Nie, to nie był
przypadek, że w pierwszy weekend czerwca, w Częstochowie odbywało się międzynarodowe
sympozjum na temat indywidualnych form życia konsekrowanego, w którym uczestniczyłem
z racji opieki nad wdowami konsekrowanymi w naszej diecezji W sympozjum brały udział
również dziewice konsekrowane, o których coraz głośniej w Polsce i – daj Boże –
również w diecezji płockiej. Przeszło dwieście kobiet, realizujących indywidualną
drogę konsekracji, zastanawiało się na Jasnej Górze nad własną tożsamością i miejscem
w Kościele. Czyniły to na kanwie słów św. Teresy od Dzieciątka Jezus: być miłością w sercu Kościoła, mojej Matki.
Poza naszą, stosunkowo
niewielką, grupą na Jasną Górę przyjechało tysiące członków Kółek Różańcowych oraz
Anonimowych Alkoholików z całej Polski. Było to takie oblężenie Jasnej Góry, które zawsze mnie zadziwia, fascynuje, podnosi
na duchu i daje do myślenia. Zresztą każdy, kto w czasie takiego oblężenia wtopi się w tłum pielgrzymów, posłucha
ich rozmów, wejdzie do kaplicy cudownego Obrazu, spojrzy na twarz Maryi, nie może
nie odczuć duchowej wspólnoty Polaków, religijnego wzruszenia i uczestnictwa w głębszym
nurcie istnienia.
Wszystko na Jasnej
Górze temu pomaga. Najważniejsza jest kaplica z cudownym wizerunkiem, ale przecież
liczne muzea, sztuka sakralna, cała architektura, a nawet pejzaż Jasnej Góry wsiąkają
w serca dzieci, młodzieży i starszych. Niezwykłym miejscem jest też kaplica, gdzie
można się wyspowiadać. Na licznych penitentów czekają, porozkładane na ławkach,
książeczki z Rachunkiem sumienia w oparciu
o Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego, doskonałe zaprojektowane konfesjonały,
z nazwiskami i godzinami dyżurów znanych spowiedników. Od razu skierowałem się do
o. Płatka, który nie tylko napisał podręcznik do spowiednictwa, ale z pokorą i niezwykłą
kulturą służy wiernym w konfesjonale.
Przeżycia z Jasnej
Góry zapadają głęboko w serce. Co wieczór można je sobie przypominać dzięki transmisji
Apelu Jasnogórskiego przez Telewizję Trwam. Niezwykłą okazję stwarza
peregrynacja Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w parafiach poszczególnych diecezji.
Staje się ona wspólnym dotknięciem niezliczonych intymnych doznań duchowych wielu
osób, grup (młodzież maturalna) czy ruchów religijnych. W czasie parafialnej peregrynacji
można się religijnie rozliczyć z serdecznej prośby matki, podziękowań człowieka
uzdrowionego, nadziei maturzysty, łez wdzięczności za wyzwolenie z takiego czy innego
nałogu, tylu natchnień doznanych podczas sierpniowych pielgrzymek.
Praktyczna realizacja
tego zamierzenia zależy od wyobraźni, zaangażowania i zdolności organizacyjnych
kapłanów i świeckich w parafii. Służyć temu mogą: precyzyjnie zaplanowana tematyka
rekolekcji, właściwie przygotowana - chociażby poprzez nabożeństwa pokutne - spowiedź
peregrynacyjna, ale także konkursy o historii Jasnej Góry, jej znaczeniu społecznym,
kulturowym i duchowym. Wszystkie filmy i zdjęcia z pobytu w Częstochowie, począwszy
od dzieci pierwszokomunijnych, poprzez maturzystów, mogłyby stać się ciekawym materiałem
do parafialnych wystaw, wspomnień, konkursów, prezentacji na stronach internetowych.
Im więcej Jasnej Góry, tej z najgłębszych wspomnień
konkretnych ludzi, przeniesiemy do naszych parafii, z tym większą nadzieją można
patrzeć na owoce peregrynacji. Nie brak przecież głosów, że peregrynacje się przeżyły,
ze nowe czasy, nowa wrażliwość, nowa estetyka duchowa. Puste gadanie. Wystarczy
stanąć w tłumnie pielgrzymów częstochowskich, posłuchać ich rozmów, problemów i
modlitw. Czy nie zastanawia nas fakt, że jadą tam członkowie konkretnych grup: rodzin,
rolników, anonimowych alkoholików, maturzystów, bankowców, pocztowców i Bóg wie
kogo.
W Częstochowie
nasze duszpasterstwo nabiera nagle konkretnego charakteru, religijność odnajduje
wymiar społeczny, a życie publiczne nie wstydzi się wymiaru duchowego. W czasie
peregrynacji każda wspólnota parafialna może zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, jednak
trochę innymi niż czterdzieści lat temu, kiedy na Mazowszu gościliśmy Matkę Bożą
Częstochowską. Jakże dzisiaj nie dostrzec choćby problemów powołań, zarówno tych
do kapłaństwa, ale i do różnych form indywidualnego życia konsekrowanego. Jakże
nie dostrzec możliwości społecznego oddziaływania Kościoła, budowy wspólnot, ruchów
i stowarzyszeń, promocji świeckich, wolontariatu chrześcijańskiego i promocji kultury
katolickiej?
Osobiście poznałem
Jasną Górę za sprawą starego zdjęcia mojej Babci, która z pielgrzymki do Częstochowy
- bodaj w latach pięćdziesiątych poprzedniego wieku - przywiozła nie tylko zbiorowe
ujęcie kilkudziesięciu pielgrzymów z Różana, ale i ciepłą opowieść o Matce Bożej.
Wszystko, co potem przeczytałem o Pannie świętej,
co Jasnej broni Częstochowy, wszystko co sam zobaczyłem i przeżyłem na Jasnej
Górze, karmiło się magią tamtych opowieści, wsączonych w serce przez stojącą dumnie
na starym zdjęciu pobożną Babcię.
Nie mogę o niej zapomnieć podczas peregrynacji.