Tragedia w
Gdańsku zbiegła się z wydaniem mojego zbioru zapisków na blogu [ Nie zmęczyć się rozmową] z lat 2016 -
2017. Zawarte są tam wspomnienia, jest trochę odniesień do literatury,
zwłaszcza poezji. Dominuje jednak problematyka religijna i społeczna, związana z
konkretnymi wydarzeniami, często budzącymi spory i kłótnie w polskim społeczeństwie
i w Kościele. Każdy obserwator, a tym bardziej aktywny uczestnik życia społecznego
wie, że w jego istotę wpisane są konflikty interesów, różnice ideologiczne i
światopoglądowe, zróżnicowana dojrzałość charakterowo-osobowościowa podmiotów
życia społecznego.
Chrześcijański
sposób podejścia do sporów społecznych nie lekceważy – z jednej strony - głębokich
źródeł konfliktów, dotykających natury człowieka, z drugiej - nie ulega
pesymizmowi tych, którzy uważają, że i tak silniejszy będzie górą. Etyk
chrześcijański stara się poruszać dwie struny życia społecznego; nawrócenie
indywidualne i dialog społeczny.
Między nimi otwiera
się przestrzeń ludzkiej rozmowy; ze sobą, z Bogiem, z drugim człowiekiem. Dlatego
rozmowa znajduje się w centrum wszystkich realistycznych terapii, dialogu
pokoleniowego, społecznego i politycznego. Dopóki ona trwa, jest nadzieja na mediację,
dialog i kompromis. Otwiera się przestrzeń tolerancji i przebaczenia.
W Nie zmęczyć się rozmową szukam odpowiedzi
na pytanie, dlaczego ludzie męczą się rozmową
i co zrobić, aby się nie rwała. Może zbyt optymistycznie zakładam, że podstawowym
warunkiem dobrej rozmowy jest odrobina szacunku i życzliwości do człowieka, z
którym się rozmawia. Jeśli lubię ludzi, jestem ciekaw życia we wszystkich jego
przejawach i odcieniach, to każdy inny
nie tylko nie staje się obcym, ale zaciekawia
i zachęca do dialogu.
Niestety, innych którzy stają się obcymi, wcale nie ubywa. Dla jednych
będą to feministki, muzułmanie, Żydzi i Ukraińcy, dla innych przeciwnicy dobrej
zmiany bądź jej obrońcy. W tej sytuacji zmęczeni rozmową demonstrują najpierw
obojętność wobec swoich przeciwników; nie
chce mi się z tobą gadać staje się pierwszym krokiem dezawuowania
człowieka, jego godności.
Dalej jest już
mowa nienawiści, która staje się plagą społeczną w wolnej Polsce. Zamiast Bogu
dziękować za historyczną chwilę pokoju, gratulować sobie dobrych wyborów, cieszyć
się tym, co osiągnęliśmy i solidarnie zabiegać o dobro wspólne, mową nienawiści
zatruwamy coraz szerszą przestrzeń życia społecznego. Ułatwia ją anonimowość
komunikacji wirtualnej i deficyt duchowości osobowej. W tej sytuacji każda
ocena jest możliwa, kłamstwo usprawiedliwione, bezwstyd uznany za akt odwagi w
walce z konserwatyzmem.
W Nie zmęczyć się rozmową nie ulegam zniechęceniu.
Najskuteczniejszym sposobem przeciwdziałania mowie nienawiści są ludzie; tacy
jak wspominani w książce pani Ania i Pan Tadeusz Cieślińscy, Wiesław
Chrzanowski, ks. Jan Decyk i ks. Saturnin Wierzbicki, pani Maria, Andrzej Drętkiewicz
i wielu innych. Wymienieni są tu nie tylko dlatego, że autor ich znał i lubił,
ale dlatego, że z dobra, które uczynili w życiu płynie imperatyw wdzięczności,
impuls do opowiedzenia, do rozmowy przynoszącej radość.