To zdjęcie zrobiłem „nielegalnie” w Domu Matki Boskiej podczas pielgrzymki śladami św. Pawła. Widok rzadki w Turcji, aby ktoś wyznawał publicznie wiarę chrześcijańską. To było w wyjątkowym i uroczym miejscu, zwanym: ” Meryem Ana”, niedaleko Efezu. Jak tradycja głosi, po śmierci Jezusa – gdy Kościół był prześladowany w Jerozolimie - Matka Boża przybyła tam ze Św. Janem Apostołem i mieszkała przez 11 lat. Jan spełnił testament z krzyża: „Oto Matka Twoja, (…) i uczeń wziął ją do siebie…” a że mieszkał w Efezie i tam umarł, więc logiczne się wydaje, że Maryja stamtąd została wzięta do nieba. Chociaż ksiądz profesor Henryk Seweryniak podobno twierdzi inaczej…, że z Jerozolimy została wzięta do nieba.
Miejsce to, które widzimy na zdjęciu, napełniało mnie niesamowitym pokojem. Dom – kaplica na fundamencie dawnego domu Maryi – jak głosi opowieść, jest strzeżony przez żołnierzy tureckich z karabinami! Mimo widoku tych karabinów, odczuwało się jakąś niesamowitą atmosferę w tym miejscu. Było inaczej: błogo, pięknie, pachnąco, śpiewająco, słonecznie, modlitewnie. Miałem wrażenie przedsionku nieba. Skojarzyłem Wniebowzięcie NMP z tego miejsca Jej pobytu z tytułem mojej Parafii: Wniebowzięcia NMP w Dulsku. Zostaliśmy wzięci do nieba! Przez Niepokalaną, która gości w naszym głównym ołtarzu.
Warto wrócić do domu Matki. Kościół jest takim domem Matki.To w nim jest szczyt Miłości i przebaczenia, powrotu do Boga, prawdziwego życia, zamieszkania z Matką Niepokalaną i Wniebowziętą! Pielgrzymi już od kilku dni zdobywają szczyt Jasnej Góry, który dla nas Polaków jest wyjątkowo ważnym miejscem.
Ktoś tak skomentował mój wpis: Z całą pewnością można powiedzieć, że w Polsce takim szczytem, w którym mieszka Matka Boga jest Jasna Góra. Tam nasi dziadowie i ojcowie przybywali po pomoc, tam niejednokrotnie ważyły się losy polskiego Narodu, to przecież tam rządzący naszym krajem udawali się po radę i wpatrując w Jej Matczyne Oblicze wracali silniejsi wiodąc naszą Ojczyznę ku zwycięstwu. To przecież właśnie Jej Jan Kazimierz składał słynne Śluby Jasnogórskie : „(…) A ponieważ nadzwyczajnymi dobrodziejstwami Twymi zniewolony pałam wraz z narodem moim, nowym a żarliwym pragnieniem poświecenia się Twej służbie, przyrzekam przeto, tak moim, jak senatorów i ludów moich imieniem, Tobie i Twojemu Synowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, że po wszystkich ziemiach Królestwa mojego cześć i nabożeństwo ku Tobie rozszerzać będę. Obiecuje wreszcie i ślubuję, że kiedy za przepotężnym pośrednictwem Twoim i Syna Twego wielkim zmiłowaniem, nad wrogami, a szczególnie nad Szwedem odniosę zwycięstwo, będę się starał u Stolicy Apostolskiej, aby na podziękowanie Tobie i Twemu Synowi dzień ten corocznie i uroczyście, i to po wieczne czasy, był święcony oraz dołożę trudu wraz z biskupami Królestwa, aby to, co przyrzekam, przez ludy moje wypełnione zostało(…)”. Nasi przodkowie wiedzieli gdzie udać się po pomoc i radę, i wiedzieli komu przynależy się okazywać wdzięczność, czyżby byli mądrzejsi od nas? Na to wygląda, bo my dziś, gdy zatapiamy się w kryzysie, gdy doskwierają nam różne bolączki, szukamy pomocy w „mądrych książkach, naukowych wydawnictwach, poradnikach; liczymy, kalkulujemy, mierzymy, wyliczamy proporcje, sprawdzamy co jest korzystniejsze, co bardziej się opłaca… A oni? oni po prostu wszystkie problemy i troski zawierzali Matce i dzięki temu we wszystkim odnosili zwycięstwo!