Już pierwszego dnia, papież w swoim przemówieniu pytał: „Jakiego „kolejnego kroku” żąda On dzisiaj od naszej rodziny? Od mojej rodziny: każdy to winien powiedzieć. Nadstawcie ucha. Pozwólcie się Mu przemieniać, abyście i wy mogli przemieniać świat i uczynić go „domem” dla tych, którzy potrzebują przyjęcia, dla tych, którzy potrzebują spotkania z Chrystusem i poczucia, że miłowani. Musimy żyć ze wzrokiem zwróconym ku Niebu […]”.
Podczas rzymskiego spotkania rodzin panowała niezwykła atmosferaprzepełniona rzeczywistością Kościoła Powszechnego i ciągle żywego. Jej symptomy były już widoczne na lotnisku w Warszawie, kiedy to w oczekiwaniu na samolot do Wiecznego Miasta, z radością obserwowaliśmy wielodzietną i jednocześnie wielopokoleniową rodzinę. Serce rosło, gdy jedno z dzieci, kilkuletnia dziewczynka, intonowała piosenkę „Oto są Baranki młode” i zaraz później, na całe gardło, razem z kilkoma innymi dziećmi, wykonywała ją w hali odlotów lotniska w Modlinie. Razem z żoną byliśmy pełni podziwu, gdy z pewnością ojciec dzieci organizował dla swoich pociech gry i zabawy. Wzabawach tych uczestniczyła również matka dzieci i inne dorosłe osoby, być może ciocie i wujkowie najmłodszych. Takie mamy polskie rodziny. Ten widok dawał nam nadzieję i dużą porcję umocnienia jeszcze przed odlotem z Polski. Później, w Rzymie, takich obrazów było więcej, chociażby bardzo pozytywny wizerunek rodziny Tonderów z czwórką dzieci (diecezja katowicka), której członkowie mieli przygotowane specjalne koszulki z napisem „Tondera Team”,rodziny Gasztolów w Nowego Dworu Mazowieckiego (diecezja płocka) czy rodziny Wiśniewskich z Glinojecka (diecezja płocka).
Wracając do spotkania rodzin w Rzymie, muszę nadmienić, że już samo spotkanie z ludźmi, którzy choć pochodzą z różnych krańców świata i mówią innymi językami, to jednak jednoczy je Chrystus, niezwykle umacnia. Widzieliśmy, będąc ad limina apostolorum, że nie jesteśmy odosobnieni, że droga, którą kroczymy jest drogą wielu rodzin, a to umacniało w nas przekonanie, że jest to „droga słuszna” – jak to często powtarza ks. dr Wojciech Kućko, duszpasterz rodzin naszej diecezji i asystent kościelny Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej.
Bardzo ważnym spotkaniem, oprócz tych na poziomie powszechnym, było spotkanie w gronie rodaków, które było poświęcone dziękczynieniu polskich rodzin za nauczanie św. Jana Pawła II. To spotkanie było w lwiej części przygotowane przez wspomnianą już rodzinę Wiśniewskich z Zespołem „Moja Rodzina”. Z pewnością kosztowało to wiele pracy. Było warto. Ta duchowa i artystyczna uczta wokół utworów F. Chopina, P. Bębenka i wspomnianego zespołu rodzinnego z Glinojecka (diecezja płocka) była bardzo potrzebna dla ukazania przywiązania do nauczania św. Jana Pawła II i zwykłego bycia razem, dla nawiązania lub pogłębienia relacji, o których tyle mówił papież Polak i co kontynuuje w swoim nauczaniu obecny Następca św. Piotra chociażby w duchu trwającego w Kościele synodu o synodalności.
Oprócz spotkań o charakterze wykładowym w ramach Kongresu Rodzin, dzięki niezwykłemu zaangażowaniu ks. Wojciecha Kućki, który stał się dla nas na czas rzymskiego pielgrzymowania jeszcze bardziej przewodnikiem, mogliśmy nawiedzić i modlić się w wielu bazylikach i kościołach Rzymu.
Po powrocie, nawiązując do papieskich słów, trzeba postawić „kolejny krok”. W jakim kierunku? Najpierw z pewnością trzeba to zrobić ad intra czyli w stosunku do własnej rodziny. Jaki to krok? Będzie to z pewnością przedmiotem osobistych rozważań na kanwie chociażby papieskich słów wypowiedzianych podczas Festiwalu Rodzin w Auli Pawła VI czy Mszy św. na Placu św. Piotra.
Czytelników niniejszego bloga zachęcam do lektury dwóch kluczowych tekstów papieża Franciszka, które wygłosił do rodzin i postawienia sobie pytania: Jakiego kroku żąda ode mnie Chrystus?
Teksty papieża Franciszka: