Msza św. za ludzi sportu Płock – katedra, 1 września 2019 r.

Z wielką radością i wzruszeniem przyjąłem zaproszenie do sprawowania w bazylice katedralnej Mszy św. w intencji wszystkich ludzi sportu, związanych z Płockiem. Po pierwsze dlatego, że – o ile mi wiadomo – będzie to pierwsza Msza św. w mieście w katedrze, w takiej właśnie, szczególnej intencji, z udziałem biskupa. Po wtóre, sam będąc kibicem sportowym i często oglądam na żywo lub za pośrednictwem telewizji różnego rodzaju zawody sportowe, zdaję sobie sprawę, jak bardzo każdy człowiek związany ze sportem potrzebuje duchowego wsparcia. Po trzecie, inicjatywa modlitwy za płockich sportowców wyszła niejako oddolnie, od naszych lokalnych dziennikarzy, którzy na co dzień relacjonują wydarzenia sportowe z Płocka. Już kilka miesięcy temu, jeśli dobrze pamiętam w Orlen Arenie, po jednym z meczów Ligi Mistrzów, powiedzieli mi o swoim pomyśle. Natychmiast podchwyciłem ich propozycję. No i dzisiaj ten ich szlachetny pomysł staje się faktem! 

1. Drodzy sportowcy! Szanowni włodarze i działacze płockich klubów i drużyn! Czcigodni organizatorzy i uczestnicy Mszy św. w intencji ludzi sportu! Kochani płocczanie!
Z wielką radością i wzruszeniem przyjąłem zaproszenie do sprawowania w bazylice katedralnej Mszy św. w intencji wszystkich ludzi sportu, związanych z Płockiem. Po pierwsze dlatego, że – o ile mi wiadomo – będzie to pierwsza Msza św. w mieście w katedrze, w takiej właśnie, szczególnej intencji, z udziałem biskupa. Po wtóre, sam będąc kibicem sportowym i często oglądam na żywo lub za pośrednictwem telewizji różnego rodzaju zawody sportowe, zdaję sobie sprawę, jak bardzo każdy człowiek związany ze sportem potrzebuje duchowego wsparcia. Po trzecie, inicjatywa modlitwy za płockich sportowców wyszła niejako oddolnie, od naszych lokalnych dziennikarzy, którzy na co dzień relacjonują wydarzenia sportowe z Płocka. Już kilka miesięcy temu, jeśli dobrze pamiętam w Orlen Arenie, po jednym z meczów Ligi Mistrzów, powiedzieli mi o swoim pomyśle. Natychmiast podchwyciłem ich propozycję. No i dzisiaj ten ich szlachetny pomysł staje się faktem!

