Modzerowo
to duża wieś, rozciągnięta na kilka kilometrów wzdłuż drogi łączącej Płock z Włocławkiem.
Poza tym, że leży tuż obok Wisły, chyba niczym się nie wyróżnia, no może tym, że
patrole policyjne gnieżdżą się w jej zaułkach jak ptaki w zaroślach. Od strony Płocka
stoi fotoradar, czujny jak cerber. Nawet kościół w Modzerowie niepozorny, jak nieduża
oficyna z czerwonej cegły, stoi pokornie za niewielkim płotem obok chodnika..
Jakie
wiec było moje zdziwienie, gdy w Boże Ciało, jadąc do Bydgoszczy zobaczyłem inne
Modzerowo. Wokół każdego domu krzątali się mieszkańcy dekorujący zagrody. Kobiety
przypinały do płotów wcześniej przygotowane dekoracje, mężczyźni zamiatali chodniki,
tu i ówdzie przygotowywano ołtarze przy których miała zatrzymać się procesja z Najświętszym
Sakramentem. Takiej mobilizacji nie widziałem ani w Płocku, ani we Włocławku, ani
w Bydgoszczy. W Płocku kilka osób krzątało się przy budowie ołtarzy, przeważnie
byli to ci sami od lat panowie kościelni, którym towarzyszyło paru starszych ministrantów
i pobożnych niewiast. W Bydgoszczy przy znanej mi bliżej ulicy Rudzikowej, przy jednym jedynym domu wisiały
flagi: papieska, maryjna i polska.
Poza
tym cisza i spokój, zwłaszcza wokół zamkniętych w tym dniu supermarketów. Lubię tę
ciszę i bardzo bym pragnął, abyśmy jako katolicy bardziej się zaangażowali w poparcie
obywatelskiego projektu „Solidarności”, który ma ograniczyć do minimum handel w
niedzielę. Aby obywatelski projekt stał się przedmiotem obrad w Sejmie, musi się
pod nim podpisać 100 tys. Polaków. W 20014 r. bez problemu zebrano taką liczbę,
niestety ówczesny Sejm odrzucił projekt już w pierwszym czytaniu.
Wierzę,
że obecna większość, która deklaruje, że zależy jej na dobru setek tysięcy kobiet,
żon i matek pracujących w świątek i piątek w supermarketach, weźmie pod uwagę dobro
rodzin i dzieci, a także uszanuje ów spokój niedzielny, który dobrze robi wszystkim
Nie martwmy się o właścicieli supermarketów, trochę mniej zarobią, ale przecież
nie umrą z głodu. Fachowcy od rynku pracy twierdzą, ze krótkoterminowo dojdzie do
przesunięć pracowników, którzy stracą pracę w niedzielę, ale znajdą ją gdzie indziej.
Owszem,
pojawią się głosy broniące wolności kupowania zawsze i wszędzie, organizowania sobie
życia według własnego upodobania. Odezwą się też wietrzący spisek Kościoła, który
z supermarketów próbuje zapędzić Polaków na Msze św. Tymi glosami bym się nie przejmował.
Wolna sobota pozostaje tak samo dogodnym dniem na zakupy jak niedziela. A do Kościoła
nikt nikogo na siłę nie zaciągnie.
Ważne
jest ta naturalna cisza niedzielna, dobro rodzin skupionych wokół siebie, a nie
zakupów, ów oddech radości innej niż konsumpcjonistyczne zaspokajanie potrzeb, owa
chwila ciszy, która każdemu ułatwia dotarcie do siebie.. To wszystko potrzebne jest
współczesnym Europejczykom jak powietrze, jak chleb, jak zdrowie. Chrześcijańska
tradycja świętowania niedzieli w Polsce, wychodzenie Jezusa na ulice Modzerowa,
Płocka czy Bydgoszczy w Boże Ciało jest sprawą naszego dobra wspólnego, źródłem
naszego życia duchowego. .
Walcząc
o niedzielę wolną od handlu, przedłużamy zatroskanie rodziców, których dzieci przystępują
po raz pierwszy do Komunii św. Zewnętrznie jest to jeszcze praktyka masowa, uroczysta,
tu i owdzie pompejańska. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w rodzinne świętowanie
wielu polskich rodzin zaczyna się wsączać to, o czym pisze E. Carrère w wydanej
ostatnio książce Królestwo: „Jako dziecko
chodziłem na lekcje katechizmu, to prawda, przystąpiłem do pierwsze komunii, ale
wychowanie chrześcijańskie było tak formalne, tak niedbale, że nawet nie warto mówić
o momencie utraty wiary. Sprawy ducha dla mojej matki równie rzadko stanowiły temat
rozmów jak seks, natomiast mój ojciec (…) przestrzegając form, bez żenady wykpiwał
treść”.
Wracając
do Modzerowa, warto dodać, iż leży ono pięć minut od tamy na Wiśle, gdzie mordercy
utopili ks. Jerzego Popiełuszkę. Może dlatego tamtejsi mieszkańcy tak dostojnie
czczą Boże Ciało.