Mieć marzenia...

Uwielbiam siadać na schodkach betonowego bulwaru Wisły, tak niemalże pod mostem i wpatrywać się w drugi brzeg... Myślę jaką wizję i odwagę mieli budowniczy, by w 1938 roku spiąć oba brzegi Płocka, by zbudować most pod górę z Radziwia na szczyt Tumskiego wzgórza...

Uwielbiam siadać na schodkach betonowego bulwaru Wisły, tak niemalże pod mostem i wpatrywać się w drugi brzeg... Myślę jaką wizję i odwagę mieli budowniczy, by w 1938 roku spiąć oba brzegi Płocka, by zbudować most pod górę z Radziwia na szczyt Tumskiego wzgórza...

...siedząc uświadamiam sobie, że są w człowieku takie chwile, takie nagłe drgnienia serca! Niepokój, że coś trzeba zrobić, że właśnie teraz przyszła ta chwila i ten czas! Jakaś odwaga i wizja przy których wszystko inne staje się nieważne, nieatrakcyjne! Takie chwile dotyczą także nasze życia duchowego! Przychodzi moment by coś w sobie zmienić - jedna chwila, jeden dreszcz emocji i już! Decyzja!

Zaczynam inaczej! Wszystko od nowa – tym razem lepiej, mądrzej! Postaram się naprawić to co było nie tak, to co nie wyszło, zmienię się!

I było by cudownie, gdyby nie nagła opinia moich znajomych… patrzą na mnie i ni stąd, ni  zowąd wyrywa się im z ust; „a ty co taki święty”, „ej, no weź, nie przeginaj”, „…świętoszek no”! A wszystko okraszone po trosze nieszczerym, a po trosze sarkastycznym uśmiechem…

I już! I pozamiatane… już po chęci zmiany, po decyzji… no bo przecież nie mogę się wygłupić, bo co oni o mnie pomyślą, jak będą mnie traktować!

…a może jednak zacząć wszystko od nowa, jeszcze raz przemyśleć swoje życie, naprawić złe i głupie decyzje, coś w sobie zmienić – to zależy tylko ode mnie i mojej odwagi

Ci budowniczowie płockiego mostu mieli marzenia, mieli wizję i odwagę, a ja...?