Pisałem kiedyś w jednym z wpisów na mojej stronie: „Lubię chodzić po górach. Nauczyli mnie tego moi Rodzice i ks. Józef Szczeciński (Prefekt i Dyrektor NSD), który w LO im. św. Stanisława Kostki w Płocku w latach osiemdziesiątych minionego wieku wyciągał nas w góry. Już wtedy potrafił nas nastolatków zachęcić do tego, abyśmy zmieniali kanapę na buty wyczynowe! Wędrowaliśmy przed siebie, bez zaplanowanych noclegów w wygodnych hotelach, z namiotami w ręku i z plecakami na ramionach. Wędrowaliśmy po polskich górach i gdzie noc nas zastała tam rozbijaliśmy namioty. Czasem nie było co jeść. Nawet chleba brakowało w sklepach. Deszcze, ani kamienie na ścieżkach nie przeszkadzały w radości zdobywania kolejnych szczytów! Mieliśmy wiarę i radość z niej płynącą”.
A kiedy jest wiara? Pytamy dziś w ten zimny, marcowy czas wielkopostny. Z odpowiedzią przychodzi mi wiersz Czesława Miłosza „Wiara”
Wiara jest także, jeżeli ktoś zrani
Nogę kamieniem i wie, że kamienie
Są po to, żeby nogi nam raniły.
„Wiara jest trudną łaską, zawsze boli i rani jak te kamienie w górach. Trzeba ją ciągle zdobywać i ją pomnażać, troszczyć się o nią, pielęgnować, uprawiać, podlewać, nawozić”.
Jak mówił na pogrzebie poseł na Sejm RP Pan profesor Zbigniew Girzyński (mój młodszy Przyjaciel i Kolega z NSD) 1) ks. Józef miał czas zawsze i dla wszystkich, 2) Był dla nas Ojcem - wymagającym!
A dziś ludzie w większości nie mają czasu i nie chcą być Ojcami...
PS. Zdjęcie przedstawia kolegów z NSD wędrujących szlakami górskimi w latach osiemdziesiątych XX wieku. Wtedy szliśmy na Turbacz.