Akurat
w tych dniach, kiedy tak dużo dobrego dzieje się dzięki działalności polskiej i
diecezjalnej Caritas, otrzymałem sprawozdanie roczne [Jahresbericht 2013] z
działalności diecezjalnej Caritas w niemieckiej
diecezji Würzburg. Nie jest to byle jakie sprawozdanie. Wydana przez caritasową drukarnię, na ekologicznym papierze
książka, liczy prawie 200 stron, pełno w niej zdjęć, opisów i statystyk. Diecezja
Wűrzburg liczy około 800 tys. katolików, a tamtejszej Caritas przewodzi od 2010 r. Klemens Bieber, podziwiany przeze mnie
proboszcz z Kleinostheim, kiedy jeździłem tam na wakacyjne zastępstwo.
To,
że właśnie on kieruje teraz potężną instytucją (13 tys. zatrudnionych), uważam za
coś oczywistego. Podczas blisko dwudziestu lat duszpasterzowania wybudował nie tylko
przedszkole katolickie, ale wraz z gminą stworzył w sześciotysięcznej parafii centrum
charytatywne św. Wincentego à Paulo, w którym jest i hospicjum, i dom dziennego
pobytu dla starszych, i dom seniora, i mieszkania dla samotnych. Ponadto w Kleinostheim
było - jak kiedyś policzyłem – ponad dwadzieścia stowarzyszeń, ruchów, grup, poczynając
od duszpasterskiej grupy osób zapoznających nowo przybyłych z Kościołem, aż po parafialną
grupę hospicjum domowego.
W
2013 r. Caritas w Niemczech koncentrowała
swoją uwagę na pomocy rodzinie (Rodzinę tworzymy
tylko we wspólnocie my). W diecezji
Wűrzburg pod szyldem Caritas pracuje 19
szkół, spośród których 13 dla dzieci z różnego rodzaju niesprawnością, trzy szkoły
zawodowe, również trzy – jak piszą – akademie kształcące pracowników społecznych.
Caritas diecezjalna prowadzi sześć zakładów
zatrudniających niepełnosprawnych, dziewięć domów opieki dla bezdomnych, 15 domów
dla starszych, gdzie przyjmuje się także wymagających stałej opieki.
W
diecezji Wűrzburg jest 505 katolickich przedszkoli. Nie działają one pod szyldem
Caritas, ale Klemens jest ich szefem.
Stanowi to 60 proc. wszystkich przedszkoli na tamtym terenie. Pracuje w nich prawie
sześć tys. nauczycieli. Diecezjalna Caritas
ma dziewięć regionalnych zarządów, kierujących pracą w najważniejszych miastach
regionu. Ze zdumieniem czytam, że tamtejsza Caritas
poza pomocą dzieciom osieroconym tworzy stacje pomocy dla psychicznie chorych, uzależnionych
od narkotyków, dla bezrobotnych, molestowanych seksualnie, a ostatnio dla uciekinierów.
Zapytacie,
ile to wszystko kosztuje i skąd diecezjalna Caritas
czerpie środki? Niemcy dokładnie się rozliczają. Roczny bilans Caritas to 31 mln euro. 30% pochodzi z podatku
kościelnego (prawie 10 mln euro); 8% - z samorządowych i rządowych dotacji (2, mln
euro); 30 % - z wypracowanych własnych środków; 10% otrzymują z wynajmu pomieszczeń
(pond 3 mln euro), a prawie 7% (przeszło dwa mln euro) z dwu wielkich zbiórek w
diecezji. Klemens przykłada zresztą uwagę do wolontariatu. Umie motywować - i znajdować
- ludzi, którzy nie tylko mają pieniądze, ale chcą pomóc.
Jego
pasją była zawsze aktywna rola Kościoła w życiu społecznym. Widzę ze sprawozdania,
że przekonał swego Biskupa do organizowania na początku każdego roku uroczystego
spotkania ludzi Kościoła, nauki, biznesu i polityki. Po niemiecku – to Diözesanempfang. Tak robił w parafii, a we
Wűrzburgu organizuje to razem z Katolicką Akademią Katedralną. Na spotkanie do największej
sali na Uniwersytecie przyszło ponad tysiąc osób. Na pewno się nie nudzili, ponieważ
głównym mówcą był prof. K. Töpfer, były minister i międzynarodowy ekspert od ekologii.
Klemens umie szukać takich ludzi.
W
takim duchu kieruje diecezjalną Caritas.
Na każdym miejscu podkreśla, że nie jest to jakakolwiek organizacja społecznej pomocy,
ale wyrasta z ducha i serca Kościoła. Kieruje się - co uważam za niezwykle ważne
- zasadą pomocniczości. Nie blokuje wyobraźni miłosierdzia w parafiach, ale ją rozbudza.
Z każdego euro się rozlicza i zważa, aby nie nastąpił przerost struktur. Caritas und Pastoral - jak lubi powtarzać
Klemens - muszą iść razem.
Gdy
codziennie czytamy o braku powołań w Niemczech, wypisujących się z Kościoła katolikach,
dobrze jest widzieć i tę stronę działalności Kościoła w Niemczech.
22. 08.2014.