piątek, 21 lutego 2014
Dwukrotny złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Soczi Kamil Stoch w jednym z wywiadów powiedział, że kiedy coś mu się nie udaje, wtedy oddaje się pod opiekuńcze skrzydła Pana Boga. Jakże piękne świadectwo wielkiego sportowca, jakim jest niewątpliwie ten sympatyczny skoczek narciarski z Zębu. Jest wielki, ambitny i godny naśladowania dla naszej pogubionej młodzieży.
27-letni Kamil często w rozmowach z dziennikarzami podkreśla swoją wiarę. Otwarcie mówi o Bogu i daje nam wiele optymizmu na przyszłość. Jest przekonany, że wszystko dzieje się za przyczyną Boga.
Wiarę wyniósł z rodzinnego domu, jednak weekendowe starty w Pucharze Świata mu tego nie ułatwiają, nie zawsze np. może uczestniczyć w Mszy Świętej w niedzielę. Pierwszy złoty medal zdobył właśnie w niedzielę, w kościele w tym dniu nie był, ale wraz z kolegami służył do Mszy Świętej dzień wcześniej. Maciej Kot przeczytał pierwsze czytanie, Jan Ziobro zaśpiewał psalm, a Kamil podszedł do drugiego czytania.
Przed Olimpiadą w mediach głośno było o innym naszym zawodniku Piotrze Żyle – rówieśniku Kamila.Sympatycznemu skoczkowi, niestety media wyrządziły wielką krzywdę. Wesoły Piotrek miał kilka udanych występów w Pucharze Świata, a kamery nie opuszczały naszego zawodnika, pojawił się nawet w reklamach. O Żyle było głośniej niż o Stochu. Wystąpił m.in. w programie u Kuby Wojewódzkiego, obaj się pośmiali, ale co z tego wynikło? Jaki przekaz dla młodych ludzi? Ot takie puste gadanie. Uważam, że to wszystko przerosło skoczka z Wisły Ustronianki.
O Stocha jestem spokojny, woda sodowa nie uderzy mu do głowy bo sukces osiągnął ciężką, wieloletnią pracą. Ma wspaniałą żonę i rodzinę, określone wartości życiowe oraz opiekuńcze skrzydła Pana Boga.
piątek, 21 lutego 2014