Msza Krzyżma - Wielki Czwartek, 9 kwietnia 2020 r.

W tych dniach wróciła do mnie pewne w historia z przeszłości… W roku 410 Wizygoci najechali Rzym, wydawało się ówczesnym ludziom, że nastał koniec świata. Wtedy, w obliczu tej olbrzymiej klęski cywilizacji, Augustyn z Hippony napisał swoje najważniejsze dzieło: De civitate Dei, czyli „Państwo Boże”. Przez czternaście lat tworzył traktat historiozoficzny o tym, jak właściwie rozumieć działanie Boga w dziejach świata. Ta książka wywarła znaczące piętno na kształtowanie tożsamości naszego Starego Kontynentu, rodzeniu się Europy.

Najdostojniejszy Księże Biskupie Piotrze, Pasterzu naszej diecezji! Drodzy Bracia w Chrystusowym kapłaństwie, złączeni z nami duchowo, także za pomocą mediów! Kochani Bracia i Siostry, słuchacze Katolickiego Radia Diecezji Płockiej i innych mediów!

1. W tych dniach wróciła do mnie pewne w historia z przeszłości… W roku 410 Wizygoci najechali Rzym, wydawało się ówczesnym ludziom, że nastał koniec świata. Wtedy, w obliczu tej olbrzymiej klęski cywilizacji, Augustyn z Hippony napisał swoje najważniejsze dzieło: De civitate Dei, czyli „Państwo Boże”. Przez czternaście lat tworzył traktat historiozoficzny o tym, jak właściwie rozumieć działanie Boga w dziejach świata. Ta książka wywarła znaczące piętno na kształtowanie tożsamości naszego Starego Kontynentu, rodzeniu się Europy.

Św. Augustyn podjął w nim trzy zagadnienia. Po pierwsze, ukazał, że chrześcijanie znają Boga prawdziwego, różnego od bóstw pogańskich. On sprawuje władzę na wszystkim, także nad różnymi nieszczęśliwymi wydarzeniami, które – za Jego przyzwoleniem – dzieją się w świecie. Po drugie, Doktor Łaski wskazał, że świat nie jest odwieczny, ma swój początek i cel. Grecy i Rzymianie nie stawiali sobie takich pytań. Chrześcijanie natomiast inaczej patrzą na czas i historię – to pewna droga, która zmierza do jakiegoś spełnienia w Bogu, ostatecznym celu życia człowieka. Wreszcie po trzecie, św. Augustyn wyjaśnił, jak interpretować istnienie zła w świecie. Poganie uważali zło za coś pierwotnego, na co nie mamy wpływu, czego nie możemy usunąć, zniweczyć. Dlatego odwoływali się do magii, wróżb, zabobonów i astrologii, aby uciec od fatum. Augustyn tłumaczy jednak, że choć zło ma różną naturę, to do niego nie należy ostatnie słowo. Zło, cierpienie, choroba, śmierć, najazdy pogańskie i epidemie nie są w stanie zniweczyć planu Boga względem człowieka. Bóg chce ocalić każde życie ludzkie przez tajemnicę Paschy swojego Syna – Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. W Chrystusie każde zło, które mogłoby nam zaszkodzić, traci swoją moc, bo nabiera nowego sensu. Co więcej, kiedy popatrzymy na historię ludzkości z takiej augustyńskiej perspektywy, przyznamy, że zło i śmierć, które nas dzisiaj dotykają, są rzeczywiście straszne i bolesne, ale czym są one w porównaniu ze śmiercią męczenników w obozach koncentracyjnych i gułagach, w czasie wojen i prześladowań?

Benedykt XVI w jednej z katechez środowych podpowiadał nam, że dzięki wspomnianemu dziełu Augustyna „Państwo Boże” możemy lepiej zrozumieć także nasze „dziś”, naszą historię życia. „Ta wielka księga – tłumaczył papież Ratzinger – ukazuje dzieje ludzkości, kierowanej przez Bożą Opatrzność, a obecnie podzielonej przez dwie miłości. I to jest zasadniczy obraz Augustyna, jego interpretacja historii, która jest walką między dwiema miłościami: miłością własną, «aż po obojętność na Boga», i miłością Boga, «aż po obojętność na samego siebie»” (20 lutego 2008 roku).

