Kościele, życzę Ci siły!

Nowy rok już trwa. Życzenia złożone, pora pozbyć się złudzeń. Przeglądając media, zwłaszcza społecznościowe, widać jasno, jaką wizję Kościoła prezentuje ogół. Pokaż mi co czytasz i oglądasz, a powiem Ci, w co i komu uwierzyłeś. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Tak zwany mainstream zrobi wiele, żeby zohydzić Kościół, księży, katolików. To odgórna, globalna polityka medialna. Nie ma sacrum, zostało tylko profanum. Jezus Chrystus? A On jeszcze żyje?

Www.telemagazyn[51947].jpg
Nowy rok już trwa. Życzenia złożone, pora pozbyć się złudzeń. Przeglądając media, zwłaszcza społecznościowe, widać jasno, jaką wizję Kościoła prezentuje ogół. Pokaż mi co czytasz i oglądasz, a powiem Ci, w co i komu uwierzyłeś. Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Tak zwany mainstream zrobi wiele, żeby zohydzić Kościół, księży, katolików. To odgórna, globalna polityka medialna. Nie ma sacrum, zostało tylko profanum. Jezus Chrystus? A On jeszcze żyje?  
Kościół jest straszny… Widać to po tytułach: „Ksiądz bez litości”, „Biskup ma nowy samochód”, „Organista okradł kościelnego”, „Rzecznik skłamała”. Ufff… Do tego te wciąż dobrze obecne w pamięci obsceniczne apele z ostatnich protestów. „Gotowce” apostazji. #też odchodzę. Jedynie krytyczne komentarze na portalach. Drodzy, Kościół w ostatnich latach znowu tak się bardzo nie zmienił, to narracja o nim się zmieniła. 
Nie wątpię, że to proces sterowany odgórnie. Komuś tam zależy, aby ludziom zohydzić Kościół. Media ochoczo się w to włączyły (na szczęście nie wszystkie). Często w tym celu zajmują się tak błahymi tematami, których jeszcze kilka lat temu nikt by nie tknął, bo dziennikarz i tytuł zostaliby wyśmiani. I to oddziaływanie na emocje! Najprostsze. Nikogo nie interesuje przekaz obiektywny, ale szybki. W głowie zostaje tylko tytuł. Treść jest co najmniej drugorzędna, zwłaszcza, że często przeklejona. I do tego ta złowieszcza koloratka na zdjęciu!    
Schemat takich pseudo informacji jest ten sam: proboszcz tylko krzywdzi. Wielu w parafii czuje się przez niego uciskanych. Parafie to obszary destrukcji. Duchowni mają problemy ze swoją seksualnością. Celibat jest historycznym przeżytkiem. Aż boję się dowiedzieć, co media mogą myśleć o kobiecie, która pracuje w kurii… Zresztą kurie już od dawna mają przegrane. A ta rzymska, to dopiero kłębowisko żmij i intryg… Ufff… 
 
Podatni na wpływy odbiorcy takich informacji nie zdobywają się na głębszą refleksję, nie włączają medialnego filtra, nie zastanawiają nad sensami. Łykają te newsy niczym głodna ryba wędkę. Potem, dość skołowani, pozostają w przekonaniu, że to, co było publicznie podaną informacją, musi być prawdą. A to błąd. Jednak od lat w mediach skutecznie robi i mówi się wszystko, żeby społeczeństwo żyło w przekonaniu, że ksiądz z ludu wzięty niczym się od tego ludu nie różni, a katolik to nazwa, a nie rzeczywistość. 
Nasłuchałam się, oj nasłuchałam ostatnio w przedświątecznym czasie. O sąsiadce, co w każdą niedzielę jest w kościele, ale jak krzyczy na swoje dzieci, to w całym bloku słychać. O mężczyźnie, który też tam chodzi, w potem bije swoją żonę. O kobietach, które nie powinny przystępować do Komunii św., bo wszyscy wiedzą, co mają na sumieniu. 
Generalnie moim rozmówcom chodziło o to, żeby mnie przekonać, że katolicyzm nie ma żadnego wypływu na ludzkie decyzje, wybory, czyny. Że żadnego znaczenia nie mają praktyki religijne. Że spowiedź nie zmienia nic w postępowaniu człowieka. Co ciekawe, podobne sądy, opinie, oceny wypowiadały osoby, które od wielu lat idą w życiu własną, hm, bardzo niekatolicką drogą. I zauważyłam jeszcze jedną rzecz znamienną: że ja w duchu tolerancji im tego nie wypominam, ale oni chętnie mi wytykają, że ludzie wierzący nie przejmują się przykazaniami Bożymi.     
Nic nie wskazuje na to, aby nieobiektywny przekaz medialny miał przerwać swój łańcuszek kościelnych nieszczęść. Raczej nie będzie lepiej. Dziwię się tylko, że tyle kierunków medialnych na katolickich uczelniach, sympozjów dziennikarskich (oczywiście przed pandemią), wypowiedzi kościelnych autorytetów medialnych, szkoleń różnych rzeczników i odpowiedzialnych za komunikację - a efektów raczej „niet”. To kogo i po co tam się uczy, szkoli, wychowuje?  
Koń jaki jest, każdy widzi. Podobnie z katolikiem. 28 maja 2020 roku na kartce wyrwanej z notesu zanotowałam sobie słowa ks. Daniela Wachowiaka. Pozwolę sobie zacytować je w całości, choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą ten cytat uznać za zbyt mocny jak na stronę diecezji, ale cóż, pewne rzeczy trzeba nazywać po imieniu: „Kocham Kościół. Nie jest to Miłość naiwna. Zauroczenie dawno minęło. Kocham jak się kocha rodzinę. Jest w niej syn degenerat, ciotka rozpustnica, siostra chodzące miłosierdzie, sztywniak kuzyn, heroiczna córka, szwagier alkoholik, brat mężne serce… i ja - taki sam grzesznik”.   
Obyśmy tylko nie pozwolili sobie wmówić, że ze swoją chrześcijańską wiarą, nadzieją i miłością jesteśmy jacyś niedzisiejsi, anachroniczni, zdziwaczali. Nie! To my jesteśmy normalni. Może mamy dużo wad, może nie wszystko nam wychodzi, może jeszcze za mało się staramy, ale niech nikt nam się wmawia, że normą jest życie bez wiary, a Kościół to eksterminant społeczeństwa. 
Jestem w Kościele, bo chcę w nim być: „Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę” (św. Augustyn). Proponuję #ciąglezostaję. Świat jaki jest, każdy widzi. Nie wolno nam popaść w apatię i rozgoryczenie. Kościele, w nowym roku życzę Ci dużo siły!