Tydzień przed rozpoczęciem Adwentu w naszej rodzinie parafialnej przeżywaliśmy rekolekcje, których przewodnikiem był ks. prof. Henryk Seweryniak. Prowadzącego wspierali: Duch Święty, rodzona siostra Księdza Profesora Klaryska s. Lucyna wraz z całym klasztorem w Dysie, ks. rektor infułat Tadeusz Rutowski, klerycy WSD w Płocku. Jestem wdzięczny za taką solidarność, wsparcie i świadectwo. Rekolekcje przeorały wiele serc. Można do nich wracać na parafialnym YouTubie. Po rozmowach z uczestnikami rekolekcji oraz po owocach w postaci przyjętych Komunii w I Niedzielę Adwentu (potwierdzam, bo to dobry znak dla proboszcza, gdy go ręce bolą od rozdawania Komunii!), sądzę, że udały się. Dzieci na każdej katechezie podśpiewują piosenki z rekolekcji: „Czekamy z Maryją na spotkanie Pana”. Ci parafianie, którzy wzięli udział w tych ćwiczeniach rekolekcyjnych, przystąpili do spowiedzi i Komunii są długodystansowcami i gratuluję im tego oraz życzę utrzymania kondycji eucharystycznej!
Dla mnie osobiście to był bardzo dobry czas; sam przeżyłem głęboko te rekolekcje i jestem wdzięczny Ojcu Henrykowi za świadectwo życia Profesora, ale przede wszystkim normalnego Człowieka, za wieczorne rozmowy niedokończone przy kominku…
Trudno jest głosić rekolekcje, gdy dopadło przeziębienie, kaszel i katar. Dlatego z wiarą Ksiądz Profesor poprosił mnie na Mszy z udziałem chorujących, abym udzielił Mu po raz pierwszy w Jego życiu sakramentu namaszczenia chorych. To było wzruszające przeżycie, gdy mój Profesor klęka i prosi o dar tego sakramentu.
Byłem zbudowany relacjami Księdza Profesora ze swoją Mamą i Siostrą. Mogłem się nauczyć jak dobrze realizować czwarte przykazanie Dekalogu. Zawsze czegoś nam brakuje w relacjach z rodzicami. Byłem świadkiem codziennych rozmów telefonicznych z Mamunią (ks. Profesor tak nazywa swoją Mamę). Wiem po sobie, że nie są łatwe rozmowy z Mamą. Często trzeba cierpliwie wysłuchać, przyjąć słowo matczynego zatroskania i upomnienia. Piękne jest to, że ten kontakt jest żywy i codzienny. I jeszcze te niedzielne obiady dla Mamuni i Nią razem! Wszyscy możemy uczynić rachunek sumienia z naszych relacji z rodzicami i rodzeństwem.
Właśnie czytam książkę „Mamunia” autorstwa rodzeństwa: s. Lucyny i ks.Henryka, która przenosi czytelnika do dzieciństwa spędzonego na wsi. Kocham wieś, bo wiejskie parafie to takie małe nieba.
Dziękuję za rekolekcje i modlitwę oraz pozdrawiam serdecznie Siostrę Lucynę z Karmelu i dziękuję za dobre słowa i mądre życzenia!
ps Czy ktoś wie co to jest owijaczka /owijka? Ks. Profesorowi i mi bardzo smakowała w dzieciństwie.