2. Kochani Bracia i Siostry! Kiedy przyszło nam zmierzyć się z niewidzialnym gołym okiem wirusem, kiedy od wielu dni stajemy w głuchych kościołach, gdzie cisza wręcz krzyczy, rozdzierając serca kapłanów i wiernych, tęskniących za wspólnotową modlitwą, przychodzą nam zapewne do głowy pytania i rozterki, które ponad szesnaście wieków temu opisywał św. Augustyn, spoglądający na nas dzisiaj z malowidła na jednym z żagli, wspierających kopułę tej bazyliki katedralnej. Naszym udziałem jest taka właśnie Msza Krzyżma i takie święta paschalne, których pewnie nigdy dotąd nawet sobie nie wyobrażaliśmy. Jak współcześni św. Augustynowi mamy pewnie pokusę, by zwyciężyła w nas miłość własna, pragnienia ziemskie, nasze plany, nasze zamiary, które buntują się przeciw Bogu i Jego woli. Tymczasem rozsądną i właściwą będzie postawa miłości Boga aż po obojętność na siebie, uznanie, że to On jest Panem dziejów i żadne zło, żadna pandemia nie są w stanie zniweczyć Jego miłości do każdego z nas. Boże Miłosierdzie jest większe od każdego zła. Myśląc inaczej zatrzymalibyśmy się na pierwotnych, pogańskich wierzeniach i magicznym traktowaniu wiary. Tylko w perspektywie przyjścia na świat Chrystusa oraz Jego śmierci i zmartwychwstania nasze pytania mogą otrzymać i otrzymują właściwą odpowiedź. Bo On – jak słyszeliśmy – jest „Alfa i Omega, (…) Który jest, Który był i Który przychodzi, wszechmogący” (Ap 1,8).

3. Kochani! Dostrzegamy jednocześnie, jak bardzo nasze życie już uległo i jeszcze bardziej ulegnie zmianie. Niektórzy współcześni myśliciele wskazują, że obecna pandemia jest typowym „incydentem historycznym”, pewnym niespodziewanym wydarzeniem, które nie od razu jest uważane za coś znaczącego. Takie nieprzewidywalne zdarzenia, mające wielki wpływ na rzeczywistość, porównywane są do „czarnego łabędzia”. Ludziom wydaje się, że mają wszystko pod kontrolą, mogą wszystko przewidzieć i zaplanować, a jednak przychodzą takie wypadki, jak zabójstwo w Sarajewie, które zapoczątkowało Wielką Wojnę w 1914 roku i upadek starej Europy. Albo jako „cud nad Wisłą” i tajemnicza interwencja dobra, które sto lat temu przemogło czerwoną lawę, odmieniając losy świata. Wydaje się, że to, co przyszło niespodziewanie i tak bardzo zdestabilizowało nasze życie w różnych jego wymiarach – społecznym, politycznym, fizycznym i religijnym, będzie dla nas wezwaniem do przemyślenia na nowo naszego życia i działania.

Arcybiskup Giampáolo Crepaldi, ordynariusz włoskiej diecezji Triest, zauważył kilka dni temu, że obecny kryzys zmusza nas już teraz do przewartościowania naszego życia. „Potrzebujemy głębokiego przemyślenia niemoralnego dryfu naszego społeczeństwa na wszystkich poziomach. Naturalne nieszczęścia często nie są całkowicie naturalne, lecz stoją za nimi moralnie nieuporządkowane postawy ludzkie” – pisze abp Crepaldi. Ta zmiana postrzegania świata i człowieka dokonuje się na naszych oczach. Już teraz widzimy, jak wielką wartością stało się znowu ludzkie życie, każde życie. Uznały to nawet te kraje, które początkowo chciały poświęcić zdrowie i życie niektórych obywateli dla zachowania dobrego stanu gospodarki. Szacunek do życia człowieka, który ma godność, które jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci, jest najlepszą tamą dla pandemii.

4. Kochani Bracia Kapłani! Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądało nasze życie kościelne po przejściu pandemii. Trudno nam teraz prognozować, w jaki sposób będzie trzeba odbudowywać życie sakramentalne, troszczyć się o potrzeby duchowe i materialne naszych wspólnot w nowym świecie. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że coś bardzo ważnego dokonuje się wokół nas. Wiemy na pewno, że obecny czas jest dla nas wszystkich egzaminem z miłości, o której pisał św. Augustyn. To ta postawa ostatecznie weryfikuje każde nasze działanie. Czyż nie z miłości do naszych owiec zrodziło się pragnienie tak wielu z Was, by pozostać w łączności z nimi przez media? Czyż nie miłość kazała Wam organizować pomoc, także materialną, starszym i chorym, spieszyć z sakramentami do umierających i w niewielkim gronie rodziny prowadzić pogrzeby? Czy nie taka prawdziwa miłość do życia każe zostać nam w domach, by pokazać, że dla zdrowia innych chcemy na pewien czas zrezygnować nawet z tego, co jest dla nas cenne i święte?

