Wywiad z proboszczem parafii św. Stanisława BM w Strzygach przeprowadzony przez rzecznika Diecezji Płockiej Elżbietę Grzybowską
Relikwie św. Rocha przybyły do nas z samego Rzymu, za pośrednictwem kapłana naszej diecezji pracującego w Watykanie ks. Prałata Waldemara Turka.
Relikwie, które otrzymała nasza parafia to tzw. relikwie „ex ossibus”, czyli z kości Świętego, wcześniej określane jako relikwie I stopnia, natomiast od 2017 r. kiedy Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych wprowadziła nowy podział klasyfikacji relikwii, uznawane są jako relikwie „non insigni”, czyli potoczne.
Kiedy otrzymałem informację, że relikwie przybyły do kraju i czekają na odebranie podzieliłem się niemal natychmiast z parafianami tą radosną nowiną. Nie trzeba było długo czekać by znalazł się sponsor dla ufundowania relikwiarza oraz tzw. relikwiarium, czyli kapliczki, w której jest przechowywany i eksponowany relikwiarz.
Oczywiście nie sposób pokojarzyć okoliczności przybycia do nas relikwii św. Rocha z tym trudnym minionym rokiem, który przyniósł światu nową niespodziewaną rzeczywistość związaną z pojawieniem się pandemii koronawirusa.
Wszystko zaczęło się mniej więcej w połowie ubiegłego roku podczas parafialnej pielgrzymki z okazji 100-lecia urodzin św. Jana Pawła II, kiedy to podróżowaliśmy do ważnych miejsc związanych ze wzrastaniem do świętości naszego Rodaka. Na drodze tej pojawił się również Kraków i Łagiewniki. To tam po raz pierwszy na Wawelu podczas zwiedzania i słuchania ciekawego przekazu o historii tego miejsca oraz konflikcie biskupa krakowskiego Stanisława z Bolesławem Szczodrym, w wyniku którego późniejszy święty poniósł męczeńską śmierć z rąk króla, zrodził się pomysł (jako że naszej parafii patronuje właśnie ten święty), aby postarać się o jego relikwie. A ponieważ zaraz obok były Łagiewniki i wspaniałe przyjęcie naszej grupy pielgrzymkowej przez siostry ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia uznaliśmy, że warto byłoby mieć również Świętą z tego miejsca. I tak oto po powrocie z naszej wyprawy rozpocząłem równolegle procedurę starania się o relikwie obojga Świętych. Odpowiedź pozytywna przyszła bardzo szybko i już szykowaliśmy się do kolejnej pielgrzymki pod koniec października, aby uroczyście odebrać relikwie bezpośrednio na Wawelu i w Łagiewnikach, kiedy plany pokrzyżowało ogłoszenie kolejnego „lock down’u”. Co prawda św. Faustyna przybyła do nas pomimo przeciwności losu, św. Stanisław nadal na nas czeka – ale wiemy, że już jest „nasz”. Wtedy też nieoczekiwanie przyszła mi taka myśl, że skoro mamy już jednego patrona naszej parafii – tego krajowego (który w pewien sposób został zablokowany), to może warto byłoby postarać się o tego tak często w tym szczególnym czasie przyzywanego, a który też przecież patronuje parafii. Mamy jego obraz w kościele, kiedyś boczny ołtarz był poświęcony św. Rochowi. Sprawa z relikwiami św. Rocha nie była jednak już taka oczywista, bo… gdzieś w dalekim Rzymie, bo… czy zechce przybyć do takiej małej wiejskiej peryferyjnej parafii, i czy w ogóle są jeszcze jakiekolwiek szczątki świętego czczonego przecież w całym świecie, o którego starało się już pewnie wielu. Poszliśmy jednak za ciosem i wstawiennictwo dobrych Aniołów w osobie Biskupa Płockiego Piotra Libery i ks. Prałata Waldemara Turka z Watykanu sprawiło, że w przeddzień Sylwestra relikwie św. Rocha przybyły do naszej parafii.
Spotkanie ze św. Rochem zbiegło się z okresem kolędowym, która w tym roku przeżywana jest w naszej parafii w trochę inny sposób tzw. hybrydowy. Wierni przybywają do kościoła parafialnego na mszę św., a następnie zanoszą błogosławieństwo kapłana do swoich domów i tam ze swoimi rodzinami przeżywają dalszy ciąg kolędy w zaproponowanej im formule. Obecność św. Rocha tym samym stała się jakby dopełnieniem tej kolędy, bo oprócz błogosławieństwa relikwiami, podczas wspólnej modlitwie wstawienniczej wierni upraszają dla siebie i swoich bliskich łaskę uchronienia przed epidemią i jej skutkami. Dodatkowo otrzymują w tym roku nietypową pamiątkę kolędową – pocztówkę z wizerunkiem św. Rocha i znajdującą się na jej rewersie modlitwą, po to by mogli wspólnie modlić się w swoich rodzinach do tego Świętego.
Oczywiście, ponieważ św. Roch patronuje naszej parafii co roku w sierpniu przeżywamy odpust ku jego czci (od tego roku już z obecnością jego relikwii). W roku pandemii natomiast na stałe wystawiony jest przed ołtarzem obraz z wizerunkiem Świętego, którego pomocy wzywamy. Ze względu na ograniczenia ilościowe co do obecności wiernych w kościołach nie możemy organizować masowych nabożeństw, ale każdy indywidualnie, czy w mniejszych grupach może przyjść do kościoła i przyzywać wstawiennictwa tego patrona rolników i mieszkańców wsi.
Trudno mi pokojarzyć ze sobą te dwie okoliczności. Podchodząc do
tematu realistycznie poszedłbym tym tokiem myślenia, że skoro nasza
diecezja otrzymała już jedne relikwie w okresie takiego zapotrzebowania
na św. Rocha, to raczej mało prawdopodobnym byłoby otrzymać kolejne, w
dodatku do tej samej diecezji.
A jednak jak widać cuda się zdarzają (choć nie wszyscy w nie wierzą) i
patronują nam dobre Anioły, którym wyrażamy serdeczną wdzięczność! Tym
bardziej, że na odpust św. Rocha w sierpniu ubiegłego roku Biskup Płocki
Piotr Libera użyczył naszej wspólnocie parafialnej relikwii tegoż
świętego ze swojej prywatnej kaplicy i tak się ta historia zaczęła…