Rocznice, jubileusze są jak wzniesienia w krajobrazie naszego życia. Kierują one nasz wzrok w stronę przebytej drogi i skłaniają do uświadomienia sobie tego, jak wygląda nasza droga i szkoła wierności. Jubileusz to dar i łaska dana nam przez Boga, bo „w Nim (…) żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28), bo bez Niego wszystko traci sens. Trzeba uwierzyć w Boga, żeby móc uwierzyć w siebie, żeby nie bać się jutra, które straszy tysiącami niewiadomych, które podpowiada możliwość bolesnej klęski lub ostatecznego odejścia w nieznane. Trzeba wierzyć w Boga, żeby witać uśmiechem każdy kolejny dzień. Trzeba pokochać Boga, żeby pokochać ludzi, żeby nie widzieć w nich potencjalnego zagrożenia, żeby nie słuchać z niepokojem pukania do drzwi, żeby nie zamykać siebie na wszystkie możliwe klucze i nie wędrować zawsze z pistoletem w kieszeni. Drodzy, wystarczy nawet odrobina wiary, żeby życie stało się najwspanialszą przygodą, żeby szczęście mogło stać się powietrzem, którym oddychasz, żeby można było wędrować bez pytań.
Dziękujemy Wszechmogącemu Bogu, że możemy ten jubileusz świętować poprzez składaną ofiarę Jego Syna za grzechy nasze i całego świata.
2. Wpływ mediów na życie człowieka
Kościół uważa środki społecznego przekazu za wspaniały Boży dar, który należy wykorzystać zarówno dla doskonalenia własnej osobowości, jak też dla realizacji najszczytniejszych ideałów humani- stycznych, religijnych i chrześcijańskich. Ale by to było możliwe, trzeba liczyć się zawsze z obiektywnym prawem moralnym, godnością osoby ludzkiej i własnym sumieniem. Podstawowe prawa wszelkiego przekazu to szczerość, prawda, prawość i poszanowanie zasad moralnych. I tylko na takich wartościach oparty przekaz przyczyni się do wzajemnego poznania, życzliwości, zjednoczenia, dialogu, do pragnienia niesienia pomocy materialnej i duchowej.
Siostry i bracia! Środki społecznego przekazu stanowią dzisiaj wyjątkową, olbrzymią potęgę, są one „czwartą władzą” – po władzy ustawodawczej, wykonawczej, sądowniczej. To właśnie środki społecznego przekazu: prasa, radio, telewizja wpływają w zasadniczy sposób na całe życie społeczne, to one kształtują moralność, propagują wzory zachowań i systemy wartości, a jakże często są one sprzeczne z wyznawaną przez nas wiarą, z Ewangelią. Wielu z nas, katolików, jest nieświadomych tego niebezpieczeństwa. Cieszymy się, że oglądamy programy, które ośmieszają, naszą wiarę, naszą modlitwę, naszą obecność w kościele, wyznawane przez nas zasady życia chrześcijańskiego. I nam, chrześcijanom, nie wolno godzić na to, by ktoś nami zawładnął, osłabił naszą więź z Bogiem, by podważył Boże przykazania.
3. Rola mediów katolickich
Dzisiaj w sposób szczególny kierujemy naszą uwagę na katolicką prasę, na nasz Tygodnik Niedziela, naszą edycję, która z takim trudem „przebija się” do rąk naszych katolików. Może czasem jest tak, że bardziej tę edycję czytają ludzie nie związani z Kościołem, ot tak, dla ciekawości, co tam ci katolicy piszą, a my, chrześcijanie, sięgamy po nią niechętnie usprawiedliwiając się, że nie mamy pieniędzy. Ciekaw jestem, jakie czasopisma kupujemy codziennie i na co wydajemy pieniądze, czy na prasę katolicką, czy na tę prasę, która jest niekatolicka, niechrześcijańska.
Pan Jezus mówił do nas „idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”. To jest zadanie postawione nie pojedynczemu człowiekowi, ale całemu Kościołowi: wszystkim i każdemu z osobna. Wszyscy tu obecni wiemy, że pierwszy przekaz wiary dokonuje się w domu. Pomyślcie: kto nas nauczył pierwszej modlitwy? Nie ksiądz, nie katecheta, bo to by było wielkie zaniedbanie, gdyby dopiero ksiądz miał nas uczyć pierwszej modlitwy i znaku Krzyża świętego. Tym, który przekazał nam prawdy wiary i wprowadzał w rzeczywistość Kościoła był dom rodzinny, byli nasi rodzice. To od nich usłyszeliśmy, kim jest Bóg, i w jakimś sensie na nich sprawdzaliśmy to, co do nas mówili – na ich postawie, na ich życiu, ich działaniu.
