Kazanie Księdza Biskupa Mirosława Milewskiego z dnia 23.09.2018 w Strzygach
1. „Pan mówi: Ja jestem zbawieniem ludu, w jakimkolwiek ucisku wołać będą do Mnie, Ja ich wysłucham i będę im Panem na wieki”
– tymi ważnymi słowami rozpoczęliśmy naszą dzisiejszą Eucharystię,
której z radością przewodniczę. Prawdą jest, że biskupi sprawują wiele
okolicznościowych Mszy św., są zapraszani w wiele miejsc, błogosławią
ważne miejsca i obiekty, to nie ukrywam, że zawsze ze wzruszeniem
przewodniczę Mszom św. za Ojczyznę. Dlaczego właśnie im? Ponieważ
Ojczyzna, to dobro wspólne, to wspólnota gromadząca wiele parafii i
diecezji; to dobro, okupione wysiłkiem wielu pokoleń.
Gdy będąc dziećmi uczymy się w szkole dobrze znanego wiersza Władysława
Bełzy (1847-1913), autorstwa patrioty i piewcy polskości, wiersza pt.
„Katechizm małego dziecka”, a zaczynającego się od słów: „Kto ty
jesteś? – Polak mały. / Jaki znak twój? – Orzeł biały. Gdzie ty
mieszkasz? – Między swemi. / W jakim kraju? – W polskiej ziemi. / Czym
ta ziemia? – Mą Ojczyzną. / Czym zdobyta? – Krwią i blizną” – nie
potrafimy jeszcze do końca pojąć tych słów. Dopiero z wiekiem zaczynają
one do nas docierać z siłą i mocą, stając się niczym kolejne
przykazanie.
2.
Drodzy moi, gdy wielu drwi z historii, z tradycji, z tego, co było w
nich piękne i wartościowe, Wy w swojej „małej Ojczyźnie” wracacie do
przeszłości. Skoro przed laty staraniem lokalnej społeczności stanął w
Strzygach pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego (1867-1935), legionisty,
naczelnego wodza Armii Polskiej, naczelnika państwa, pierwszego
marszałka wolnej Polski, to dlaczego by nie postawić go znowu, zwłaszcza
z okazji 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, do czego
bez tego wybitnego męża stanu i stratega być może w ogóle by nie doszło
i który uratował nas kraj w 1920 roku przez bolszewicką, czerwoną
nawałą. Więc pomnik z popiersiem stanął, bo znaleźli się wśród Was
ludzie, dla których hasła „Bóg – honor – Ojczyzna” to nie jest
tylko zbyt często powtarzany slogan, ale zasada, definicja, program
dobrego i uczciwego życia. Ludzie, dla których patriotyzm nie polega
jedynie, jak chcieliby niektórzy, na zbieraniu papierków czy
sprzeciwianiu się wycince drzew, ale jest życiową dewizą, troską o
kultywowanie pamięci o osobach i wydarzeniach, które ukształtowały naszą
Ojczyznę w jej obecnym kształcie.
Pomnik, który poświęcę, jest wierną wdzięcznością za tamte czasy i
tamtych ludzi, dzięki którym Anno Domini 2018, wiek po odzyskaniu
niepodległości, możemy w suwerennej Ojczyźnie, wśród swoich – stawiać
pomniki naszym wyzwolicielom i bohaterom. Czcimy w ten sposób pamięć o
nich, ale także przypominamy młodym, że kolejne pokolenia kształtuje
miniona historia, że należy jej się szacunek, że dobra teraźniejszość
wzięła się z dobrej przeszłości. I życzymy im, aby za kilkadziesiąt lat
pokazywali siebie wnukom zdjęcia z tej uroczystości, żeby z satysfakcją
odnajdywali swoje twarze na fotografiach wykonanych obok dziś
odsłoniętego pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego.
3.
