Czy aparat fotograficzny może być narzędziem ewangelizacyjnym? Takie
pytanie postawiły mi pewne osoby, okoliczności i zdarzenia. Odpowiem,
że może być i to bardzo… Obrazy utrwalone w Ewangeliach, to przecież nic
innego jak tylko albumy fotograficzne wykonane przez świadków Jezusa z
Nazaretu. Autorzy Ewangelii mieli „dobre oko”.
Mój Sony pracuje od wielu lat. Ile fotografii zrobił? Bardzo
dużo! Mogę o nim napisać, że czyni życie ciekawszym, nie pozwala się
nudzić, daje pasje, wnosi ożywienie i radość, integruje, wywołuje
zazwyczaj mnóstwo uśmiechów na twarzach, zatrzymuje czas
(czaso - wstrzymywacz), czyni ludzi młodszymi, pozwala patrzeć dalej i
głębiej, wprowadza Pana Boga do Internetu (choć to przecież Bóg
stworzył Internet), wyzwala dobro, zachwyca pięknem, zadziwia tajemnicą.
Jest nieodłącznym towarzyszem moich podróży. Pomaga oswajać świat i
czynić go lepszym: ewangelizuje…
Czas naszych wakacji, to czas ciężkiej pracy aparatów fotograficznych.
Nie dawajcie im odpoczywać. Pozdrawiam wakacyjnie, życzę dobrych ujęć,
wspaniałej perspektywy i mądrego tła. Do obejrzenia fotografie: parafialne i osobiste.
Navigare necesse est, vivere non est necesse?
Aparat fotograficzny narzędziem ewangelizacyjnym? Oczywiście, że tak! Tyle zdjęć;) Powybieram najlepsze i prześlę;D
Uwieczniają to piękno, tą miłość międzyludzką:)
jeśli mi ksiądz zafunduje cyfrówkę, to ja się z chęcią podzielę najpiękniejszymi wrażeniami z wakacji, z oazy, z sydney… niestety na brak jego cierpię od bardzo dawna. dobił mnie książę tą notką
Bez fotografii moje życie było by na pewno mniej barwne. Po prostu lubię, ale nie lubię robić tego na siłę.
Czy Pan Bóg stworzył internet? Moim zdaniem nie. Jeżeli chodzi o to pojęcie bez używania jakiejś przenośni.
Żeglowanie jest konieczne, ale nie jest ważniejsze niż życie. Jest potrzebne po to by żyć. Bo na co martwemu żeglować, albo żeglując zabijać? Co prawda odpływając zawsze ryzykujemy. Cieszę, że niedługo odpłynę…
Dzisiejszy świat jest światem obrazu, dlatego aparat jest szalenie ważnym narzędziem ewangelizacyjnym .
Stworzony przez Pana Świat jest tak piękny, że trzeba go uwiecznić i pokazywać .
Pozdrawiam, fotki Księdza są rewelacyjne! Mają duszę…
Navigare necesse est, vivere non est necesse?
Długo nie mogłam rozgryźć, co właściwie Ksiądz ma na myśli, stawiając to pytanie w odniesieniu do notki o aparacie fotograficznym… ?Żeglowanie jest koniecznością, życie nie jest koniecznością?. Przyznam szczerze, że nadal szukam odpowiedzi.
Te słowa kojarzą mi się z piosenką Alicji Majewskiej ?Odkryjemy miłość nieznaną?. Tam żeglowaniem jest poznawanie drugiego człowieka przez uczucie ? miłość. W pewnym sensie ?miłością? (pasją) Księdza jest fotografowanie i ? jak sam Ksiądz przyznał ? daje ono radość i czyni życie piękniejszym. Rozpatrując te słowa w odniesieniu do ww. piosenki nie potrafię jednak wytłumaczyć drugiej części pytania, dotyczącej życia. Chyba, że miałoby Księdzu chodzić o miłość do Boga. Spróbuję jednak sięgnąć do genezy owej łacińskiej sentencji.
