Gdy w telewizji oglądam kolejny materiał filmowy o udanym przeszczepie (ostatnio obu rąk), myślę o filmie „Bogowie”. Dziś już do przeszczepów serca jesteśmy raczej przyzwyczajeni, ale dzięki temu filmowi można się przekonać, że: a) Zbigniew Religa jest narodowym bohaterem, b) był niezwykle zdeterminowany w dążeniu do wymarzonego celu, c) miał wspaniałą żonę.
Kto był na filmie
„Bogowie”, wie, o czym piszę. Kiedy okazuje się, że rzeczywistość jest odmienna
od spodziewanej, nie ma skąd wziąć pieniędzy, a szaleńczo podejmowane próby nie
przynoszą rezultatów, człowiek ma prawo się załamać. Religa się poddał, ale nie
do końca. I dzięki temu dziś transplantacje serca to niemal „normalka”.
Podobno po kinowych
seansach „Bogów” zwiększyła się w kraju liczba transplantacji w ogóle. W filmie
dla mnie przełomem jest scena, w której matka nieżyjącego motocyklisty (śmierć
rdzenia kręgowego) pyta, czy jego serce będzie żyło w innym człowieku. Otrzymuje
pozytywną odpowiedź i zgadza się na odłączenie syna od aparatury podtrzymującej
życie.
W filmie kilka razy
pojawia się postać prof. Jana Molla – zawsze, ilekroć jest taka potrzeba,
wspiera on Religę. Prof. Jan Moll dokonał pierwszej w Polsce próby przeszczepu
serca, nieudanej, ale jednak jakże odważnej próby. Pierwszy raz o tym lekarzu -
człowieku, który żeby ratować ludzi, decydował się na eksperymenty,
przeczytałam wiele lat temu w książce „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny
Krall.
Jego postać pojawia się
kilkakrotnie – to Profesor, prawnuczek napoleońskiego oficera i wnuczek
powstańca, ale dopiero na końcu wyjaśnia się, kim jest ten przyjaciel Marka
Edelmana – jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim, a zawodowo
lekarza kardiologa.
Cytata z książki Hanny
Krall o Profesorze: „Cóż pozostaje jeszcze? A prawda. Jeszcze pozostaje Pan
Bóg. Ale nie ten, z którym pobożny Żyd, pan Bubner, załatwił pomyślny przebieg
operacji swojej żony. To jest Pan Bóg, do którego w niedzielę, o jedenastej, w
towarzystwie swojej małżonki, trojga dzieci, zięciów, synowej, oraz gromadki
wnucząt modli się pan Profesor” – to o Janie Mollu.
Śp. prof. Jan Moll jest
ojcem kardiochirurga ze szpitala „Matki Polki” w Łodzi - prof. Jacka Molla. Ten
odziedziczył po ojcu talent, pasję i odwagę. Ma z nim szczęście pracować jedna
z bardzo bliskich mi osób. Otóż profesor Jacek Moll nie tylko potrafi wrócić
nagle z urlopu gdzieś w Polsce, bo spotkał tam chore dziecko, które postanowił
operować, ale także ciszy się posiadaniem czworga dzieci i kilkorga wnuków. Dodam, że syn Jacka – Maciej - również jest
lekarzem.
Po lekturze „Zdążyć przed
Panem Bogiem” i filmie „Bogowie” wiem jedno: warto dążyć do celu, jeśli w swoim
sumieniu uznało się go za ważny, choćby cały świat sprzysiągł się przeciwko nam.
Jeśli w tym wszystkim wspierają bliscy (patrz postać Anny Religi), to mamy
pewność, że Opatrzność o nas nie zapomni.