niedziela, 22 marca 2015
Grecja stojąca na skraju zapaści finansowej (240 mld euro
winna jest wierzycielom) w ciągu najbliższych dni ma przedstawić Unii
Europejskiej listę konkretnych reform, po czym urzędnicy z Brukselii zdecydują
o kolejnej pożyczce dla tego kraju w wysokości 7 mld euro. Grecja ma poważny
problem. Jak musi być źle pod Akropolem, skoro ludzie w wyborach w styczniu
wybrali tam ateistę z Syrizy do rządzenia krajem?
W pięknej, słonecznej Grecji mieszkałem w latach 1989 -1993.
Pamiętam doskonale mój pierwszy dzień pod Akropolem. Różnica między
socjalistyczną Polską, a wolną Grecją była wyraźna. Widać to było na ulicach, w
sklepach, a nawet w oczach ludzi. Grecja wstępując do Unii Europejskiej w 1981
roku poczyniła duży skok gospodarczy i faktycznie w latach dziewięćdziesiątych
– jak sami Grecy o sobie mówili - nagle z osłów poprzesiadali się w mercedesy.
Polacy wówczas jeździli "maluchami", a w sklepach
było szaro i świeciło pustkami.
Właśnie w Grecji pod koniec lat osiemdziesiątych
uzmysłowiłem sobie jak bardzo nasz kraj został w tyle pod okupacją sowiecką,
jak bardzo straciliśmy budując Polskę ludową w socjalizmie.
Od stycznia 2015 roku Grecją rządzi lewicowo-populistyczny
premier 40-letni Aleksis Tsipras, który zamierza budować Grecję ludową w Unii
Europejskiej. Nowy premier domaga się zmiany warunków pomocy finansowej
udzielanej przez państwa strefy euro i MFW, stawia UE warunki. Ten lewicowiec
porwał za sobą tłumy niezadowolonych robotników. Program z którym Tsipras szedł
do wyborów był realnie socjalistycznym i tym pociągnął za sobą właśnie tłumy.
Zamierza podwyższyć emerytury i świadczenia socjalne i chce służyć greckiemu
ludowi.
Skąd my Polacy znamy podobne gadki? Ano z PRL. Jak to się
zakończyło? Ano robotnicy utworzyli Solidarność i rozgonili kłamczuchów
budujących socjalizm.
Dziwię się, że naród grecki dał się nabrać budowniczym
socjalizmu, którzy mogą doprowadzić ten kraj do bankructwa. Mam nadzieję, że ta
cała Syriza z czerwonymi sztandarami to tylko krótki epizod w życiu Grecji.
Poznałem mentalność Greków i jestem przekonany, że do ostatnich swoich wyborów
podeszli na luzie – wybrali gorsze zło. Po
raz pierwszy w historii prawosławnej Grecji władzę objął ateista, rezygnując z
religijnej ceremonii. Dla Greków niewątpliwie musiał to być wstrząs. Jak długo
będą tkwić w czerwonym bagnie?
W Korei Północnej, na Kubie, w Wenezuelii też budowali
państwo socjalistyczne i co? W tym ostatnim z wymienionych krajów mamy wielkie
bogactwo ropy naftowej, a bida aż piszczy. Tam też rządzą ateiści.
Czy moja ukochana Grecja podąży tą samą socjalistyczną
drogą?
W sierpniu zamierzam pielgrzymować po Grecji śladami
świętego Pawła i z ciekawością będę obserwował "budowę" socjalizmu w
UE.
Akropol pod czerwonymi sztandarami - tego się nie
spodziewałem.
niedziela, 22 marca 2015