W okresie międzywojennym duszpasterz wiedeński o. Abel mówił: „Wy, Wiedeńczycy, jesteście głupsi od szczurów, bo one giną od trucizny, ale jej nie kupują. Wy natomiast zatruwacie swe życie religijne, płacąc za truciznę, kupując złe pisma”. To porównanie jest dość drastyczne, ale jakżeż bardzo trafne. Bo kto chodzi po błocie, kto bierze do ręki brudy, ten się ubrudzi. Kto będzie czytał pisma antyreligijne, pornograficzne, ten niewątpliwie będzie osłabiał swoją wiarę, będzie zatracał moralną wrażliwość, będzie wchodził na drogę grzechu.
W jednym z orędzi na dzień Środków Społecznego Przekazu nieżyjący już Ojciec Święty Jan Paweł II napisał: „Wzywam wszystkich pracujących w dziedzinie środków przekazu, byście nie przedstawiali człowieka w sposób okaleczony i zniekształcony, człowieka zamkniętego na prawdziwe ludzkie wartości; byście dawali miejsce temu, co czyni człowieka bardziej człowiekiem, byście nie drwili z wartości religijnych, nie pomijali ich, nie interpretowali na podstawie ideologicznych schematów; byście przekazywali informacje opierając się na kryteriach prawdy i sprawiedliwości i poczuwali się do obowiązku sprostowania i naprawienia błędu, gdy zdarzy się wam go popełnić; byście nie szerzyli zepsucia w społeczeństwie, a szczególnie wśród dzieci i młodzieży, przez pokazywanie z upodobaniem i z natarczywością obrazów zła, przemocy, upadku moralnego, poprzez ideologiczne manipulowanie i sianie niezgody. Trzeba, byście byli świadomi, że rozpowszechniane przez was wiadomości docierają do ludzi, z których każdy jest człowiekiem, konkretną i niepowtarzalną osobą, i jako osoba musi być uznawany i szanowany. Biada temu – mówił Ojciec Święty Jan Paweł II – przez kogo dokonuje się zgorszenie, przede wszystkim wśród najmniejszych”.
Tak, Siostry i Bracia, katolickie media, może jak żadne inne, są zobowiązane do przekazywania prawdy, do uwzględniania w przekazie całościowego rozwoju człowieka, do dostarczania brakujących informacji tym którzy ich nie otrzymują, do dopuszczania do głosu tych, którzy zostali go pozbawieni, do umożliwienia pełnej, całościowej formacji zarówno pracownikom, jak i odbiorcom środków przekazu, do bronienia przed dominacją i przed manipulacją ze strony czynników zagranicznych lub rodzimych.
Siostry i Bracia! Dzięki składamy dzisiaj Bogu i ludziom za ten dar, jakim jest nasza „Niedziela”; za ludzi, którzy ją codziennie w trudzie i znoju tworzą, za ich inicjatywy, pomysły, przedsięwzięcia, za staranność i troskę; a także dziękujemy tym wszystkim, którzy co tydzień oczekują tego Tygodnika, by pogłębić swoją wiarę, by być w nurcie życia Kościoła, by ten Kościół coraz bardziej rozumieć i by dzięki uzyskanej wiedzy i wiadomościom móc skuteczniej wypełnić to zadanie, które Pan Jezus zlecił Kościołowi, każdemu ochrzczonemu i bierzmowanemu człowiekowi: „idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”.
