Niektóre gazety przypominają 50 rocznicę zbrodni w Los Angeles, w której banda zwyrodniałych młodych ludzi na czele z Ch. Mansonem w sposób bestialski zamordowała pięcioro ludzi, w tym ciężarną aktorkę, Sharon Tate, żonę R. Polańskiego, która była w ósmym miesiącu ciąży. Kiedy czyta się opisy tamtej zbrodni, przed oczami przesuwa się obraz nie tylko kultury środowisk hippisowskich, ale i tragicznego w skutkach załamania cywilizacyjnego lat sześćdziesiątych zeszłego wieku. Rewolucja seksualna w parze z rewolucją hippisowską wypisując na swoich sztandarach takie hasła jak miłość, muzyka i pokój, miały być odpowiedzią na wojnę w Wietnamie, przemoc w wychowaniu, edukacji i kulturze.
Zdumiewa mnie, że wspominaniu zbrodni sprzed pięćdziesięciu lat - dotyczy to także książki o Mansonie [Manson, CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood] jak i filmu Tarantino <Pewnego razu… w Hollywood> - nie towarzyszy głębszy namysł nad skutkami tamtych rewolucji. Dominuje typowo hollywoodzka chęć zrobienia pieniędzy na odgrzewanych brutalnych opisach zbrodni i nowych hipotezach tłumaczących zachowanie bandy Mansona. Tym razem sugeruje się, że tajemnicza nietykalność Mansona przed 8 sierpnia, mimo wielu jego przestępstw, a nawet aresztowań, może być wytłumaczona tym, że był informatorem FBI albo CIA..
A może przyczyny należałoby poszukać w zepsutym sercu owej kultury hippisowskiej, która zamiast wyzwolenia od przemocy w edukacji, wychowaniu i społeczeństwie popchnęła wcale niemało młodych ludzi w zniewolenie narkotykowe. W tym kontekście warto pamiętać, że tydzień po zbrodni w Los Angeles rozpoczął się festiwal Woodstock. Jak pisze J. Cieślak „przez jego pryzmat można zobaczyć piękno hippisowskich ideałów i hipokryzję dzieci kwiatów” [Zdrada płynie z ust proroków, Rzeczpospolita, Plus Minus 2019, nr 32, s.22].
Na czym polegałaby hipokryzja dzieci kwiatów? Z artykułu wynika, że miłość, muzykę i pokój złączono od początku z pieniędzmi, a wolność zatopiono w narkotykach. Czyż nie o tym mówił J. Cocker, wspominający swój pierwszy Woodstock? „Miałem wtedy 23 lata. Młodość daje niesamowitą siłę, ale nam jeszcze większą dawała nadzieja. Co tam nadzieja. To była pewność, że świat można zmienić na lepsze bez użycia przemocy i wojen. Żyliśmy na haju i czuliśmy się wolni, szczęśliwi, jak chyba żadne pokolenie w historii ludzkości. Pamiętam dobrze ten smak. Dziś wszystko jest biznesem. Dla wielu artystów i młodych ludzi tamto narkotyczne lato miłości zakończyło się na cmentarzu. Straszna lekcja” [Cieślak, art. cyt. s. 23].
Narkotyki, którymi nafaszerowani byli muzycy Woodstocku, zniszczyły życie także owych pięciu osób przebywających w nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 r. w willi zamieszkiwanej przez Polańskiego. I to nie tylko dlatego, że przed wyjazdem do willi Polańskiego zażywali narkotyki. Narkotyki już wcześniej pozamieniały trzy młode, pochodzące z dobrych domów dziewczyny, w psychopatki, które po zbrodni okazywały pogardę dla rodzin zabitych. Jedna z nich oświadczyła, że zabijanie jest lepsze niż orgazm, wszystkie śpiewały piosenki ułożone przez Mansona, który po słowach sędziego skazującego go na karę śmierci, zawołał: „wy, ludzie, nie macie nade mną żadnej władzy”.
Kto więc miał nad nim władzę? Podczas procesu Mansona przed budynkiem sądu gromadzili się jego wyznawcy, którzy na czołach mieli wyciętą żyletkami literę x, na znak „wyiksowania”, odcięcia się od rzeczywistości. Jeśli to wszystko połączymy z okrucieństwem zbrodni - będąca w ósmym miesiącu ciąży, Sharon, została 16 razy ugodzona nożem w brzuch, a ręcznikiem umoczonym w jej krwi zbrodniarze wypisali słowo świnia - to jakże nie nazwać tego szatańskim dziełem?
Oświeceni dziennikarze, oczywiście tylko w formie luźnego skojarzenia przypominają satanistyczny horror „Dziecko Rosemary” R. Polańskiego i diabelskie seanse, które odbywały się w jego otoczeniu. W jego willi nie zamieszkiwali tylko aniołowie. Ze względu na powagę śmierci, zapuśćmy zasłonę milczenia o życiu bohemy artystycznej tamtych czasów. Nie powinno to jednak zwalniać nas od jasnego osądu metod i środków, którymi 50 lat temu budzono nadzieję, walcząc o pokój, prawa obywatelskie, prawa kobiet. Bez tego nie uciszymy rechotu szatana.