1. Od tej niedzieli, I Niedzieli Adwentu, rozbrzmiewają we wszystkich katolickich kościołach, na całym świecie, słowa, "Uważajcie i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie (…). Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: «Czuwajcie!»". (Mk 13,33-37). I to adwentowe wołanie, dziś z całą mocą rozbrzmiewa w naszej kaplicy seminaryjnej. Rozpoczynamy bezpośrednie przygotowanie do Bożego Narodzenia.
„Czuwajcie” to słowo klucz do zrozumienia Adwentu. Dużo już powiedziano o tym, że żyjąc w kulturze internetu, fejsbuka i smartfonów odzwyczailiśmy się wielu rzeczy, również od czuwania. Wielu nie ma na to czasu i ochoty. Wielu już po prostu nie umie czuwać i nie wie o co chodzi! Ale to wielkie i donośne wołanie Jezusa „Czuwajcie!” jest wciąż aktualne. Jest dla nas wezwaniem do powstania ze snu. Do obmycia klejących się oczu zimną wodą Jego Słowa. Do tego, by wznieść się ponad codzienność, czasami żmudną czy monotonną! Do tego, by spojrzeć w górę i dojrzeć tam prawdziwy i jedyny sens naszego życia, jakim jest życie wieczne w Bogu.
2. Proszę, uruchomcie teraz, przez chwilę, swoją wyobraźnię. Jak konkretnie wyobrażacie sobie owo czuwanie? Jakie macie obrazy myśląc o czuwaniu? Mi przychodzi na myśl matka przy chorym dziecku. Przypominają mi się moi rodzice, którzy przez osiem tygodni choroby mojego brata Marka byli przy jego łóżku, na wyciągnięcie dłoni. Czuwa wędrowiec przy ogniu, aby płomień nie zgasł i dzikie zwierzęta nie wtargnęły do obozu. Czuwa strażnik na wieży, nasłuchując zbliżającego się wroga. Czuwa ten, kto jest w posiadaniu jakiegoś skarbu, kto zna jego wartość i ceni go. Poświęca swój sen i spędza długie nocne godziny wsłuchany w ciszę.
Myśląc o czuwaniu mój wzrok biegnie także w kierunku kapłanów, którzy pobożnie modlą się brewiarzem, odmawiają różaniec, koronkę do Bożego Miłosierdzia, żyją w łasce uświęcającej, „zaglądają” przed Najświętszy Sakrament na adorację, którzy mają wreszcie głębokie pragnie nawrócenia i bycie wiernymi sługami a nie „rzemieślnikami Ewangelii”.
3. Drodzy kandydaci do święceń diakonatu i prezbiteratu! Za chwilę publicznie wyrazicie wobec Kościoła gotowość, że przez najbliższe miesiące chcecie czuwać! Chcecie być gotowi, gdy „Pan przyjdzie, by nie zastał was śpiących”. Potraktujcie ten czas, który przed wami bardzo poważnie, inaczej nie możecie i nie powinniście! To wasz adwent, czas oczekiwania na upragnione święcenia.
Proszę was, rozpalcie w sobie jeszcze bardziej wasze pragnienie służby w Kościele, w kapłaństwie. Czuwając, „jeszcze bardziej starajcie się umocnić wasze powołanie i wybór”. Wykorzystajcie ten czas na głębsze rozmiłowanie się w liturgii Kościoła, zasmakowanie w skarbcu modlitwy, który wspólnota Kościoła przechowuje, poznawanie słowa Bożego przez rozmyślanie Pisma Świętego. Czuwając, wpatrując się w tabernakulum, „zaplanujcie” swoje kapłaństwo i to jak ono ma wyglądać! I bądźcie świadomi tego, co was czeka i na co się decydujecie. To decyzja na całe życie, nie na próbę, na kilka miesięcy czy lat. Święcenia są na całe życie a wynikające z nich zobowiązania są w mocy do śmierci.
Wielkim niepokojem, czy wręcz bólem, napawają moje biskupie serce, i was powinny niepokoić, przypadki niektórych naszych kapłanów. Postawy, które trudno zrozumieć, grzechy popełniane bez skrupułów, powielane przez czasami wiele lat. Niezrozumiałe decyzje, tłumaczone dziwnymi wyjaśnieniami. Jak to kiedyś określił Benedykt XVI, „Wielu z naszych braci żyje tak, jakby nic nie było po śmierci, nie troszcząc się o swoje wieczne zbawienie”.
Dlatego apeluje do was, drodzy kandydaci, ale także wszyscy bracia klerycy, wzbudzicie w sobie pragnienie kapłaństwa prostego, szlachetnego, „bez podstępu”. Zapragnijcie, by wasze kapłaństwo było ewangeliczne. O nie trzeba się starać. Dlatego rozmawiajcie ze sobą o tym wszystkim szczerze i uczciwie, o ideałach i problemach. Nie dla sensacji i krytykowania, ale by mieć pełną świadomość życia, na które się decydujecie i by umacniać się nawzajem w tej drodze. Bądźcie pewni, że Bóg z ludzi ubogich i słabych, którzy wierzą jednak w Niego, czyni nieustraszonych apostołów i głosicieli zbawienia.
4. Na zakończenie pragnę podziękować całej wspólnocie seminaryjnej za to, że ci nasi bracia kandydaci są w tym a nie innym momencie życia. Niejako każdy, choć w różnym zakresie, ma udział w realizacji ich powołania. Bóg zapłać! Modlimy się teraz szczególnie właśnie za nich, by dobrze przeżyli czas kandydatury a w przyszłości stali się kapłanami według serca Jezusowego.
Wszystkie nasze intencje powierzamy Maryi Wychowawczyni powołań kapłańskich. Niech Jej orędownictwo pomoże nam być ludźmi ewangelicznego czuwania! Amen.