2. Sport był zawsze bliski chrześcijaństwu i chrześcijaństwo było bliskie sportowi. Św. Jan Paweł II, który w młodości był piłkarzem, grał jako bramkarz a potem kibicem Cracovii, mówił żartobliwie, że „ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”. Parafrazując jego słowa można powiedzieć, że sport jest dla człowieka ważny! Dlaczego? Ponieważ jest zdolny przekazywać bardzo głębokie wartości językiem powszechnie zrozumiałym. Sport może być nośnikiem wzniosłych ideałów humanistycznych i duchowych, jeśli jest praktykowany w duchu pełnego poszanowania reguł. Sport to obszar, w którym nawiązuje się braterstwo, manifestuje wielkoduszność oraz uczciwość. Sport przyczynia się do budowy społeczeństwa prawdziwie ludzkiego, gdzie miejsce antagonizmów zajmuje sportowa rywalizacja, gdzie wyżej ceni się spotkanie niż konflikt, uczciwe współzawodnictwo niż zawziętą konfrontację. Innymi słowy mówiąc, sport jest przestrzenią promowania wartości chrześcijańskich. I najważniejsza sprawa: sport jest przede wszystkim darem Bożym i ten dar musi się stawać misją i świadectwem.
Wielokrotnie miałem możliwość osobiście się przekonać, że sportowcy nie wstydzą się swojej wiary. Nie wstydzą się także o tym mówić. Kilka lat temu na rynku wydawniczym ukazała się książka pt. „Boży doping”, zawierająca świadectwa wiary ludzi sportu. Ta książka, to niezwykła opowieść o mistrzach sportowych aren, którzy fantastycznie realizując się w sporcie, jednocześnie doskonale rozumieją i czują potrzebę ewangelicznego obowiązku dawania świadectwa swojej wiary.
Wybitni sportowcy nie wstydzili się mówić w niej o tym, jak ważny jest dla nich Bóg, Msza św., przyjmowanie sakramentów.
Czy pamiętacie kochani akcję „Nie wstydzę się Jezusa”? Zaangażowały się w nią m.in. takie gwiazdy sportu jak Agnieszka Radwańska, Robert Lewndowski, Kamil Stoch, czy Jakub Błaszczykowski. Sportowcy są szczerzy: mówią o swoich ulubionych świętych czy sanktuariach, o tym, że przed startami nie modlą się o zwycięstwo, ale o to, by zdrowym stanąć na mecie. I o tym, że nie wyobrażają sobie życia bez wiary. Że nie wstydzą się wykonać znaku krzyża przed rozpoczęciem meczy czy zawodów, a także nosić pod koszulką krzyżyka.
Trzy lata temu na igrzyskach w Rio de Janeiro biegaczka z Etiopii Almaz Ayana, mistrzyni olimpijska na dystansie 10 km, na pytanie dziennikarzy czy stosuje doping, odpowiedziała: „Moim dopingiem są moje treningi, moim dopingiem jest Jezus, a co do pozostałych, to jestem czysta jak kryształ” – odpowiedziała zawodniczka, która przed każdy starem wykonywała trzykrotny znak krzyża. Ktoś powie może, że nie o znaki tu chodzi, ale podczas tego rodzaju zawodów, to najbardziej widoczna możliwość pokazania, że Bóg jest człowiekowi bliski, i że to On prowadzi sportowca i jest z nim w każdej chwili. Na boisku, bieżni, w hali sportowej, w oddaleniu od rodziny, od najbliższych. On jest z człowiekiem w klubie sportowym, na parkiecie Orlen Areny, boisku stadionu im. Kazimierza Górskiego przy Łukasiewicza, na igrzyskach, mistrzostwach świata czy Europy.
Drodzy płoccy sportowcy! Posługując się terminologią sportową, można powiedzieć, że zostaliście w pewien sposób wyselekcjonowani przez Chrystusa do tego, aby być Jego świadkami. Dziś, podczas naszej wspólnej modlitwy dziękuję wam za to, że nam kibicom dajecie radość, emocje, wzruszenia, czasami łzy. Jestem jednak nade wszystko wdzięczny za te proste gesty wiary, które budują nasze serca i umacniają wiarę, za to, że wybiegając na boisko robicie znak krzyża, że jesteście na niedzielnej Mszy św. w katedrze, na Stanisławówce czy w innych kościołach, że przychodzicie na drogę krzyżową w Wielkim Poście. Pamiętajcie proszę, że najważniejsze zawody sportowe, jakie rozgrywacie, to życie! To mecz o najwyższą stawkę. Nie zmarnujcie czasu gry, który został wam dany? W jednym z modlitewników dla sportowców napisano: „trenerem jest Jezus. On wie, co potrafisz. Pozostań w Jego drużynie”. Tego wam życzę i oto się dziś modlę.

3. Muszę powiedzieć o jeszcze jednej ważnej sprawie, nie mogę dziś o niej nie powiedzieć! Dziś, w niedzielę 1 września, w 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej, nie sposób nie odnieść się do historii. Sportowcy polscy nie bali się walczyć z Niemcami w taki sposób, w jaki tylko mogli. Wielu z nich podczas walki z niemieckim okupantem zapłaciło najwyższą cenę. Janusz Kusociński, rekordzista świata, lekkoatletyczny mistrz olimpijski z Los Angeles z 1932 roku, najpierw walczył jako żołnierz, potem działał w konspiracji. Za bohaterstwo dostał Krzyż Walecznych. Aresztowany przez gestapo, po potwornych torturach, został rozstrzelany w Palmirach. Świetnym jeźdźcem, olimpijczykiem był też major Henryk Dobrzański „Hubal”. Legendarny dowódca partyzancki zginął 30 kwietnia 1940 roku pod Opocznem. Helena Marusarzówna, wielokrotna mistrzyni Polski w narciarstwie, była tatrzańską kurierką. Schwytana przez Gestapo, nie zdradziła nikogo z konspiracji, została rozstrzelana w 1941 roku. Miała wtedy zaledwie 23 lata. Trzykrotny olimpijczyk Bronisław Czech, w czasie wojny kurier na trasie Zakopane – Budapeszt, zmarł z wycieńczenia w Auschwitz. To sportowcy, u których zjednoczyły się hart ciała i hart ducha, i którzy jak prawdziwi patrioci służyli Ojczyźnie do końca, w dramatycznym czasie II wojny światowej. Cześć ich pamięci!

4. Drodzy moi! Kończąc to słowo do Was, podczas wspólnej, historycznej modlitwy za całe środowisko sportowe miasta Płocka, chciałbym życzyć każdemu zawodnikowi, trenerowi, działaczowi sportowemu, dziennikarzowi sportowemu, aby w chwili, gdy będzie zdawać przed Bogiem rachunek ze swojego życia, ze zgrupowań, treningów, turniejów, olimpiad, igrzysk czy relacji sportowych, mógł odnieść do siebie najbardziej znany fragment Dobrej Nowiny, odnoszący się do sportu właśnie, a zapisany przez św. Pawła Apostoła dwa tysiące lat temu w liście do gminy chrześcijańskiej: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (por. 2 Tm 4,7). Amen.