Z miłości do Boga

W sierpniu podążałem śladami świętego Pawła po Grecji. Kiedy byliśmy z grupą w Meteorach i podziwialiśmy klasztory znajdujące się na szczytach skał, zadałem pytanie najstarszemu z uczestników naszej wyprawy – co sądzi o tym miejscu? Mój rozmówca powiedział krótko, że najprawdopodobniej mnisi musieli mieć problemy psychiczne, aby z własnej woli żyć w takim miejscu w odosobnieniu. Powiedziałem wówczas mojemu koledze, że mnisi decydując się na zamieszkanie w Meteorach mogli to robić świadomie i z miłości do Boga. W takich warunkach lepiej Go usłyszeć i zrozumieć.

W sierpniu podążałem śladami świętego Pawła po Grecji. Kiedy byliśmy z grupą w Meteorach i podziwialiśmy klasztory znajdujące się na szczytach skał, zadałem pytanie najstarszemu z uczestników naszej wyprawy – co sądzi o tym miejscu? Mój rozmówca powiedział krótko, że najprawdopodobniej mnisi musieli mieć problemy psychiczne, aby z własnej woli żyć w takim miejscu w odosobnieniu. Powiedziałem wówczas mojemu koledze, że mnisi decydując się na zamieszkanie w Meteorach mogli to robić świadomie i z miłości do Boga. W takich warunkach lepiej Go usłyszeć i zrozumieć.

Przypomnę tylko, że pierwsze wspólnoty religijne pojawiły się w Meteorach pod koniec X w. Wejście do monastyrów odbywało się po sznurowych drabinach i po drewnianych rusztowaniach lub wciągano mnichów w sieciach. Pierwsze schody wybudowano w początkach XX w.

Ta wymiana zdań na szczytach greckich gór przypomniała mi się podczas jazdy na rowerze, kiedy mijałem kolejne grupy pielgrzymów udających się do Skępego na uroczystości ku czci narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W tym roku wyjątkowo pogoda utrudniała pielgrzymowanie do Królowej Mazowsza i Kujaw, ponieważ wiał silny wiatr i padał deszcz. Ludzie byli zmarznięci i przemoczeni, kolorowe peleryny przeciwdeszczowe ochraniały trochę przed deszczem ale i tak każdy w butach miał mokro. Ktoś z boku mógł sobie pomyśleć, podobnie jak mój kolega w Meteorach - że Ci wszyscy wędrujący mogą mieć problemy psychiczne. W taką pogodę nawet psa z budy trudno wygonić, a oni wędrują godzinami zmęczeni i utrudzeni.

Pamiętamy wszyscy upały podczas Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, od rana do wieczora słońce dawało się we znaki ludziom, a Ci maszerowali do Matki Bożej. Też można sobie pomyśleć, że z głową coś nie tak. Zamiast wylegiwać się gdzieś na plaży, Oni idą i się modlą.

Zarówno mnisi z Meteorów jak i pielgrzymi robią to wszystko z miłości do Boga i Matki Bożej. Pewnie, że dla człowieka małej wiary jest to trudno zrozumieć. W dzisiejszych czasach ludzie są przyzwyczajeni do życia w komforcie i faktycznie patrząc na pielgrzyma przemoczonego do suchej nitki albo zalanego potem z upału, ktoś może puknąć się w czoło.

Ileż to osób puka się w czoło czytając Dzienniczek świętej siostry Faustyny, podejrzewanej o chorobę psychiczną, a przecież ta skromna siostra była badana psychiatrycznie w czasie swojego życia i nie stwierdzono żadnej choroby. Siostra Faustyna z miłości do Boga wiele wycierpiała nawet z powodu postawy niektórych sióstr.

Kierownik duchowy siostry Faustyny ojciec Józef Andrasz w swej broszurze „Miłosierdzie Boże... ufamy Tobie” pisze, że siostra Faustyna była prawdziwie świątobliwą służebnicą Bożą, wyróżniała się głęboką pobożnością, a nade wszystko - miłością Bożą.

Chrześcijaństwo to nie choroba psychiczna, to nie zacofanie czy też jak to liberałowie lub lewacy głoszą – średniowiecze.  Chrześcijaństwo to miłość do Boga, a miłując Go, nie będziemy się zastanawiać czy będzie nam zimno czy też gorąco na pielgrzymkowym szlaku, nie będziemy zdziwieni zamieszkaniem mnichów na szczytach skał. Miłując Boga – dajemy szczęście naszej duszy.

środa, 16 września 2015

Udostępnij:
Autor wpisu Andrzej Adamski
  Andrzej Adamski
Dziennikarz, twórca portalu gostynin24.pl. Mieszka w Gostyninie.

Zobacz także: