Czcigodni Kapłani! Drodzy Klerycy! Drogie Siostry Zakonne! Szanowni Przedstawiciele władz parlamentarnych i samorządowych! Wielce szanowne poczty sztandarowe! Kochani Bracia i Siostry, którzy w modlitwie i skupieniu przyszliście upamiętnić wydarzenia sprzed osiemdziesięciu lat!
1. Ks. Tadeusz Dublewski, ówczesny wicerektor Seminarium Duchownego w Płocku zanotował w swoim dzienniku pod datą 1 września 1939 r.: „Piątek rano o godz. 5 rano pierwsze bombardowanie i nalot na Płock. Po południu jak przed południem ranni, rozwalone domki. Jedna z bomb upadła w ogrodzie Seminarium Duchownego…”. To był pewnie najtragiczniejszy pierwszy piątek miesiąca dla płocczan, obrońców Westerplatte, warszawiaków i wszystkich Polaków. Wielu z nich nie zdążyło już pójść na poranne nabożeństwa, do spowiedzi, bo wybuchła wojna. Zamiast kojących słów modlitw mszalnych, zamiast wezwania kapłana Dóminus vobiscum – „Pan z wami”, zamiast wezwania do znaku pokoju, ludziom w uszach brzmiały dźwięki samolotów Luftwaffe i spadające bomby. Zamiast dzwonka szkolnego po wakacjach młodzież i dzieci stanęły przed niewiadomą, naznaczoną krwią przeszłością.
7 września już na dobre zamknięto katedrę, a strapiony arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski, zatroskany do końca o dom Boży, jakby wierząc, że to tylko na chwilę, że wojna zaraz się skończy, napisał do premiera memoriał o wzięcie pod uwagę kwoty 600 tysięcy złotych odszkodowania na rzecz katedry przy rozmowach z Niemcami. Ale wojna się nie skończyła za życia arcybiskupa. Wojna zabrała mu życie, które chętnie oddał wraz ze swoim biskupem pomocniczym Leonem Wetmańskim w 1941 r. w niemieckim nazistowskim obozie KL Soldau. Wojna zabrała życie, majątek, pokój, radość i przyszłość także wielu innym Polakom.
2. 80 lat temu wybuchła II wojna światowa. Właśnie – mówimy wybuchła, jakby była czymś niezależnym od ludzi. Tymczasem – jak przypominała po zakończeniu tego konfliktu Zofia Nałkowska – „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Jeśli dziś chcemy uczcić prawdę o Polakach, o naszych przodkach, którzy wówczas stanęli do walki, którzy musieli się zmierzyć, czasem po raz kolejny, z okrucieństwem wojny, to nie możemy mówić, że wojna wybuchła. Wojnę wywołali Niemcy, konkretni ludzie, w konkretnym czasie, z jasno określonymi zamiarami. Potem przystąpili do niej Sowieci, którzy postanowili pomścić rok 1920 i swoją przegraną na ziemiach polskich. Jeśli nie chcemy, by ofiara kilkunastu milionów Polaków, zamordowanych w czasie II wojny światowej, była zapomniana, nie możemy przestać mówić, kto był wówczas napastnikiem, a kto ofiarą, kto zbrodniarzem, a kto bohaterem, kto walczył z Bogiem, a kto stał po stronie wiary i Kościoła.
