Inne czasy, różne protesty

Z ciekawością wybrałem się w piątek 2 maja na finał Pucharu Polski w piłce nożnej rozegrany na Stadionie Narodowym w Warszawie pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz, a Zagłębiem Lubin. Przeciętne drużyny doszły do finału, a ich radykalni kibice, tzw. kibole, bojkotowali wyjazd do stolicy.

Z ciekawością wybrałem się w piątek 2 maja na finał Pucharu Polski w piłce nożnej rozegrany na Stadionie Narodowym w Warszawie pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz, a Zagłębiem Lubin. Przeciętne drużyny doszły do finału, a ich radykalni kibice, tzw. kibole, bojkotowali wyjazd do stolicy. Lubinianie solidarnie poparli kiboli Zawiszy, którzy są w konflikcie z właścicielem klubu Radosławem Osuchem, nieporozumienie jest od jesieni ubiegłego roku, kiedy to na stadion Zawiszy w meczu ligowym z Widzewem Łódź nie wpuszczono kibiców łódzkiego ŁKS – zaprzyjaźnionych z Zawiszą. Do dziś kibole Zawiszy protestują przeciwko właścicielowi drużyny.

W Warszawie nie liczyłem na wielkie emocje piłkarskie, potraktowałem wyjazd jako wycieczkę. Już przy wjeździe do miasta zauważyłem jednak wielu kibiców z Bydgoszczy, jakież było moje zdziwienie, kiedy pod stadionem gromadziły się tłumy, całe rodziny z dziećmi, a na trybunach zasiadali obok siebie kibice z Bydgoszczy i Lubina.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego udałem się pod obelisk Ryszarda Siwca, który w 1968 roku na ówczesnym Stadionie X-lecia dokonał samospalenia, protestując przeciwko interwencji wojskowej państw Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Pod pomnikiem grupa młodych ludzi – kibiców Zawiszy, zatrzymuje się i jedna z kobiet opowiada historię sprzed 46 laty.

Udając się już w kierunku bramy wejściowej przypomniał mi się protest kupców ze stadionu X-lecia i ten cały wielki bajzel bazarowiczów.

Protest Ryszarda Siwca, protest kupców i protest kiboli – inne czasy, różne protesty.

Chwilę później zasiadłem na trybunach i podziwiałem atmosferę piłkarskiego wydarzenia na pięknym stadionie.

W regulaminowym czasie gry był bezbramkowy remis, Zawisza wygrał dopiero w rzutach karnych 6:5.

Po meczu dziennikarze z Lubina próbowali porozmawiać ze swoimi piłkarzami – kilku odmówiło wypowiedzi, tak jakby zaprotestowali. 

poniedziałek, 5 maja 2014

Udostępnij:
Autor wpisu Andrzej Adamski
  Andrzej Adamski
Dziennikarz, twórca portalu gostynin24.pl. Mieszka w Gostyninie.

Zobacz także:

Aby wyświetlić tę zawartość, zaakceptuj marketingowe pliki cookie.