Inspiracją do napisania tych kilku zdań stała się dla mnie akcja „Święta bez pioruna” [zobacz]. Jej inicjatorzy domagają się, aby w czasie Bożego Narodzenia w TVP kolęd nie śpiewali celebryci, którzy wsparli tzw. strajk kobiet. Wiara celebrytów już w przeszłości niejednokrotnie była przedmiotem mojej refleksji. Czytając o kolejnym bestsellerze z wywiadami z gwiazdami ekranu, internetu czy You Tube, zastanawiałam się: „A co z wiarą zwykłych ludzi?”.
foto: www.swietabezpioruna.pl
Pisanie o wierze tzw. zwykłych ludzi jest raczej passé. Kogo interesuje to, że taki Jan Kowalski jest wierzącym i praktykującym katolikiem i stara się żyć po Bożemu? Że chodzi do kościoła i do spowiedzi, nie wadzi się z sąsiadami, a żona i dzieci go kochają i szanują za to, że taki właśnie jest? Nudny życiorys, nic ciekawego. No, ale jeśli okazuje się, że ze swej wiary dumny jest słynny kucharz albo topowa piosenkarka, to już zupełnie co innego! Celebryta wierzy „więcej, szybciej, mocniej”. Wiara celebryty jest jak kometa, która zwiastuje coś nadzwyczajnego. Celebryta już przez sam fakt, że mówi, że wierzy, wart jest Mszy!
Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że wyszło szydło z worka. Że te piękne panie i ci przystojnie panowie tak po prostu tylko miło bajdurzyli o tej wierze, ale nic więcej z tego nie wynikało, a na pewno nie wyniknęło respektowanie chrześcijańskiego systemu wartości. Ich wiara zaczynała i kończyła się na poziomie słów i deklaracji, no może jeszcze kilku miłych wspomnień z Pierwszej Komunii w dzieciństwie.
Nie zauważyłam, aby gwiazdy seriali i całkiem niezłych filmów w kinie, swego czasu tak chętnie i aktywnie przyjeżdżający na sympozja stowarzyszeń religijnych i do parafii, aby opowiadać, dlaczego wiara w Boga jest dla nich ważna, teraz głośno i wyraźnie powiedzieli: „Wierzę w Boga, dlatego odrzucam aborcję”. Koniunkturalizm ich ówczesnych wystąpień jest obecnie aż nadto widoczny: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3,15-16).
Ba! Zgodnie milczą także ci, którzy jeszcze niedawno tak chętnie publikowali swoje zdjęcia z Janem Pawłem II. Cicho sza! Nie opłaca się przecież podpadać potencjalnym nabywcom płyt czy widzom kinowych hitów. W zamian w uszach nieprzyjemnie szeleści słowo „odjaniepawlanie”. Używa się go z dezynwolturą właściwą ludziom wolnym od jakichkolwiek ograniczeń, jak również od posiadania sumienia.
W związku z powyższym Centrum Życia i Rodziny zbiera podpisy pod petycją do prezesa TVP. Chodzi o akcję „Święta bez pioruna” - ludzie nie chcą w telewizji kolęd śpiewanych przez celebrytów, którzy poparli tzw. strajk kobiet. Cytuję: „Na profilach w mediach społecznościowych i korzystając z mediów tradycyjnych wyrażali oni w różny sposób poparcie dla ruchu, którego hasłem jest prymitywny bluzg, a do metod działania zaliczają się zakłócanie Mszy świętych, dewastowanie miejsc kultu religijnego, pomników, a nawet grobów”, mocne nieprawdaż?
Niektórzy celebryci tym samym poparli antychrześcijański charakter tych specyficznych gier ulicznych, a więc na przykład dewastowanie pomników Jana Pawła II, rysowanie piorunów na kościołach, obsceniczne, antykatolickie hasła niesione w pochodach oraz agresję wobec ludzi wierzących.
„Boże Narodzenie to dla wierzących święto narodzin Jezusa, które dokonały się wbrew wszelkim przeciwnościom (…). Trudno zrozumieć decyzję o powierzeniu zaszczytu występów w tak ważnych dla Polaków miejscach osobom jawnie sprzeciwiającym się dziedzictwu wiary i wywodzących się z niego tradycjom. Nie można nie odczuwać niesmaku, patrząc jak artyści bezceremonialnie kontestujący chrześcijańską spuściznę, są następnie publicznymi pieniędzmi wynagradzani za jej odtwarzanie” – napisało Centrum Życia i Rodziny. Do 14 grudnia zebrało 17 tysięcy podpisów, w tym mój.
(...)
A poza tym już niedługo Boże Narodzenie, a to największy powód do radości dla wszystkich Janów Kowalskich, w tym dla mnie.