3. W tych dniach realizowany jest w Polsce projekt „Opowiadamy Polskę światu”. W mediach, w książkach, na portalach społecznościowych toczy się bardzo trudna walka o pamięć tamtych dni. Nawet jeśli nie wygraliśmy tej wojny, bo na kolejnych pięćdziesiąt lat pokrył nas czerwony totalitaryzm, to dziś możemy wygrać historię. Dlaczego? Bo taka jest logika Boga, z którym działa człowiek, kierujący się prawdą. Dzisiejsze pierwsze czytanie z Mądrości Syracha potwierdza taką drogę życia: „Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana. Wielu jest wyniosłych i pysznych, lecz On objawia swe tajemnice cichym. Wielka jest bowiem potęga Pana i przez pokornych bywa chwalony” (Syr 3, 18-20). Pamięć o II wojnie światowej to wezwanie do stawania się współpracownikami prawdy i odkłamywania tego, co w różnych językach zostało o Polsce i Polakach powiedziane. To przypominanie, że Polacy cicho i pokornie chcieli budować II Rzeczpospolitą, ale zostało im to zabrane przez tych, którzy uzurpowali sobie wielkość. Dlatego wspomniany Syrach poucza: „Serce twarde na końcu dozna klęski, a miłujący niebezpieczeństwo w nim zginie. Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła zapuściło w nim korzenie” (Syr 3, 26. 28). Dlatego „opowiadajmy Polskę światu”.
4. Czym żyli Polacy na chwilę przed 1 września 1939 r.? Zajrzałem do zapisków bł. abpa Antoniego Juliana Nowowiejskiego, bo przecież w tym roku mija 20 lat od jego pamiętnej beatyfikacji. Przedostatni list pasterski z sierpnia 1939 r. napisał do diecezjan „w sprawie powołań do stanu duchownego”. Gdy ludzie już zebrali żniwo, on pisał o innych żniwiarzach: „Przeżywamy czasy szczególne. Kapłanów potrzeba więcej niż kiedykolwiek. Odradzająca się dziś religijność, zwłaszcza wśród warstw inteligentnych, potrzebuje światłych przewodników duchowych. (…) Lecz kapłan potrzebny dziś jeszcze dla czego innego. Oto szatan widzi odradzającą się ludzkość i chciałby przeszkodzić temu wielkiemu dziełu Bożemu. (…) Czy to sam bezpośrednio, czy to przez ludzi mu oddanych, może nieochrzczonych, a więc bez łaski, chce zaszczepić złe zasady, przeciwstawiające się odrodzeniu religijnemu”. Arcybiskup prosił o modlitwę o powołania, która i dziś jest potrzebna, aby ciągle byli wokół nas ludzie, kapłani, którzy są współpracownikami prawdy. Którzy w czasie II wojny światowej zdali egzamin z prawdy, bo dzięki nim przetrwała w Polakach wiara w zwycięstwo nad Niemcami. Pamiętajcie, proszę, o modlitwie za nasze seminarium, które jest ciągle otwarte dla nowych kandydatów.
5. Czym jeszcze żyli Polacy, płocczanie na początku wojny? Ostatni list pasterski abpa Nowowiejskiego został potajemnie wydany na pierwszą niedzielę adwentu 1939 r. To jakby duchowy testament Dobrego Pasterza, który daje życie za owce. Gdy wokół trwały rabunki, bitwy, choroby i głów, pasterz diecezji płockiej zostawiał swoim dzieciom proste, ale jakże aktualne wskazania: „W niedziele i święta wszyscy pobożnie słuchajcie Mszy św. (…) Dzieci uczcie katechizmu. (…) O kościele swoim pamiętajcie. Dusze zmarłych wspomagajcie. Módlcie się, a nie przestawajcie”. Czy trzeba nam dzisiaj coś więcej? Chyba takiego pokoju, spokoju i dobra w naszych relacjach brakuje najbardziej. Czyż nie jest zwycięstwem tamtych wrogów Polski fakt, że dziś, po 80 latach, ich ofiary między sobą znajdują powody do sporów? Czyż nie jest to ciągle nierozwiązana sprawa tamtej wojny, że nas, mieszkańców jednej, udręczonej tamtymi walkami Ojczyzny, nie stać na zwykłe zaprzestanie sporów, które do niczego nie prowadzą? Najlepszym uczczeniem pamięci milionów ofiar jest cisza.
Dlatego proszę Was, drodzy płocczanie, byśmy zachowali teraz kilka chwil ciszy.
By nie padło zbyt dużo słów.
By w ciszy usłyszeć to, co sama Prawda ma nam do powiedzenia.
Niech przemówi cisza.
To będzie nasza pamięć.