Komunikacja, to pojęcie często używane, ale też nadużywane. Powinno w niej chodzić o nawiązanie kontaktu, dialog, chęć wzajemnego porozumienia, ale okazuje się, że pod tym pojęciem może kryć się coś zupełnie innego. W „zjednoczonej Europie” chce się tym terminem zamknąć usta konserwatystom, ale za to szeroko otworzyć bramy wyznawcom różnego rodzaju ideologiom, zwłaszcza gender.
Komisarz Helena Dalli w projekcie podręcznika o „komunikacji inkluzywnej” radzi więc, żeby
zamiast „Boże Narodzenie” mówić „okres świąteczny” (przyznam, że w reklamach to już się bardzo przyjęło i bez poradnika z Brukseli). Imiona „Maria i Jan”, jako „typowe dla religii” trzeba zastąpić np. imionami „Malika i Juliusz” (czemu akurat Juliusz?!). Zamiast pisać „imię nadane na chrzcie” trzeba pisać krótko - „imię”. Chrzest jest passé.
Im dalej w las, tym więcej drzew. W projekcie podręcznika uważa się, że termin „homoseksualista” można uznać za „obraźliwy”. Europejski przewodnik radzi, aby „nasza komunikacja nigdy nie zakładała, że ludzie są heteroseksualni, identyfikują się z płcią przypisaną przy urodzeniu lub w sposób binarny”. Zaleca się, aby unikać mówienia o „obu płciach” lub rozpoczynać przemówienia od frazy „panie i panowie”. Poza tym w dokumencie napisano, żeby „nie czynić niewidzialnymi osób interpłciowych lub queer”. Ufff…
W ankietach wymagających podania płci należy dodawać opcję dla „osób niebinarnych” oraz unikać form „pan” i „pani” związanych z płcią przypisaną przy urodzeniu. „W razie wątpliwości powinno się stosować formę 'Mx'”. KE radzi ponadto, aby uwzględniając bezpaństwowców i imigrantów, lepiej nie używać terminu „obywatel”. Tym razem interpretuje się to kwestią „ostrożności wobec negatywnych konotacji niektórych terminów”.
Wewnętrzny przewodnik KE dotyczący „komunikacji inkluzywnej” ma nikogo nie urazić. Widać, że „katole”, czy też szerzej chrześcijanie, pani komisarz Dalli mili nie są. A ponieważ przygotowywany podręcznik spotkał się z falą krytyki, zapowiedziano, że zostanie poprawiony.
Nie zgadzam się z panią komisarz, ale w Adwencie nie chcę jej obrażać. Dlatego na koniec posłużę się kilkoma komentarzami, które znalazłam na portalu Interia.pl:
„Stary już jestem, nie zamierzam robić kariery, nie muszę się już podlizywać, więc mogę się kierować zdrowym rozsądkiem. Będę używać sformułowań „pan” czy „pani”. Jak komuś to nie pasuje - wystarczy, że mnie skoryguje. Co do imion to decydują, czasem pochopnie rodzice i nic urzędasom do tego. Co prawda to tylko poradnik dla nowego pokolenia, które nie ma własnego zdania dopóki nie sprawdzi w mediach społecznościowych co ma myśleć i robić” (Romek).
„Tym zajmują biurokraci w PE. Mam wymazać historię, tradycję i wiarę przodków bo to nie polityczne (…)” (Inkwizytor);
„Brną coraz dalej zamiast wyhamować” (xl);
„Mam na imię Maria. Czy to znaczy, że nie wolno mi będzie używać mojego imienia? Mam zmienić imię na Malika, bo tak sobie życzy KE?” (Maria);
„Czyli co, urzędowo zmienią imiona wszystkim europosłom o imieniu Jan? Każda Maria to teraz będzie Malika? To nawet będzie ciekawe „Nie będę zwracać się do towarzyszki po imieniu bo to jest złe i politycznie niepoprawne imię!”. „Wnoszę o to żeby towarzysz nie obnosił się ze swoim nietolerancyjnym imieniem”. „Towarzyszu od dzisiaj jesteście Juliusz, rozumiemy się?” (Tow. Juliusz);
„Dla tych, którzy modlili się o powrót komuny, mam dobrą wiadomość! KOMUNA WRÓCIŁA i wprowadza na nowo cenzurę i zakazy!!! (Dziadek Eutanazy);
„Ten poradnik obraża rozum” (MiŚ).
„UE zmierza w stronę autorytaryzmu ideologicznego. Kto tego nie widzi jest ślepcem” (Rejs);
„Krótko: Odpłynęli!” (tirman)
A na koniec to:
„W tym miesiącu będziemy świętować Boże Narodzenie. Amen” (Józef).