Siostra Cristina i stereotypy

Ten występ z pewnością jest już w annałach historii muzyki. Urszulanka Cristina, rodem z Sycylii, ogniokrwista zakonnica, wprawiła w osłupienie najpierw jurorów w Voice of Italy, a potem resztę świata.

 

Ten występ z pewnością jest już w annałach historii muzyki. Urszulanka Cristina, rodem z Sycylii, ogniokrwista zakonnica, wprawiła w osłupienie najpierw jurorów w Voice of Italy, a potem resztę świata. Wymknęła się kanonon. Choć w zakonie, nie jest cichą, potulną i zamkniętą w sobie siostrzyczką, ale spontaniczną, energiczną, a przede wszystkim utalentowaną muzycznie siostrą zakonną.  

Siostra  Siostra1

foto: Gloria.tv, plotek.pl

Jak sama przyznała, o zgodę na występ zapytała papieża Franciszka, a ten nie miał nic przeciwko (zresztą, znając od roku Franciszka, byłoby dziwne, gdyby było inaczej). Za sceną dzielnie wspierały ją siostry ze zgromadzenia, wyraźnie uszczęśliwione, że przed „ich” siostrą padają na kolana profesjonalni muzycy. 

Śliczna i pełna osobistego wdzięku siostra Cristina stała się moją idolką nie tylko dlatego, że lubię pop, ale przede wszystkim dlatego, że miała odwagę przeciwstawić się stereotypom. Zresztą, jak podają we wszechwiedzącym internecie, jej droga powołania nie była łatwa i prosta. Bóg się o nią upomniał, gdy była raczej daleko od Niego. Tak naprawdę to talent doprowadził ją do Najwyższego, a teraz okazuje się, że Ten chce, by go rozwijała.

Cristina, to fajna, młoda kobieta, które swoje życie postanowiła oddać Bogu, ale nie zrezygnowała z realizacji swoich pasji, i zakon jej w tym pomaga. I to wydaje się być optymalna sytuacja, gdy z jednej strony Kościół przedstawia się jako bastion opresji, a z drugiej krytykuje otwarte wyjście ku światu, takiemu, jaki on jest, z jego wadami i zaletami, z jego światłem i ciemnością.

Ta włoska „bella ragazza”, ale jednak w zakonie, jest współczesnym „znakiem czasu”. W muzycznym programie znalazła się w ekipie wytatułowanego muzyka, który miał łzy w oczach, gdy widział tańczącą zakonnicę na scenie. Siostrze Cristinie życzę więc dalszych sukcesów (kto wie, może zwycięży w Voice of Italy), a muzykowi, za sprawą współpracy z siostrą, odrobinę wielkopostnej refleksji.