poniedziałek, 18 lipca 2016
Trzy lata temu w wakacje w Edmontonie w Kanadzie na jednej z
ulic doszło do wypadku drogowego – 20-letni wówczas Mikołaj Złotowski, syn
polskich emigrantów jadąc motorem zaledwie 50 km/h tak niefortunnie uderzył w
betonowe ogrodzenie, że szybka z kasku wcięła mu się w głowę uszkadzając mózg i
oczy. Mikołaj stracił przytomność i w ciężkim stanie został odwieziony do
szpitala. Lekarze rozpoczęli walkę o życie, jednak po miesiącu stwierdzili, że
chłopak nie ma szans na przeżycie. Lekarze rozważali odłączenie młodego
chłopaka od respiratora.
Ojciec Mikołaja – Jurek Złotowski, mój serdeczny kolega,
postanowił wówczas jechać ok. 500 km od Edmontonu, w góry skaliste, w okolice Lake
Louise, ponieważ tam, tydzień przed wypadkiem zgubił srebrny łańcuszek z
wizerunkiem Matki Boskiej. Najbliżsi pukali się w głowę i odradzali podróż. Ale
dzielny ojciec postanowił, że wyruszy po zgubę, tym bardziej, że była to
pamiątka po Jego ojcu i rozstanie z łańcuszkiem nadeszło w tak trudnych dla
niego dniach.
Przed podróżą przypomniał sobie, że w miejscu, w którym mógł
zgubić łańcuszek, przypadkowy motocyklista zatrzymał się wówczas i grzecznie
zaproponował zrobienie pamiątkowego zdjęcia z aparatu Jurka. Z wywołanym
zdjęciem i z biciem serca, Jurek wyrusza po zgubę przemierzając tak jak
wcześniej pisałem i podkreślam to jeszcze raz... coś około 500 km.
- Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie –
znamy te słowa z Ewangelii, te słowa dobrze zna również mój bohater
opowiadania, który znalazł swój łańcuszek z wizerunkiem Matki Boskiej.
Kiedy z radością podnosił z trawy łańcuszek, zwrócił się do
Matki Bożej o pomoc w uratowaniu jego kochanego syna.
Od tego dnia stan zdrowia Mikołaja się poprawiał.
Młodzieniec w szpitalach spędził jednak półtora roku.
W czerwcu tego roku odwiedziłem w Kanadzie mojego
przyjaciela Jurka, poznałem Jego mądrego i wspaniałego syna, poznałem historię
z łańcuszkiem i wypadkiem.
poniedziałek, 18 lipca 2016