Tak wyglądało kiedyś świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego na wsi:
„A gdy wnet potem ksiądz zaintonował u ołtarza pieśń Zmartwychwstania,
kiej organy wtórem huknęły z całej mocy, kiej dzwony zaśpiewały na cały
świat, a dobrodziej z Przenajświętszym Sakramentem jął zstępować ku
narodowi w sinym obłoku kadzideł i dzwonnej wrzawie, pieśń buchnęła ze
wszystkich gardzieli, zakolebała się ciżba, palący wicher uniesienia
osuszył łzy i porwał dusze, iż naraz społem, kiej ten bór człowieczy,
rozchwiany i śpiewający jednym, ogromnym głosem, ruszył procesją za
proboszczem, któren monstrancję dzierżył przed sobą, że jakoby słońce
złociste, słońce promieniejące rozgorzało nad głowami, płynąc z wolna
skroś gęstwy nieprzeliczonej, wskroś świateł jarzących, w kadzielnych
dymach ledwie dojrzane, śpiewaniami opowite i przez oczy wszystkiego
narodu, i przez serca wszystkie z miłością niesione…
Obchodzili kościół we środku a wolniuśko, noga za nogą, cisnąc się w
strasznej ciasnocie i śpiewając z całej mocy, a organy wciąż grały, a
dzwony bezustannie biły…
Alleluja! Alleluja! Alleluja! Huczał kościół, aż mury się trzęsły,
śpiewały serca wszystkie i gardziele, a te głosy płomienne i ogniem
nabrzmiałe niby żar-ptaki rwały się z krzykiem wesela ogromnym, kołowały
pod sklepieniami, kiejby poślepłe w upale, i w noc wiośnianą płynęły,
na słońca się gdziesik niesły, we wszystek świat, kaj jeno uniesieniem
dusze człowiecze sięgają…” W. Reymont „Chłopi”.
Życzę, aby Jezus Zmartwychwstały był zawsze słońcem promieniejącym w życiu, niesionym w sercach wszystkich z miłością. Bo Wielkanoc jest zawsze tam, gdzie ludzie uczą się od Jezusa kochać bez żadnych warunków i za każdą cenę. Taka Miłość nie umiera nigdy! Moje najserdeczniejsze pozdrowienia wielkanocne dla TYCH, którym nie zdążyłem złożyć życzeń. A tak było na wsi w tym roku: zdjęcia i filmy.