Dziś jako biskupi dziękujemy Wam, drodzy Bracia Kapłani, za Wasze zdroworozsądkowe podejście do obecnej sytuacji, za Waszą cierpliwość i codzienną modlitwę różańcową w kościołach o ustanie pandemii, za Wasz często ekstremalny trud w prowadzeniu wspólnot parafialnych przez ten czas ciemności. Dziękujemy za Wasze wzajemne wspieranie się i pomoc kapłańską w codziennym posługiwaniu. Kiedy nie wszystkie sakramenty są sprawowane w sposób zwyczajny, doświadczamy, że Kościół zrodził się z miłości, dzięki niej działa i żyje tą miłością.

Dziś ta sama miłość każe nam w modlitwie do Najwyższego Kapłana wspomnieć z wdzięcznością Biskupa Seniora Romana, który w Poniedziałek Wielkanocny będzie dziękował Opatrzności za 35 lat biskupiej posługi. Tej samej Bożej Miłości dziękujemy za powołanie tegorocznych diamentowych, złotych i srebrnych jubilatów kapłańskich oraz ich wierną służbę w seminarium, instytucjach diecezjalnych, a także w codzienności duszpasterskiej na parafiach.

5. Mimo wielu utrapień obecnego czasu, mimo niemożności odnowienia dzisiaj naszych kapłańskich przyrzeczeń, ta katedra, jak co roku, już za chwilę, wypełni się zapachem krzyżma świętego. Piękno tego zapachu pochodzi od Chrystusa, namaszczonego olejkiem na pogrzeb, zmartwychwstałego i żyjącego na wieki. Naszym zadaniem jest niesienie tego urokliwego zapachu do innych: przez nasze kapłańskie słowo, przez bliskość, wyobraźnię miłosierdzia, przez sakramenty udzielane rękami namaszczonymi tym krzyżmem.

Apostoł Narodów poucza nas: „Jesteśmy miłą Bogu wonnością Chrystusa” (2 Kor 2,15). Oby ten zapach dobrych i wiernych sług roznosił się w całym Kościele, napełniając wiarą naszych braci i siostry, spragnionych Boga. Niech woń kapłaństwa oddanego człowiekowi, dalekiego od klerykalizmu i triumfalizmu, zadziwia coraz to nowe pokolenia młodych, którzy chętnie podejmą drogę naśladowania Chrystusa w posłudze sakramentalnej, zwłaszcza w naszej diecezji.

6. Drodzy Bracia i Siostry! Zapewne każdy z nas nosi w sercu wspomnienie o kapłanie, który odcisnął ślad na naszym życiu i sprawił, że woń miłości Boga napełniła dom naszego życia (por. J 12,3). Ośmielę się stwierdzić, że każdy polski kapłan zawdzięcza coś pewnemu polskiemu duchownemu, patronowi obecnego roku – św. Janowi Pawłowi II. Polski kapłan ma, powinien mieć, woń życia i słów Karola Wojtyły. Woń jego pontyfikatu, jego wytrwałości w posłudze, słów homilii i tysięcy zapisanych stron różnych tekstów, powinny charakteryzować nasze, polskie kapłaństwo. Trudno wyobrazić sobie, by bez lektury jego dzieł wzrastali nad Wisłą klerycy i siostry zakonne. Jego droga wyprowadzania z lęku, docierania z wonnością Chrystusa do człowieka, do młodych, do chorych i potrzebujących jest sprawdzona, pewna. Mamy moralny obowiązek zachowania pamięci o papieżu i jego dziele w Kościele katolickim. Dlaczego papież Wojtyła był taki przekonujący? Wspominany już dziś przeze mnie św. Augustyn, stwierdza: „Dom napełnił się wonią; to znaczy świat napełnił się dobrą sławą. Dobra woń to dobra opinia… Za przyczyną dobrych chrześcijan imię Pańskie jest sławione”. Tak! Dobra woń to dobra opinia… Dziękuję, drodzy Bracia Kapłani, za to, że roznosicie dobrą woń Pana!

„Niech ten dzień nam będzie święty
Aż po wszystkie wieki wieków,
Świętej chwały zawsze godzien,
Niech nam nigdy nie zachodzi”. Amen.