wielu miejscach. My zgromadzeni w katedrze – kapłani, personel Hospicjum Caritas Diecezji Płockiej, rodziny i bliscy osób, którzy odeszli w tej placówce do domu Ojca, a także wszyscy uczestniczący w tej Eucharystii – modlimy się, zgodnie ze zwyczajem, w bazylice katedralnej. Prosimy o wieczne odpoczywanie dla tych, którzy wyprzedzili nas w drodze do nieba, ale także dokładamy prośbę, byśmy byli silni wewnętrznie w obliczu śmierci kogoś bliskiego. Modlimy się… wierzymy, że… „życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie” (Prefacja o zmarłych).
Z serca dziękuję za zaproszenie na to wyjątkowe spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem. I chciałbym wam powiedzieć, że dobrze rozumiem rzeczywistość odejścia kogoś bliskiego. Półtora roku temu, zmarł mój młodszy, jedyny brat, po krótkiej i gwałtownej chorobie nowotworowej. Jesteśmy tu dziś w katedrze, by nawzajem się umocnić, by wrócić do domu z chrześcijańską nadzieją i sercem pełnym Bożej miłości.
2. Papież Franciszek modlił się w Dzień Zaduszny 2 listopada w dwóch miejscach: na cmentarzu wojsk amerykańskich w Nettuno koło Rzymu, gdzie pochowano niemal 8 tysięcy żołnierzy amerykańskich, poległych między innymi w walkach na północy Włoch w czasie II wojny światowej; także w tzw. Grotach Ardeatyńskich na przedmieściach Wiecznego Miasta, gdzie w 1944 roku niemieccy funkcjonariusze SS dokonali masowej egzekucji 335 Włochów i Żydów.
Także w Polsce, w naszej Ojczyźnie, w której uroczystość Wszystkich Świętych skłania do modlitewnej zadumy, modlono się na przykład za przy grobach dzieci zmarłych przed narodzeniem, przy grobach biskupów, królów, wieszczów i bohaterów narodowych. Modlitwę do Boga kierowano też za tych, którzy nie mają swoich grobów, a ich doczesne szczątki spoczywają w nieznanych miejscach.
3. „Nie opuszczaj mnie Panie, zbawienie moje”. O nich wszystkich, ale głównie o naszych bliskich zmarłych, chcemy pamiętać. Dzięki tym, którzy odeszli uświadamiamy sobie, kim naprawdę jesteśmy i że nasze ziemskie życie, trzeba przeżywać w perspektywie wieczności.
Kochani, wiemy dobrze, że jeżeli ktoś już umarł, to wcale nie znaczy, że odszedł z naszego życia. Znam osobę, która już dawno temu straciła oboje rodziców. Ale oni cały czas jej towarzyszą: zdjęcia rodziców stoją na centralnym miejscu w głównym pokoju. Rano, zaraz po wykonaniu znaku krzyża – wita się z rodzicami, a wieczorem, patrząc w kierunku zdjęcia, żegna się z nimi przed snem. Raz w tygodniu, w niedzielę, modli się specjalną modlitwą za zmarłych rodziców. Na zakończenie tejże modlitwy całuje zdjęcia osób, którym zawdzięcza życie, bo w ten sposób okazuje im swoją miłość, oczekując momentu, kiedy ponownie się z nimi spotka. Często też prosi zmarłych rodziców, aby czuwali nad żyjącymi.
Nie myślcie moi drodzy, że te zachowania są dziwne. Zapewne każdy z was ma jakiś swój sposób bycia w bliskości z tym, kto został wezwany z tego świata. To wyraz miłości i tęsknoty. Ci, którzy odeszli żyją w Bogu! Towarzyszą nam, otaczają swoją troską i czułością z miejsca, w którym obecnie się znajdują. Nie jesteśmy przecież znikąd i nie trafimy donikąd, a ostatecznie jak dobrze wiemy naszym przeznaczeniem jest niebo.
4. „Nie opuszczaj mnie Panie, zbawienie moje”. Na naszych nekropoliach w oczy bije komercjalizacja i konsumpcjonizm: coraz większe wiązanki, znicze o coraz większej pojemności, palące się bez przerwy przed dwie czy trzy doby. Czy ten maksymalizm w formie przekłada się na maksymalizm w treści? Czy proporcjonalnie do wielkości kwiatów na grobach za zmarłych odmawianych jest coraz więcej modlitw? Raczej nie. To jest właśnie ten brak proporcji, który daje się coraz częściej zauważyć. To jest ta otoczka, pod którą często kryje się pustka, i trzeba to stwierdzić z wielkim bólem, że coraz trudniej dostrzec kogoś modlącego się w zadumie nad grobem bliskich; częściej przy grobach toczone się rozmowy, zaglądanie do telefonu… A przecież nie o to tu chodzi.
Nasza pokorna i czuła modlitwa jest potrzebna naszym zmarłym jak trawie poranny deszcz, jak kwiatu słońce, jak przyrodzie podmuch ciepłego powietrza. Proszę was – módlcie się więc jak najczęściej wspólnie za zmarłych, przy grobach, ale głównie na Mszach św.: „Nie ma lepszej katechezy od tej, kiedy cała rodzina modli się na Mszy św. za bliskiego zmarłego” (bp W. Osial). Modlitwa jest wielką pomocą dla dusz, które są w czyśćcu, w miejscu, w którym dokonuje się ich oczyszczenie, zanim osiągną stan nieba, czyli najpiękniejszy stan dla ludzkiej duszy. „Czyściec nie jest miejscem jakichś wymyślnych tortur, które miałyby być spłaceniem długów za popełnione grzechy. Czyściec nie jest potrzebny Bogu, ale nam. Jesteśmy brudni, obdarci, zagubieni. W czyśćcu sam Bóg nas obmyje, ubierze w piękne szaty i wskaże ścieżkę do wieczystej uczty weselnej”. (ks. D. Kowalczyk SJ).
5. „Nie opuszczaj mnie Panie, zbawienie moje”. Kochani uczestnicy tej szczególnej Eucharystii! Pamiętajcie proszę, że Jezus Chrystus przyszedł na ziemię „abyśmy życie mieli w obfitości” (por. J 10,10). Obfitość ta w pełni jeszcze się nie ujawniła, ograniczają ją nasze grzechy, choroby, cierpienia i różne trudne sytuacje, ale gdy wypali się do końca świeca naszego życia – doświadczymy jej, spotykając się z Bogiem już na zawsze i ostatecznie. Nasi bliscy już nas w tej drodze wyprzedzili, ale my odważnie podążajmy w tym samym kierunku, wyznaczonym przez Boga – bo „Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją” (Łk 20,38), na tym i na tamtym świecie. Amen.