W Zaduszki przypomniałem sobie sierpniowe opowieści przewodnika i pomodliłem się za bieszczadzkiego rzeźbiarza i malarza, kowboja i awanturnika, włóczęgę i zakapiora Jędrka Wasilewskiego Połoniny. W sierpniu odwiedziliśmy jego grób w miejscowości Kulaszne k. Komańczy, który zrobiony jest z kamienia, a krzyż z końskich podków.
Odkryłem ciekawą Postać pochodzącą z naszych stron. Okazało się, że urodził się w Górznie, mieszkał w Brodnicy, z której to uciekł w Bieszczady i tam już pozostał. Nazwano go ambasadorem brodnickim w Bieszczadach.
„Jędrek nie miał nic, bo on miał całe Bieszczady” – tak o nim opowiadali ludzie. Można więcej o nim poczytać i tutaj.
Niech odpoczywa w pokoju! A jego przyjaciele niech przypomną bieszczadzkie klimaty: Wolna Grupa Bukowina