niedziela, 13 kwietnia 2014
Kolejne Niedziela Palmowa wypełnia wiernymi mazowieckie
kościoły! Rosną dumą duszpasterskie serca proboszczów i wikariuszów, że tak
wielu wiernych, że kościoły pękają niemal w szwach, że widać gołym okiem owoce
wielkopostnych rekolekcji. W powietrzu pachnie już odświętną atmosferą!
Świetnie pamiętam te chwile z pracy duszpasterskiej! Każda z
parafii miała własny klimat, własną specyfikę, ale bazylikę pułtuską i płocką
farę, i ciechanowskiego św. Piotra, rypińską parafię św. Stanisława Kostki i płońską, św. Maksymiliana, łączyła radość
pracy i wysiłku! Tu jeszcze kolejki w konfesjonale, tam już trzeba myśleć i
procesji z palmami i jeszcze umawiać się z ministrantami i zespołem muzycznym
na przedświąteczne próby, ba i o budowie Grobu Pańskiego zapomnieć nie można...
uff!
Od mojej pielgrzymki do Ziemi Świętej, ten klimat Palmowej
Niedzieli nabiera dla mnie jeszcze jednego, bardziej refleksyjnego
znaczenia...
Kiedy widzę tłumy wypełniające świątynie i przemieszczające
się z palmami ulicami miast – mam przed oczyma tłum wypełniający ulice
Jerozolimy. Też z palmami, też z entuzjazmem i radością, też pachnąca w
powietrzu odświętna atmosferą... A w
uszach brzmią mi słowa arcykapłana Kajfasza: „... lepiej żeby jeden
człowiek umarł, iżby miał zginąć cały lud”, które przypieczętowały los Jezusa.
...myślę jak niebezpiecznie blisko jest od euforii do
zdrady, od radosnego, odświętnego tłumu machającego palemkami, do tłumu
wrzeszczącego: „ukrzyżuj”...
Jak blisko, jak niebezpiecznie blisko jest w moim sercu od miłości
do nienawiści...
niedziela, 13 kwietnia 2014