Iluż z nas chciałoby być znanymi, ważnymi, rozpoznawalnymi! Ilu chciałoby zaszczytów, stanowisk, urzędów? …i nie ma co mówić zbyt szybko, że wśród tych „iluż” nie ma właśnie akurat nas, no to nie prawda! W każdym z nas drzemią takie pragnienia, które we współczesnym świecie umiejętnie są podsycane przez wszelkiej maści pisma brukowo – bulwarowe, czy programy telewizyjne, w których w jednych chwili zostaje się celebrytą. Z dnia na dzień, niemal niezauważalnie rodzi się w nas pragnienie, by być kimś, by inni to zauważyli, by o tym mówi, zazdrościli tego, a nade wszystko by ten nasz status bycia kimś podziwiali.
...ale co naprawdę znaczy „być kimś” – umieć służyć posiadanymi darami i talentami innym ludziom, być – w pełnym tego słowa znaczeniu – sługą innych. Nie! Nie służącym – tylko sługą! Kimś, kto dostrzega w innych człowieczeństwo i potrafi sprawić jego zrost, rozwój!
…prawdziwa wielkość według miary Jezusa, to nie ta którą tak bardzo epatujemy wokół, by wreszcie samemu w nią uwierzyć, prawdziwa wielkość to zwykła, prosta codzienność, w której inni rozpoznają niezwykłość.