Siedemdziesiąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego odsłoniła piękne strony warszawiaków. To, że z roku na rok zwiększa się ilość młodzieży biorącej udział w uroczystościach, świadczy o nieprzemijającej mocy poświęcenia dla ojczyzny, sile honoru i wierności dla wartości harcerskich i powstańczej przysięgi. Jakaż to musi być nagroda dla garstki żyjących powstańców. Młodzież potrafi dostrzec ich ofiarę. Nie świętuje się przecież klęski, ale zwycięstwo wartości, za które trzeba było zapłacić najwyższą cenę.
W istocie chodzi o wartości, których nie można wycenić rynkowo. Dlatego tak małodusznie wyglądają wszystkie dyskusje o Powstaniu Warszawskim, w których nie odróżnia się polityki od etyki. To, co dotyczy godności człowieka, nie ma ceny. Można i trzeba kalkulować strategicznie, politycznie, wojskowo. Boga, Ojczyznę, godność własną swoją i drugiego człowieka można tylko potwierdzić sercem. Tu nie ma ceny, jest wierność lub jej nie ma.
Poprzez tę wierność powstańcy z 1944 r. pokazali jak blisko im było do ofiary Jezusa Chrystusa. Właściwie trudno jest zrozumieć sens ofiary powstańczej bez odniesienia do Jezusa; puste pozostają słowa o masadzie, duchu walki, czy tym bardziej o bezsensie czy ślepocie historii. Dumny jestem z tego, że mój Kościół tak wychował tych młodych ludzi przed wojną i nigdy ich nie zdradził po wojnie, kiedy powstańców prześladowano, łącznie z zamykaniem do więzień.
Pamiętne są słowa Jana Pawła II z 1979 r.: Nie sposób zrozumieć tego miasta, stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówna walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami , jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami padł Jezus Chrystus ze swoim krzyżem na Krakowskim Przedmieściu.
Zaangażowanie młodych Polaków w rocznicowe obchody Powstania staje się dobrą szkołą wychowania współczesnej polskiej elity młodzieżowej. Harcerstwo, grupy ministranckie, historyczne grupy rekonstrukcyjne, katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, oazy i inne grupy religijne, w których nie tylko opowiada się o wartościach moralnych, ale atrakcyjnie przeżywa, mają do czego nawiązywać. Wszystkie telewizyjne filmy o żołnierzach wyklętych, czy też niezwykłe promieniowanie Muzeum Powstania Warszawskiego odsłaniają możliwości, które trzeba podejmować także w duszpasterskiej pracy z młodzieżą.
Zacząć można od prostych rzeczy. Jedną z najbardziej poruszających form pamięci o powstańcach było w tym roku wspólne śpiewanie piosenek powstańczych w Warszawie (Nie – zakazane piosenki). Pomysł zrodził się w Muzeum Powstania osiem lat temu. Najpierw przychodziła garstka osób, w tym roku było 30 tys. ludzi. Siedziałem przed telewizorem zauroczony, wzruszony, dumny i wdzięczny Bogu. Widzieliście te twarze dzieci, młodzieży, kobiet i starszych mężczyzn? Spoglądali ukradkiem na siebie, dziwiąc się, ze taka moc, taka wspólnota, taka duma i taka radość.
Przypomniały mi się słowa św. Augustyna, który w Komentarzu do Psalmów pyta, co to znaczy śpiewać z radością? Znaczy to, aby rozumieć, że nie można wyrazić słowami tego, co śpiewa się sercem. Bo też ci, którzy śpiewają czy to w czasie żniwa, czy winobrania, czy też podczas jakiejś napełniającej pracy, z początku wyrażają swą radość w słowach, ogarnięci jednak niewypowiedzianą radością, porzucają słowa i wydają okrzyk radości.
Warszawiacy nie porzucili słów. Owszem, korzystali ze śpiewników, ale ich serca były wypełnione takim uczuciem, że śpiewali pięknie z okrzykami radości. Tak śpiewają pielgrzymi, zakonnicy na Jasnej Górze, harcerze, wspólnoty charyzmatyczne, uczestnicy pięknych liturgii. Tak śpiewała polska husaria i Legiony Piłsudskiego.
Mamy tyle okazji, aby ich naśladować. W Płocku już w zeszłym roku Dyrektor Książnicy Płockiej, pani J. Banasiak, zaprosiła na wspólne śpiewanie w czasie obchodów Święta Niepodległości. Nie możemy być gorsi od warszawiaków.
8. 08.2013.