4. „Idźcie i nauczajcie”
Te słowa Jezusa trzeba wcielić w życie. Nie mówi do nas Jezus: „byłbym rad, gdybyście nauczali narody”, lecz mówi „idźcie”; nie ma zatem co się namyślać, to jest nakaz Jezusa do spełnienia, to jest mandat Kościoła, to jest rozkaz, zadanie do wykonania. Możemy się dzisiaj pytać, na ile każdy i każda z nas podjął się wykonania tego zadania, na ile każdy i każda z nas będąc ochrzczonym i bierzmowanym, potrafiłby dzisiaj obronić swoją wiarę wobec tych, którzy ją atakują, na ile każdy i każda z nas stara się zrozumieć gdy mówi: „wierzę w Boga Ojca, wszechmogącego…” – każde słowa ze Składu Apostolskiego, z „Ojcze Nasz” czy „Zdrowaś Maryjo”. Po to m.in. podjęliśmy działania, żeby przybliżyć Katechizm Kościoła Katolickiego, zatwierdzony przez Ojca Świętego Jana Pawła II w 1992 r. dla całego Kościoła, by bliżej zapoznać się z aktualnym stanem świadomości Kościoła na temat wiary, życia chrześcijańskiego. Dzisiaj bardziej, niż kiedykolwiek trzeba te słowa Chrystusa wcielać w życie. Każdy z nas jest do tego osobiście wezwany. Pamiętamy słowa św. Pawła, który mówił: „biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16). Biada każdemu z nas, chrześcijan, gdyby nie żył Ewangelią i gdyby tą Ewangelią nie dzielił się z innymi.
Ojciec Święty podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r. w Częstochowie mówił: „przyszło nam żyć w czasach duchowego chaosu, zagubienia i zamętu, w których do głosu dochodzą różne tendencje liberalne i laickie. Często w sposób otwarty wykreśla się Boga z życia społecznego. Wiarę chce się zredukować do strefy czysto prywatnej, a w postępowanie moralne ludzi włącza się szkodliwy relatywizm religijny. Szerzy się obojętność religijna”. Ten gorzki obraz współczesności ukazany nam przez Ojca Świętego, wynika niestety także z postawy chrześcijan, którzy niezbyt autentycznie wierzą w Boga, albo wierzą w oderwaniu od rzeczywistości, w której żyją.
Niestety, ludzie wierzący swoją pobożność często ograniczają tylko do znaku Krzyża świętego, do modlitwy w kościele, a na co dzień raczej nie chcą być utożsamiani ze swoją religią. Czy nie jest tak, że opuszczając kościół, opuszczamy jednocześnie Pana Boga i mówimy „teraz wchodzimy w normalne życie” tak, jakby tamto było „nienor-malne”, tak, jakby miało być jakimś „nadzwyczajnym” życiem? Tym- czasem w nasze życie wpisana jest: modlitwa i praca; Bóg i codzienność. Jeśli Go zabraknie, tracimy grunt pod nogami i toniemy. Chaos, bezład, zamęt, na który codziennie niemal nasze oczy patrzą w każdym mieście, w każdej prawie wiosce, w całej ojczyźnie. Dokąd idziemy? Dokąd zmierzamy? Wybieramy się w przyszłość bez Boga. Cóż nam ona gotuje?
Siostry i Bracia! Papież Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał wzywał publicznie, by nad wiarą nie przechodzić do porządku dziennego, gdyż powinna być tak ważna dla człowieka, aby musiał o niej mówić. Mówił: „wiara musi być publicznie widoczna. Kto szuka, musi mieć możliwość jej znalezienia. Ważne więc, byśmy mówili światu o Chrystusie i Jego nauce. Zaliczam do tego tłumaczenie ludziom nauki moralnej Kościoła, jako drogowskazu dla naszych czasów. Powinniśmy chronić podstawowe wartości przed ich zniszczeniem. Wreszcie także wewnątrz Kościoła musimy pielęgnować radość, uczucia braterskie i siostrzane, i musimy być świadomi, że jesteśmy odpowiedzialni także za dawanie świadectwa miłości. Na świecie obok bogactwa jest przecież i wielka bieda, cierpienie, nędza. To wielkie zadanie dla chrześcijan. Nie żyjemy dla siebie, ale przede wszystkim dla bliźnich. Taka duchowa solidarność jest jednocześnie najlepszym świadectwem prawdy” – mówił kard. Ratzinger.
Nakaz Jezusa o niesieniu Dobrej Nowiny jest wciąż do wypełnienia. Chciałbym, abyśmy dzisiaj, gdy wrócimy do domu, gdy wejdziemy w tę naszą codzienność, brzmiały nam w uszach słowa Jezusa „idźcie i nauczajcie…” Nauczajcie siebie prawdy Bożej i nie bójcie się, miejcie odwagę tę prawdę Bożą mówić wobec świata, wobec ludzi, których spotykacie na drodze życia. Amen.