Jeśli wierzyć prasie, powstaje w Polsce wspólny
front przeciwko mowie nienawiści, szczególnie w Internecie. Oto na 13 listopada
do swojego biura zaprasza Rzecznik Praw Obywatelskich przedstawicieli tych
instytucji, które mogą – przynajmniej takie jest założenie - przyczynić się do zahamowania
nienawiści, rozlewającej się w przestrzeni publicznej. U pana Bodnara mają się zjawić
przedstawiciele ministerstw: spraw wewnętrznych, sprawiedliwości, edukacji,
administracji i cyfryzacji. Zaproszony został rzecznik praw dziecka, komendant
główny policji, prokurator generalny, właściciele portali internetowych i
organizacji pozarządowych, które zajmują się tematem.
O tym, że wśród organizacji
pozarządowych mógłby być Kościół, nie wspomina nawet „Tygodnik Powszechny”.
Wpisując się w ton oburzenia wobec prokuratorów, sędziów, policjantów, Tygodnik koncentruje uwagę na instytucjach.
„Policja przez lata nie radziła sobie z identyfikacją sprawców przestępstw z
nienawiści. Prokuratura - z ich ściganiem. To spowodowało, że w odczuciu
społecznym mowa nienawiści stała się niegroźna i ogólnie dopuszczalna. Gdybym
miał jednak wskazać _ mówi Rzecznik - <najbardziej winnego>, byłoby nim Ministerstwo
Edukacji, które nie wprowadziło do szkół tematów antydyskryminacyjnych” (TP 2015, nr 44, s. 20).
Szkoda, że wysiłki tak wielu ważnych
przedstawicieli instytucji państwowych, ograniczają się do aspektów
prawno-policyjnych. Antydyskryminacyjna edukacja szkolna znowu traktowana jest
jako poznawanie kolejnego Raportu Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej. Nic
więc dziwnego, że w prawnych rozważaniach więcej narzekania na luki prawne i opieszałość
wymiaru sprawiedliwości, niż szukanie środków rzeczywiście wychowawczych. Prawnicy
martwią się tym, że polskie państwo nie wszystkich chroni. Okazuje się, że jeśli
ktoś obrazi czarnoskórego mężczyznę, prokurator ma obowiązek zająć się sprawą z
urzędu, Jeśli obrażony zostanie homoseksualista – prokurator nie ma takiego
obowiązku..
Z tego wyciąga się wniosek, że polskie
państwo nie wszystkich chroni tak samo. Według „Tygodnika Powszechnego” szczególnie
narażeni na mowę nienawiści są Żydzi, homoseksualiści, ostatnio migranci.
Szkoda, że Autor nie poczytał wpisów pod artykułami na temat księży, Kościoła,
a nawet Jana Pawła II. Przypuszczam, e wśród innych grup narodowych, religijnych,
nie mówiąc o politycznych i światopoglądowych mowa nienawiści kwitnie w
najlepsze. Dlaczego tak długo pozwala się na zamieszczanie takich wpisów?
Dlaczego – jeśli już mówimy o przeciwdziałaniu prawnym – nie zobowiązuje się właścicieli
portali społecznościowych do eliminacji takich wpisów? Mówienie w tym
kontekście o niebezpieczeństwie ograniczenia wolności, jest typową poprawnością
polityczną, która nie tylko nie chroni wolności, ale ośmiesza dobro wspólne.
Najbardziej zdumiewa mnie jednak to, że wśród
sojuszników walki z mową nienawiści nie ma rodziców, katechetów, księży. Nie mówi
się nic o sumieniu, jego formacji sakramentalnej, choćby pokutnej. Nic nie mówi
się o grzechach przeciwko piątemu i ósmemu przykazaniu, rachunkach sumienia,
obejmujących mowę nienawiści; nie wspomina się o przepowiadaniu rekolekcyjnym,
a choćby i niedzielnym na ten temat. Dlaczego nie wytaczamy przeciwko mowie nienawiści
Listu do Koryntian przykazania miłości nieprzyjaciół, błogosławieństw. Warto
zapytać katechetów, czy, jak i kiedy mówią na katechezie o owej mowie nienawiści.
Czy czasami nie wydaje się nam, że sprawa jest na tyle oczywista, a nawet banalna,
że nie zaprzątamy sobie nią głowy..
Byłoby to jednak poważnym zaniedbaniem.
To przecież my z naszą kategorią sumienia, kryteriami moralności czynu
ludzkiego (przedmiot czynu, motywy, intencje, cele i jego okoliczności) mamy
właściwe instrumenty, aby wprowadzić więcej światła w dyskurs etyczny na rzeczony
temat. Trzeba przecież zapytać o dyskurs współczesnej polityki, zapiekłe kłótnie
polityków, cynizm dziennikarzy, zarzucających sobie służbę poszczególnym
partiom, czasami brak kontroli emocjonalnej, graniczącej z chamstwem. A ile
jest prowokacji, uogólnień, czyszczenia pamięci u przeciwników, nie mówiąc już o
biciu się w nieswoje piersi.
Owo oczyszczanie pamięci narodowej jest szczególnie ważne. Wymaga bowiem precyzji większej
niż ta, która zawarta została w wypowiedzi O. Tokarczuk, wybitnej pisarki,
która - żeby było jasne – doznała chamskiej mowy nienawiści .Pisarka z dużą dozą
pewności siebie podała taką oto charakterystykę Polaków: ”Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego,
jako kraju, który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości.
Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa,
która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów”.
Nie wiem, kogo Pisarka ma na myśli,
kiedy mówi o tych, którzy wymyślili
historię Polski tolerancyjnej. Nie trzeba być historykiem, aby dostrzec wręcz
coś przeciwnego. Podobnie jest z uogólnieniami na temat kolonizatorów, właścicieli niewolników czy morderców Żydów. Hejt
jakby czekał na taką strawę. O. Tokarczuk jest lepszą pisarką niż historykiem.
Lepiej poczytać więc Księgi
Jakubowe.