Trudna jest ta nasza polska wolność. W jej stuletniej historii było
wielu jej twórców, wiele idei, różne, konkurujące ze sobą frakcje i
nurty wyzwoleńcze, ale cel był jeden – wolna Ojczyzna. 28 września 1939
roku, gdy Niemcy, wsparci ze wschodu przez Sowietów, podbijali naszą
Ojczyznę, kardynał August Hlond, ówczesny Prymas Polski, wołał przez
radio, aby dodać sił rodakom: „Nie zginęłaś, Polsko! Nie daremne są
te cierpienia ani krew, ani te mogiły i błagania, ani ten hart duszy,
ani ta żądza wolności. Wzbogaciły one nasz duchowy skarbiec narodowy,
stanowiąc kapitał bezcennych wartości, z którego pokolenia, od nas
szczęśliwsze a wdzięczne, czerpać będą”. Jakże głęboka prawda bije z
tych słów! Cieszymy się przecież wolnością, pamiętając o mogiłach
naszych bohaterskich przodków i dziękując Bogu, że ostatnia wojna na
polskiej ziemi teoretycznie zakończyła się 73 lata temu. Teoretycznie,
bo przecież ostatnie wojska radzieckie zostały z niej wyprowadzone
dopiero 16 września 1993 roku, a więc zaledwie 25 lat temu.
4. Z serca dziękuję za Waszą liczną obecność na tej uroczystości,
obecność kilku pokoleń i całych rodzin, bo jakiegoś czasu mam wrażenie,
że wielu usiłuje zrobić wiele, aby rodzin w takim kształcie, w jaki
znamy je od pokoleń i który najlepiej sprawdza się w społeczeństwie –
nie było; żeby funkcjonowały genderowo, patchworkowo czy jako jakiś
dziwny stwór, w którym mamę i tatę zastępuje rodzic A i rodzic B, albo
jeszcze gorzej, gdy dzieci wychowują dwie tzw. mamy lub dwóch tzw.
tatusiów. Gdy zamiast tradycyjnej rodziny forsuje się „rodzinny
nowotwór”, nie mający nic wspólnego z pierwotnym zamierzeniem Boga.
5. Czcigodni uczestnicy tej Eucharystii, tak opatrznościowo się złożyło,
że mamy też szczególnego patrona dnia dzisiejszego – św. Ojca Pio z
Pietrelciny (1887-1968), kapucyna związanego z włoskim San Giovanni
Rotondo, którego 50. rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku. To dobrze
znany święty, przede wszystkim ze względu na stygmaty, które były dla
niego zarazem łaską, jak i dopustem Bożym, bo wynikało z tego wiele
nieporozumień i cierpień, fizycznych i duchowych. Zakonnik nosił je
przez pół wieku, przez 50 lat, dzień po dniu heroicznie łącząc się z
Chrystusem. W życiu doczesnym doświadczył wielu niesłusznych oskarżeń i
przeciwności losu, dlatego patronuje ludziom doświadczającym cierpienia.
Niech więc św. Ojciec Pio nieustannie nad Wami czuwa, zwłaszcza gdy
przeżywacie trudności i niepowodzenia.
Na początku tej homilii zacytowałem fragment wiersza Władysława Bełzy.
Ten niestety raczej zapomniany u nas poeta napisał także utwór pt. „Co
kochać?”. Jego fragment brzmi w oryginale następująco: „W czyjem sercu miłość tleje, / I nie toczy go zgnilizna, / W tego duszy wciąż jaśnieje: / Bóg, rodzina i ojczyzna!”.
Życzę Wam drodzy wierni ze Strzyg i okolic, aby te słowa – Bóg, rodzina i ojczyzna
– były dla was zawsze ważne! Ważne dziś i w latach przyszłych, w
których każdego dnia będziecie zdawać egzamin ze swej wiary w Boga i ze
swej miłości do Ojczyzny – bo są to sprawy, których rozdzielać nie
można. Amen.