sobota, 5 kwietnia 2014
Uwielbiam
siadać na schodkach betonowego bulwaru Wisły, tak niemalże pod mostem i
wpatrywać się w drugi brzeg... Myślę jaką wizję i odwagę mieli budowniczy, by w
1938 roku spiąć oba brzegi Płocka, by zbudować most pod górę z Radziwia na
szczyt Tumskiego wzgórza...
...siedząc
uświadamiam sobie, że są w człowieku takie chwile, takie nagłe drgnienia serca!
Niepokój, że coś trzeba zrobić, że właśnie teraz przyszła ta chwila i ten czas!
Jakaś odwaga i wizja przy których wszystko inne staje się nieważne, nieatrakcyjne!
Takie chwile dotyczą także nasze życia duchowego! Przychodzi moment by coś w
sobie zmienić - jedna chwila, jeden dreszcz emocji i już! Decyzja!
Zaczynam
inaczej! Wszystko od nowa – tym razem lepiej, mądrzej! Postaram się naprawić to
co było nie tak, to co nie wyszło, zmienię się!
I było by
cudownie, gdyby nie nagła opinia moich znajomych… patrzą na mnie i ni stąd,
ni zowąd wyrywa się im z ust; „a ty co
taki święty”, „ej, no weź, nie przeginaj”, „…świętoszek no”! A wszystko
okraszone po trosze nieszczerym, a po trosze sarkastycznym uśmiechem…
I już! I
pozamiatane… już po chęci zmiany, po decyzji… no bo przecież nie mogę się
wygłupić, bo co oni o mnie pomyślą, jak będą mnie traktować!
…a może
jednak zacząć wszystko od nowa, jeszcze raz przemyśleć swoje życie, naprawić
złe i głupie decyzje, coś w sobie zmienić – to zależy tylko ode mnie i mojej
odwagi
Ci
budowniczowie płockiego mostu mieli marzenia, mieli wizję i odwagę, a ja...?
sobota, 5 kwietnia 2014