W czasie kilku spotkań formacyjnych z księżmi, które miałem przyjemność prowadzić w ostatnim czasie – w rożnych zresztą diecezjach – skorzystałem z dekalogu o. Macieja Zięby, w którym wymienia on 10 grzechów duchowieństwa. Mając świadomość, że namnożyło się krytyków polskich księży, a formacja duchownych nie powinna polegać tylko na krytyce, wyraźnie zaznaczałem, że o. Maciejowi chodzi raczej o spis problemów, które narosły w polskim Kościele, a które my – kapłani – nie zawsze dostrzegamy lub umiemy rozwiązywać.
O grzechach należy rozmawiać w konfesjonale i póki polscy księża chodzą do spowiedzi, to znajdą lekarstwo na własne winy. Jestem przekonany, że głównie dzięki tym spowiedziom atak na nas nie przyniósł takiego efektu, jakiego spodziewali się twórcy filmów, reportaży, programów telewizyjnych. Ich autorzy nie kryją zresztą rozczarowania tym, że ludzie wierzący nie odwrócili się całkowicie od księży. Obarczają więc winą zacofany lud, innym razem polityków prawicy czy sojusz tronu z ołtarzem.
Piszą oni o tym bez ogródek, odsłaniając na równi swoje intencje, jak i miałkość przeważnie socjologicznej argumentacji. Wpisuje się ona w ton polemik partyjnych i sezonowość batalii wyborczych. Nie znaczy to, że nie ma w Polsce kilku środowisk, które walkę o duszę polskich księży prowadzą systematycznie, stosując przemyślaną strategię, której fałszu czasami nie dostrzega się w naszych kapłańskich szeregach. Ostatnio w Gdańsku znowu mamy correctio fraterna przez telewizję, oceny w gazetach, listy poparcia tak samo odważne jak ogólnikowe. Wszystko to bez słowa o duchowości kapłańskiej, którą proponowałbym jednak włączyć do tekstu o. Zięby.
Kiedy zaczynałem o nich mówić w czasie wspomnianych spotkań z księżmi, miałem wrażenie, ze większość moich słuchaczy nie znała tekstu Dominikanina. Przypomnę więc, że o. Zięba wymienia: klerykalizm [korporacyjne bronienie instytucji bez względu na okoliczności], zbiurokratyzowane duszpasterstwo, relikty feudalizmu w relacjach biskupi – księża - świeccy, utożsamienie wszelkiej krytyki z atakiem na Kościół, nadmierny nacisk na materialne zabezpieczenie bytu swojego i instytucji [czasem wręcz pazerność], nacisk na prawne formy zabezpieczenie działalność Kościoła, ignorowanie i nieuszanowanie opinii publicznej oraz społeczeństwa pluralistycznego, słabe wykształcenie duchowieństwa, rozpowszechnianie się <kontraktowego> modelu kapłaństwa [por. Lista grzechów pod rozwagę. „Rzeczpospolita Plus Minus”, 3-4 sierpnia 2019, s. 36-37].
O niektórych z tych „grzechów” mówi również ks. G. Strzelczyk w rozmowie z redaktorami „Znaku” (nr 772). Porównując te wypowiedzi, u ks. Strzelczyka jest więcej żalu do przełożonych, czyli biskupów, więcej akcentów personalnych, więcej emocji w argumentacji [mam wrażenie, mam nadzieję, nie wiemy wszystkiego]. Jest też niezrozumiałe dla mnie przekonanie, ze gdyby pozostały w Polsce tylko trzy mocne środowiska teologiczne [Lublin, Warszawa i Kraków], a katecheza została przy parafii, mielibyśmy lepiej wykształconych księży i wiernych świeckich.
Niestety jest to taka sama prawda, jak ta opisywana w alternatywnych procesach dziejowych. Można wymyślać rożne scenariusze historyczne, dotyczące np. II wojny światowej, ćwiczyć wyobraźnię dziejową, ale nie zmieni to skutków realnej historii. Od kapłanów - krytyków Kościoła spodziewałbym się pozytywnych propozycji duszpasterskich, dobrych książek teologicznych, nowych podręczników do religii, ciekawych inicjatyw duszpasterskich. Póki co, biskupi zaakceptowali nowe ratio fundamentalis dla polskich seminariów, na uczelniach wyższych trwa wdrażanie nowej ustawy o szkolnictwie wyższym, KUL i UKSW – jak słyszę – nie narzekają na brak studentów na tych wydziałach, gdzie naprawdę jest dobry poziom.
Kryzys zawitał za to do polskich seminariów. Czytam przemówienia biskupów na rozpoczęcie nowego roku akademickiego, przyglądam się działaniom odpowiedzialnych za powołania kapłańskie w diecezjach .i zastanawiam się, który z owych dziesięciu grzechów, wymienianych przez o. Ziębę, może być przyczyną katastrofy powołaniowej w Polsce. Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie, jedno bym dopisał do listy O. Zięby, mianowicie to, że pustki w seminariach nie bolą – na ogół - polskich księży. Przyjmujemy je jak fakt, proces dziejowy, dopust Boży, na który nie mamy wpływu.
Czyżby? Czytam więc kolejny raz LIST JERZEGO POPIEŁUSZKI DO MATKI (Jerzy Fryckowski), prosząc, aby nasz Błogosławiony Kolega, pomógł nam przezwyciężyć i ten kryzys:
Matko
Moja kaplica zmniejszyła się
Do rozmiarów samochodowego bagażnika
Wiem Chrystus już tu był
Między lewarkiem a kołem zapasowym
Nie mogę oddychać
Szmata do czyszczenia felg
Smakuje ostatnią drogą
Padam kolejny raz
Nie ma Weroniki
Kamień u szyi ciężki jak krzyż
Szymon też jest daleko
Matko
Zawsze ci mówiłem
Że Golgota leży nad Wisłą
Zamiast dzidy kłuje mnie w bok esbecka pałka
Na ocet już ich nie stać
Nie biegnij Matko
Nie zdążysz
Tafla wody już się zamknęła
Dno jest muliste i niepewne jak ich wiara
Matko
Coraz mniej powietrza
Brakuje mi tchu
Aby przesłać ci ostatnie pożegnanie od syna
Matko
To tylko kamień
Wystarczy odwiązać
A pofrunę