W oczekiwaniu na Patrona

W grudniu 2023 r. zakończył się, na terenie Polski, pomocniczy proces beatyfikacyjny zmarłego w 2006 r. Sługi Bożego o. Mariana Żelazka SVD. Zasadnicza jego część będzie jednak przeprowadzona w Indiach, gdzie misjonarz spędził ponad 50 lat. Informację o tym fakcie zauważyłem niedawno i od razu moja myśl powędrowała do ks. Mariana Batogowskiego, który jako pierwszy misjonarz diecezji płockiej również posługiwał w Indiach i gdzie obydwaj misjonarze mieli okazję wielokrotnie się spotykać.

28. Fot. Archiwum K. Pogorzelskiej

O misji płockiego misjonarza pisałem kilka lat temu w książce pt. „Dziennik indyjski” (2018). Płocki diarysta w swoim dzienniku pisanym w Indiach tak opisuje kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla:

„Wojna zastała go klerykiem, przeżył ją w obozie w Dachau, skończył studia w Rzymie i po święceniach ruszył na front misyjny do Indii. Zdziera się w codziennej posłudze dla swoich Adiwasów, organizując od dwóch lat nową placówkę i pełniąc jednocześnie funkcję jakby wizytatora szkolnego w tutejszej diecezji. Ma już nowy, piękny kościółek z przybudówką, która służy na razie za plebanię, ma studnię z motorową pompą, ogródek z warzywami i drzewami, ma wszędzie instalacje elektryczne, ale jeszcze nie ma prądu. Do oświetlania kościoła w czasie wieczornych nabożeństw używa agregatu. Jego warkot przypomina mi Janówiec… […] Ojciec jest pełen optymizmu i wiary w siebie i swoją pracę. Służy wszystkim: lekarstwem, ubraniem, radą, opieką, inicjatywą. Dzięki niej, na terenie jego nowej parafii powstało wiele nowych studzien, wiele jest w budowie. A studnia w Indiach to podstawa życia i rozwoju.”

Od samego początku relacje między misjonarzami układały się bardzo dobrze. Pierwszy raz w swoim dzienniku ks. Marian Batogowski wspomniał go 12 stycznia 1969 roku, kiedy to otrzymał z Orissy list, wraz z zaproszeniem na urlop.  Pisząc do najbliższych z Polski misjonarz z Płocka zachęcał do tego, aby w miarę możliwości wspierać również piękną pracę proboszcza Adiwasów.  Dowodem na to, że obu Marianów łączyły bliskie stosunki są na przykład planowane wspólne wakacje, w maju 1971 roku, w górskiej miejscowości Ooty. O. Żelazek swoją obecność zapowiedział już w lutym, kiedy to napisał list do współbrata na obczyźnie. Niestety wakacyjne plany nie powiodły się, 11 maja ks. Marian otrzymał list od o. Żelazka, w którym zawiadamia, że z racji zdrowotnych nie przyjedzie do Ooty. Znany werbista napisał wtedy także o swoim motywie pracy na misjach. Sformułował go następująco: „Odpłacić za ocalenie życia w obozie” (Por. Dziennik indyjski II, 1971, 11 V 1971, s. 76.).

Wicepostulator w Polsce o. Henryk Kałuża SVD tak mówi o motywach rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego o. Mariana: „Ojciec Żelazek może być doskonałym patronem na dzisiejsze czasy: pokazuje, jak przełamywać bariery międzyreligijne i bariery między ludźmi. I jak zabiegać o przywracanie godności osobom zepchniętym na margines” (A. Puścikowska, Dobry święty, „Gość Niedzielny 49/2023). Jakże nam dziś potrzeba takich Patronów.