Duszpasterska szansa

Sierpień to miesiąc, gdy w każdym niemal miejscu naszej Ojczyzny można spotkać pielgrzymujące grupy pątnicze, które z modlitwą i śpiewem na ustach zmierzają do sanktuariów maryjnych. Wprawdzie w ostatnich latach piesze pielgrzymowanie nie jest już tak liczne jak to było u schyłku poprzedniego wieku, to jednak trzeba przyznać, że nadal jest ono jedną z ważniejszych cech polskiej religijności.

27.Pixabay

Przed laty, gdy sam pielgrzymowałem w płockiej pielgrzymce na Jasną Górę, najpierw w grupie brązowej, później wspierając służbę liturgiczną i medyczną, nie wyobrażałem sobie wakacji bez wędrowania w tej wyjątkowej wspólnocie ludzi wierzących. Później, z racji na zmieniającą się wokół mnie rzeczywistość, moje pielgrzymowanie przyjęło zupełnie inny charakter.

Od 2017 r., gdy związałem się ze Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej zacząłem współtworzyć pielgrzymki wpisane w kalendarz tej organizacji. Rokrocznie na przełomie kwietnia i maja pielgrzymujemy do relikwii św. Joanny Beretty Molli do płockiej Imielnicy. We wrześniu udajemy się natomiast na autokarową pielgrzymkę Małżeństw i Rodzin na Jasną Górę. W każdym roku organizujemy również autokarowe pielgrzymki do innych sanktuariów i miejsc kultu.

Wracając do płockiej pielgrzymki na Jasną Górę wyraźnie widać, że na przestrzeni lat zmniejszyła się liczba pątników. Do podobnych wniosków wydaje się, że można dojść obserwując inne grupy pielgrzymów pieszych. Wydaje się jednak, że z każdym rokiem zwiększa się liczba tych, którzy pielgrzymują przy pomocy różnych środków lokomocji do sanktuariów w Polsce i na świecie.

Nawet niewielkie społeczności parafialne, gdy znajdzie się odpowiednia osoba, która zainicjuje taką pielgrzymkę są w stanie zebrać odpowiednią grupę osób, aby razem udać się w tę charakterystyczną, bo mającą religijny wymiar, podróż.

W ostatnim czasie, po tym jak wespół z jednym z księży przewodniczyłem ponad stuosobowej grupie pątników, pojawiło się we mnie bardzo silne przekonanie, że organizowane w poszczególnych parafiach i innych wspólnotach pielgrzymki są ogromną szansą duszpasterską.

Okazuje się bowiem, że podczas wspólnego pielgrzymowania pojawia się wiele okazji do tego, aby nawiązać bliższe relacje i więzi pomiędzy duchownym i jego parafianami, ale również pomiędzy samymi członkami danej parafii, do czego przecież nawołuje w swoim nauczaniu papież Franciszek. Zresztą sam papieski projekt pod nazwą „synodalność” w dużej mierze dotyczy właśnie budowania relacji w Kościele.

Niestety wydaje się, że kondycja więzi we wspólnotach kościelnych (np. w parafiach czy organizacjach) ciągle pozostawia wiele do życzenia. Pielgrzymka, to dobra okazja, aby to zmienić. Podczas tych kilku dni wspólnego przebywania jest aż nadto czasu i okazji do tego, aby ze sobą porozmawiać, pobyć, po prostu mieć dla kogoś czas. Obserwuje się, że podczas pielgrzymek w naturalny sposób rzadziej korzysta się z telefonu, mediów społecznościowych czy Internetu. Czas przeznacza się na budowanie więzi i relacji z Bogiem oraz drugim człowiekiem właśnie. Warto pomyśleć o tym, jak zadbać o podtrzymanie tych relacji już po powrocie do domu.

Myślę, że grupa pielgrzymkowa może być przyczynkiem do powstania bardziej formalnej wspólnoty w parafii (ruchu czy stowarzyszenia), a także miejscem gdzie można zrobić wstępną rekrutację osób do rady parafialnej czy chociażby grupy lektorów. Trudno jest zebrać nową grupę w parafii, a w przypadku pielgrzymki ta grupa powstaje sama, bez większego wysiłku kogokolwiek. Moje, wspomniane już, doświadczenie pielgrzymowania z jedną z podpłockich parafii pokazuje, że parafianie ci oddolnie zachęcają organizatora/księdza, żeby na jednej pielgrzymce się nie skończyło. Godnym podziwu jest również to, że dbają o to, aby spotykać się nawet po jej zakończeniu np. organizując grilla lub inicjując spotkanie przedświąteczne przy łamaniu się opłatkiem. Taka postawa wiernych musi się spotkać z otwartością duszpasterza, który wydaje się, że powinien potraktować ją jako szansę duszpasterską, jako okazję do ożywienia parafii, do tego, aby parafia stała się bardziej wspólnotą.

Cechą charakterystyczną naszych czasów jest indywidualizm i zanik więzi społecznych. Lekarstwem na taki stan rzeczy jest stwarzanie okazji do ich budowania. Właściwym miejscem do poszukiwania takich okazji jest parafia, szczególnie ta, która jest zwyczajnie „dobrym miejscem”: otwartym, przyjaznym, życzliwym, w której nie brakuje dobrej oferty pielgrzymkowej.

Papież Franciszek wspominał kiedyś: „Wiecie, byłem proboszczem przez sześć lat i noszę to doświadczenie w sercu. Parafia jest miejscem błogosławionym, gdzie idzie się, aby poczuć się kochanym. Ci, którzy pukają do drzwi naszych kościołów i naszych środowisk, często szukają przede wszystkim powitalnego uśmiechu, otwartych ramion i rąk, oczu chętnych do spotkania i pełnych czułości. W parafii puka się do drzwi, także wtedy, gdy nie jest na to pora, «odejdź, już jest po godzinach». […] Ludzie nie męczą się proszeniem i wołaniem, a my nie możemy się męczyć otwieraniem drzwi i okien. Jeśli jesteś księdzem, to po to; jeśli jesteś w kręgu parafialnym, to po to: otwierać drzwi, otwierać okna, przyjmować zawsze z uśmiechem. I nie mówcie, że «to nie jest właściwy czas». Całkowita otwartość: otwarte ramiona i ręce, oczy chętne do spotkania i pełne czułości. To jest właśnie duszpasterstwo parafialne”.