Nie wiem, dlaczego niektóre kobiety chętnie zostałyby kapłankami. Ja zdecydowanie nie mam takiej potrzeby. Ołtarz, to przestrzeń zarezerwowana dla księży - mężczyzn. Jezus wiedział co robi, gromadząc w Wieczerniku samych apostołów. Niektórzy podważają wprawdzie rzeczywistość uwiecznioną przez Leonardo da Vinci na jego słynnej Ostatniej Wieczerzy, jednak ja się na nią wewnętrznie godzę.
Dyskusję o diakonisach wywołał papież Franciszek. Jak doniosła (doniósł?) KAI, Ojciec Święty podczas spotkania z uczestniczkami posiedzenia Międzynarodowej Unii Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich w Rzymie, zapowiedział powołanie komisji ds. zbadania diakonatu kobiet. W przemówieniu do zakonnic papież zapowiedział, że utworzy komisję do zbadania możliwości przyznania kobietom posługi w Kościele w charakterze diakonis.
Siostry zakonne łaskawie przypomniały papieżowi, że posługa taka istniała już w Kościele pierwotnym. Same zasugerowały utworzenie oficjalnej komisji, która mogłaby rozważyć tę sprawę. Wprawdzie Franciszek przyznał, że nawet uczeni mają problem z diakonisami, bo nie wiadomo dokładnie, jakie funkcje pełniły, ale stwierdził też, że „byłoby dobrze dla Kościoła wyjaśnić to”.
Dzień później watykański rzecznik ks. Federico Lombardi przyznał wprawdzie, że zakonnice między innymi postulowały ustanowienie diakonatu stałego dla kobiet, jednak to nie znaczy, że papież Franciszek jest otwarty na wyświęcanie kobiet czy choćby chce wyrazić zgodę na głoszenie przez nie kazań (o kazaniach napiszę kiedyś odrębny post).
Przypomniał, że kwestia diakonatu kobiet była już przez Kościół badana. W 2002 r. Międzynarodowa Komisja Teologiczna wydała w tej sprawie dokument, w którym jednak koncentrowano się wokół zagadnienia, czy wspominane diakonise pełniły podobne funkcje jak współcześni diakoni, czyli mężczyźni po piątym roku formacji kapłańskiej w seminarium.
O diakonisach w Piśmie św. jest mowa rzadko. Między innymi w Rz 16,1-2. Św. Paweł prosi o życzliwe przyjęcie Feby, diakonisy Kościoła w Kenchrach: „Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego”.
Inny znamienny passus można znaleźć u św. Pawła w 1 Tm 2, 11-12): „Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w cichości" (1 Tm 2, 11–12). Czyli z jednej strony furtka, a z drugiej zaryglowane drzwi.
A ja się pytam: po co kobietom funkcje kapłańskie? Wiem oczywiście, że dążą do tego współczesne nurty feministyczne, mi też jest bliski nurt feminizmu, ten według św. Jana Pawła II. Jednak zdecydowania obca jest mi pokusa zastąpienia księdza - mężczyzny przy ołtarzu przez księdza – kobietę.
W jednej z parafii w naszej diecezji widziałam kobietę pełniącą tradycyjnie przypisaną mężczyźnie funkcję kościelnego, w innej są podobno ministrantki. Kobiety czytają na Mszach św. czytania i modlitwę wiernych, idą w procesji z darami, chętnie i często wychodzą przed ołtarz z kwiatami, by na przykład podziękować biskupowi za przewodniczenie okolicznościowej Eucharystii. I wystarczy.
Nie ukrywam, że czasami ze zdziwieniem obserwuję, jak z premedytacją usuwa się kobiety z prezbiterium podczas Mszy św., jak na przykład dało się zauważyć podczas transmisji telewizyjnej Mszy św. w Boże Ciało z Poznania. Tam wszystko, od czytań począwszy „załatwali” klerycy (diakoni?). A przecież byłoby tak ładnie, gdyby na przykład modlitwę wiernych czytały te, które w niedziele szczelnie zapełniają ławki kościołów i dzięki którym w Polsce wciąż jeszcze dominicantes nie jest najniższy.
Poza tym w Piśmie św. i tradycji Kościoła nie brakuje świadectw o dzielnych wyznawczyniach Chrystusa, które nie obawiając się konsekwencji, trwają przy Nim i Jego nauce: „Tylko kobiety były obecne tam, skąd mężczyźni uciekli lub ukrywali się w domu, gnębieni smutkiem i sparaliżowani strachem” – ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski z „Opus Dei”.
Tak więc tam, gdzie to możliwe, niech służą kobiety. Gdzie niemożliwe – niech ich nie będzie. Zwłaszcza podczas sprawowania Eucharystii.