poniedziałek, 5 maja 2014
Z ciekawością wybrałem się w piątek 2 maja
na finał Pucharu Polski w piłce nożnej rozegrany na Stadionie Narodowym w
Warszawie pomiędzy Zawiszą Bydgoszcz, a Zagłębiem Lubin. Przeciętne drużyny
doszły do finału, a ich radykalni kibice, tzw. kibole, bojkotowali wyjazd do
stolicy. Lubinianie solidarnie poparli kiboli Zawiszy, którzy są w konflikcie z
właścicielem klubu Radosławem Osuchem, nieporozumienie jest od jesieni ubiegłego
roku, kiedy to na stadion Zawiszy w meczu ligowym z Widzewem Łódź nie
wpuszczono kibiców łódzkiego ŁKS – zaprzyjaźnionych z Zawiszą. Do dziś kibole
Zawiszy protestują przeciwko właścicielowi drużyny.
W Warszawie nie liczyłem na wielkie emocje
piłkarskie, potraktowałem wyjazd jako wycieczkę. Już przy wjeździe do miasta
zauważyłem jednak wielu kibiców z Bydgoszczy, jakież było moje zdziwienie,
kiedy pod stadionem gromadziły się tłumy, całe rodziny z dziećmi, a na
trybunach zasiadali obok siebie kibice z Bydgoszczy i Lubina.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego
udałem się pod obelisk Ryszarda Siwca, który w 1968 roku na ówczesnym Stadionie
X-lecia dokonał samospalenia, protestując przeciwko interwencji wojskowej państw
Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Pod pomnikiem grupa młodych ludzi –
kibiców Zawiszy, zatrzymuje się i jedna z kobiet opowiada historię sprzed 46
laty.
Udając się już w kierunku bramy wejściowej
przypomniał mi się protest kupców ze stadionu X-lecia i ten cały wielki bajzel
bazarowiczów.
Protest Ryszarda Siwca, protest kupców i
protest kiboli – inne czasy, różne protesty.
Chwilę później zasiadłem na trybunach i
podziwiałem atmosferę piłkarskiego wydarzenia na pięknym stadionie.
W regulaminowym czasie gry był bezbramkowy
remis, Zawisza wygrał dopiero w rzutach karnych 6:5.
Po meczu dziennikarze z Lubina próbowali
porozmawiać ze swoimi piłkarzami – kilku odmówiło wypowiedzi, tak jakby
zaprotestowali.
poniedziałek, 5 maja 2014