?Navigare necesse est, vivere non est necesse? – te właśnie słowa wypowiedział Pompejusz, wskakując na statek mimo ryzyka burzy. Wtedy miały one prawdopodobnie wydźwięk: ?muszę wypłynąć natychmiast, nawet ryzykując życie?. Teraz trochę przypomina mi to słowa widniejące na ścianie naszej sali od religii. Słowa wypowiedziane przez Jezusa do Szymona ?Wypłyń na głębię [?], nie bój się? Łk 5, 4-11 (fragm.). Słowa z hymnu Lednicy z 2001r., które brzmią: ?Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus?. Z tej perspektywy łatwiej mi znaleźć odpowiedź na pytanie, czy żeglowanie jest ważniejsze od życia. Tu żeglowaniem jest miłość, ale miłość do Boga, wiara.
Często boimy się tego, co nieznane, tego, co nie zawsze da się logicznie wytłumaczyć. Próbujemy sobie wszystko poukładać, nadać temu określony porządek. Wolimy unikać ryzyka i kierować się tym, co pewne, ?namacalne?. Tak było np. w przypadku Marty (więcej na Łk 10, 38-42), której Jezus odpowiedział: ?Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego?. Pan poucza również (jak już kiedyś cytowałam): ?Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie? (Łk 6,34). Zaufajmy Jezusowi, tak jak w modlitwie ks. Tomasza Kamińskiego ?Ty tylko mnie poprowadź?. Życie (te tutaj, na ziemi) jest ważne, ale przeminie, po nim nadejdzie życie wieczne. Od nas zależy, z kim chcemy przebyć nasze ziemskie wędrowanie. Jeśli zaufamy Bogu i razem z Nim wypłyniemy na głębię, życie samo nabierze sensu, samo się poukłada.
A ja tak piszę i piszę, choć dalej nie wiem, czy idę myślami w dobrym kierunku. Zgubiłam po drodze aparat fotograficzny, więc pewnie coś pokręciłam. Podejrzewam, że nie chodzi Księdzu o żeglowanie takie wprost (na żaglówce), a nawet jeśli, to w tej kwestii nie mam zbyt dużo do powiedzenia ? jeszcze tego nie doświadczyłam. Na razie tylko tyle udało mi się napisać, nie wiem czy o to chodziło, ale na dzień dzisiejszy to tyle.
Czego Was nauczyły podróże?Dla mnie ludzie są cudowni ale czasem psują atmosferę. Co robić, żeby było ok?
podróże … małe i duże… bliskie i dalekie … było ich wiele, ale mam nadzieję, ze to dopiero początek …
tegoroczne wakacje to spełnienie marzen – posmakowac wody ze źródła w Nazarecie, oddychać powietrzem w Betlejem, usłyszeć szum targowiska w Jerozolimie i przeciskać się wąskimi uliczkami w czasie Drogi Krzyżowej. Posłuchać śpiewu pustyni i zadumać się nad wydarzeniami sprzed 2 tys lat. Ale też zanurzyć stopy w jeziorze Galilejskim i wygrzeć kości na plaży nad Morzem Martwym. To były piękne wakacje. Spełnione marzenie, które rodzi kolejne – żeby tam kiedyś powrócić Zyczę Wam takich marzeń. „Wędrówką życie jest człowieka …” ważne, zeby widzieć cel i do niego zmierzać
Aparat fotograficzny moze byc bardzo dobrym narzedziem ewangelizacyjnym. Dziekuje ze mnie Ksiadz zarazil ta „mania” robienia zdjec majacych dusze.
Co do podroz to w tym roku inaczej niz zwykle – ale tez cudownie. Opowiem o wszystkim jak wroce.
ps. zdjecia tez beda dopiero jak wroce, troche cierpliwosci
pozdrawiam cieplo
Kocham robić zdjęcia. Od kiedy pamiętam chciałam mieć aparat. Pierwsze moje pragnienie zrobienia fotki miałam w wieku ok 4 lat, bardzo żałowałam, tamtego dnia, że nie posiadałam aparatu, teraz ten obrazek mam w swoim sercu, pozostanie tam na zawsze, niby nic, bo falujące zboże na tle lazurowego nieba, ale miłością ro przyrody zapałałam. Po wielu latach mam, swoją cyfrówkę i mogę bez ograniczeń fotografować, to co kocham.